A A+ A++

Zaistniałe na Śląsku okoliczności, polityczna aura i związany z nią zaduch, otoczyły Muzeum Śląskie, w którym „nie ma miejsca na wystawę o Kutzu”. Nie mogę pozostać obojętny.

Gdybym powiedział, że byłem z Kaziem za pan brat – przesadziłbym. Gdybym powiedział, że nasza przyjaźń była dozgonna – minąłbym się z prawdą. Gdybym powiedział, że zawsze zgadzaliśmy się w sprawach Śląska – łgałbym w żywe oczy. Jeśli powiem, że Kazimierz Kutz był dla mnie guru, koneserem i smakoszem śląskiego klimatu, człowiekiem arcyciekawym, wszechstronnym i odważnym w przekazie swoich refleksji – to będzie najprawdziwsza prawda.

Czytaj też: Moje kartki z kalendarza Kazimierza Kutza

Śląsk dla Kutza to był dom

Minęło wiele lat od czasu, kiedy spotykaliśmy się na Prusowie w doborowym towarzystwie profesorów, artystów, satyryków: Tomka Jury, Staszka Kluski, Basi Wrzesińskiej, Adasia Romaniuka, rzut beretem okopywał się w swoim domu Andrzej Czeczot. Chrzciny córki Wiktorii w małym górskim kościółku były wydarzeniem, o którym okoliczni mieszkańcy długo rozprawiali. Na Prusowie zebrała się śmietanka – rodzinna i towarzyska. W tych okolicznościach poznałem Iwonę Świętochowską, żonę Kazimierza, ciut bliżej.

Minęło wiele lat od czasu, kiedy sprzeczaliśmy się twórczo przy realizacji filmu „Śmierć jak kromka chleba”. Czułem się zaszczycony, że Kazimierz postanowił oprzeć się w swoim scenariuszu na mojej książce „Rozstrzelana kopalnia”. Broniłem każdego jej fragmentu, a Kutz tłumaczył cierpliwie, jak Abel krowie, dlaczego nie mam racji. „Na ekranie to będzie do dupy, uwierz, Jasiek”. Oczywiście, że miał rację – był reżyserem nadzwyczaj intuicyjnym, po prostu wielkim.

W sprawach Śląska często się różniliśmy. Nic dziwnego – ja, „ptok” przylatujący z Kresów, patrzyłem na tę ziemię inaczej, była dla mnie czymś innym niż dla Kazimierza. Dla Niego to był dom, ojcowizna.

Czytaj też: Wszystko przez ten Śląsk

Zaistniałe okoliczności polityczne

Zaistniałe na Śląsku ostatnio okoliczności, polityczna aura i związany z nią zaduch, otoczyły także Muzeum Śląskie, w którym NIE MA MIEJSCA NA WYSTAWĘ O KUTZU. Nie ma – i już. Koniec, kropka. Mój fach nie pozwala mi pozostać obojętnym. Postanowiłem odnieść się do sytuacji w szczególny, wyjątkowy sposób. Bardzo emocjonalny, bo też sytuacja budzi najczulsze emocje. Piszę list do Iwony. Nie wkładam go do koperty, bo nie jest to korespondencja sekretna. Jest publicznym wołaniem o pomstę do nieba. Do śląskiego nieba.

Droga Iwono,
w pierwszych słowach mojego listu proszę serdecznie, abyś ostudziła emocje i zaniechała zamysłu zabrania Kazimierza z katowickiego cmentarza. Wiem, miałaś prawo do ostrej reakcji, kiedy okazało się, że Muzeum Śląskie nie zrealizuje wystawy o Twoim mężu. Nie ma miejsca, nie ma pieniędzy, nie ma niczego. Plan, uzgodniony pieczołowicie z poprzednią dyrektorką muzeum Alicją Knast, trafił szlag. Miał być „gabinet Kutza” w jednym z remontowanych obecnie budynków pokopalnianych. Przekazałaś meble i gabinetowe dodatki. Cenne, otulone serdeczną pamięcią Mistrza. Przy tym biurku tworzył, przy tej lampie czytał, to było Mu bliskie, tego dotykał… W moim przekonaniu do tej przestrzeni muzealna publika waliłaby drzwiami i oknami. Kutz był tym Ślązakiem, któremu się udało. Był artystą, rzemieślnikiem, geniuszem sztuk wielu.

Iwono, jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie. Ci władcy, którzy podejmują tak idiotyczne i szkodliwe dla Śląska decyzje – dryfują. Dryfowanie w kałuży nie może doprowadzić do przyjaznego śląskiego portu. Wiesz, co mam na myśli. Każda kałuża kiedyś wysycha. To się kiedyś zmieni. Ta też kiedyś wyschnie. Jeszcze się pośmiejemy z tych nieudolnych, prymitywnych prób gumkowania Kutza. Jeszcze będzie normalnie.

Czytaj też: Śląskie po wyborach. Mogło być lepiej

Miejsce Kazia jest na Śląsku

Wiem, to nie jest pierwsza przykrość, która Cię na Śląsku spotyka. Zimą ktoś wyrył krzyż na płycie nagrobnej Kazimierza. Zrobił to niezdarnie, ze złością, z nienawiścią. Teraz nienawiść nierzadko niesie krzyż na sztandarze. Kto to mógł być… Na pewno nie gej czy lesbijka. Oni co najwyżej przywiesiliby tęczową flagę, a Kazio miałby z tego przednią zabawę i rechotałby z nieba, choć w niebo nie wierzył. Ale kto wie, może w tej mierze się mylił – człowiek wszak jest istotą omylną, a Kazio był przede wszystkim człowiekiem. Więc może to zrobił jakiś patriotyczny ze wszech miar katolik. Polak katolik, bo jakże by inaczej. Może wszech Polak, czyli Polak najprawdziwszy z prawdziwych. Taki, co to nikomu się nie kłania. To jemu się kłaniają, bo mu się to po prostu należy.

Czytaj też: Warszawo, oddaj, co nasze!

Może ten ktoś ubzdurał sobie, że tym symbolicznym, kategorycznym gestem nawróci zatwardziałego ateusza, który niezrozumiale cieszył się szacunkiem dwóch poprzednich śląskich arcypasterzy biskupów: Herberta Bednorza i Damiana Zimonia. Na pogrzeb Kazimierza przyszedł sam abp senior Zimoń – choć pochówek był świecki. Wielki Ślązak z wyrazami szacunku pochylił się nad grobem Wielkiego Ślązaka. Po zdewastowaniu nagrobka mówiłaś: „To jest brak szacunku do miejsca spoczynku. Nie po to chowałam mojego męża w Katowicach, na jego Śląsku, żeby teraz jakiś wandal robił takie rzeczy. Wydawało się, że daję go w ręce ludzi, którzy go szanują, którzy go cenią i kochają, że wrócił na swoją ziemię…”.

Droga Iwono, nie mów tak. Odżałuj. Przebacz. To nie mógł być Ślązak. Miejsce Kazia jest tutaj, u nas. Tu go szanują, kochają, pamiętają. Polska dusza jest teraz nowym kryterium. Kazio miał śląską duszę. Taką jak trzeba.

Dla kogo Panteon Górnośląski

Kiedyś Go zapytano, jak chciałby być upamiętniony po śmierci, a on po swojemu: „Mam to głęboko w dupie!”. Był ponadto. Jednak nie wszyscy mają to głęboko gdzieś. My tutaj, na Śląsku, „ptoki, krzoki i pnioki”, wołamy o godne Kazimierza Kutza miejsce w powstającym Panteonie Górnośląskim. Na razie jest to wołanie na puszczy. Podobnie jak w sprawie gen. Jerzego Ziętka, którego złożoną, wielowarstwową postacią Twój mąż był zafascynowany.

Ojcowie założyciele Panteonu zdecydowali. Poznaj ojców założycieli – zrozumiesz decyzję. Wskazują wszechwładnym palcem, kto ma prawo zamieszkać w podziemiach Katedry Chrystusa Króla. Podziemny sztab wyborczy – abp Wiktor Skworc, bohater felietonów Kazia minister kultury Piotr Gliński, marszałek śląski Jakub Chełstowski dryfujący po wyżej wspomnianym wodnym akwenie… Wszystko jasne? Nie dziw się. Gumkowanie Kutza to nie tylko sprawa muzeum – ma swój szerszy wymiar. Być może to nawet dzisiejsza śląska racja stanu? Kto wie.

Czytaj też: Panteon Górnośląski? Widzę ciemność

Iwono – to Kazio wybierał sobie towarzystwo. Towarzystwo czuło się zaszczycone wyborem. Bo to było zawsze doborowe towarzystwo. Wszyscy to wiemy i pamiętamy. W proponowanym Panteonie z wieloma postaciami nie byłoby mu po drodze.

Z serdecznościami
Janek

Czytaj też: Dokąd poszła dusza Kutza? – zapytano na pogrzebie

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPowstanie Warszawskie – bój o wolną Polskę
Następny artykułW rocznicę godziny „W” zawyły syreny. „Cześć i chwała Bohaterom”