Polski biznes też pomaga Indiom w walce z pandemią. Każda pomoc jest teraz potrzebna.
W Indie uderzyła druga w tym kraju fala zakażeń koronawirusem. Całkowita liczba oficjalnie zarejestrowanych przypadków zbliża się do 22 mln od początku pandemii, a dzienny przyrost zachorowań przekracza 400 tys. Społeczeństwo dotychczas służące pomocą innym, potrzebuje sprzętu medycznego, leków i preparatów medycznych. Kluczowe przez najbliższe tygodnie będą dostawy tlenu.
To rzadki przypadek sytuacji, kiedy szlachetny odruch pomocy ludziom w potrzebie, w krótkiej perspektywie przekłada się wprost na nasze własne bezpieczeństwo. Pandemia to dobry czas na pogłębienie partnerstwa z Indiami.
Indie walczą z niszczycielską drugą falą
Indie znalazły się w trudnej sytuacji dość niespodziewanie. Jeszcze parę miesięcy temu wydawało się, że choć wirus krąży w społeczeństwie, nie stanowi zagrożenia dla stabilności systemu ochrony zdrowia. Największe państwo Subkontynentu Indyjskiego w zeszłym roku udostępniło swoje zasoby leków i produktów medycznych USA i państwom Unii Europejskiej. New Delhi także koordynowało pomoc dla regionu Azji Południowej. Serum Insitute of India z Pune, największy globalny producent szczepionek, od końca stycznia do połowy marca wyeksportował 60,5 mln dawek preparatu Astra Zeneca do 77 państw Afryki, Azji Południowej i Południowo-Wschodniej.
CZYTAJ TEŻ: Indie – co trzeba wiedzieć wchodząc na rynek indyjski?
Sytuację zmieniło znane też z innych państw złudne poczucie bezpieczeństwa, że najgorsze zagrożenie już przeszło oraz pojawienie się groźnego wariantu, który wkrótce ochrzczono indyjskim. Jest on prawdopodobnie bardziej zaraźliwy. Zakażenie nim jest groźniejsze dla zdrowia i życia, a być może także ochrona immunologiczna po szczepieniu jest słabsza. Nowa mutacja szybko rozprzestrzeniła się w społeczeństwie powodując przeciążenie systemu ochrony zdrowia. Zaczęli umierać także pacjenci, których mogło uratować podanie coraz trudniej dostępnego tlenu. Wioleta Burdzy Seth, od dawna mieszkająca w Indiach, przyznaje, że sytuacja w niektórych miejscach jest trudna. – Pierwsza fala w zeszłym roku była widoczna głównie w mediach. Obecnie choruje także rodzina, znajomi, ludzie z najbliższego otoczenia – mówi Seth.
Zaraźliwy przykład, czyli biznes pomaga
Na wezwanie indyjskiego rządu i władz stanowych szybko zmobilizował się indyjski i międzynarodowy biznes. Dzięki koordynacji amerykańskiego Departamentu Stanu jeszcze w końcu kwietnia ponad czterdzieści firm zrzeszonych w amerykańskiej izbie handlowej w Indiach powołało Globalną Grupę Zadaniową Odpowiedzi na Pandemię: Mobilizacja na rzecz Indii. Dla przykładu, obecne na indyjskim rynku amerykański Mastercard czy Amazon sfinansowały zakup i przesłanie tlenu oraz innych kluczowych produktów medycznych. Niemal od razu zareagował oświadczeniem Tim Cook, szef Apple’a produkującego także w Indiach sprzęt elektroniczny. Działał w przeświadczeniu, że jego przykład zmobilizuje innych biznesmenów. Przekaz był jasny: od zaraz pomagamy niosąc pomoc na miejscu. Deloitte obiecało sfinansowanie tysiąca koncentratorów powietrza, a Gilead Sciences – przesłanie 450 tys. dawek preparatów osłabiających objawy choroby.
Dobrym pomysłem pochwaliła się ostatnio Szwedzko-Indyjska Izba Gospodarcza. Jej członek, producent gazów przemysłowych Linde India we współpracy z indyjskim partnerem Tata Group rozdystrybuowały 24 cysterny z tlenem, który mógł dotrzeć w tej formie do bardziej oddalonych regionów kraju. Takie bezpośrednie partnerstwo biznesowe sprawdza się w wielu wymiarach. Indyjskie firmy mają często lepsze rozpoznanie potrzeb społeczności i są w stanie szybko dotrzeć do chorych. Wspomniana Tata Group angażuje się w działalność dobroczynną od momentu powstania firmy w końcu XIX w.
CZYTAJ TEŻ: Handel z Singapurem będzie łatwiejszy
Z komunikacyjnego punktu widzenia przyjęcie pomocy w takiej formie jest też łatwiejsze dla dumnych Indusów. Przestaje być ona jedynie międzynarodową akcją humanitarną, a staje się elementem wzmacniającym więzi między współpracującymi podmiotami biznesowymi. W Indiach firmy międzynarodowe, w tym polskie, działają przecież wraz ze swoimi partnerami w konkretnych społecznościach.
New Delhi niechętnie reaguje zwykle na pomoc zagraniczną, słusznie podkreślając, że w ciągu ostatnich dekad największa demokracja świata stała się dawcą międzynarodowej pomocy humanitarnej. Tym razem reakcja mediów i osób publicznych jest inna. Dla przykładu, największa gazeta biznesowa „The Economic Times” chętnie donosi o deklaracjach pomocy, uznając je za wyraz międzynarodowej solidarności w rozwiązywaniu problemu o globalnej naturze. Może jej potrzebować wiele państw zanim uda się opanować pandemię na całym świecie.
Jak działa Polska?
Rodzime przedsiębiorstwa też angażują się w pomoc. Działa już w tym kierunku jedna z największych polskich marek modowych korzystająca z zakładów produkcyjnych na kontynencie, firma z branży materiałów medycznych czy polskie przedsiębiorstwa będące oddziałami koncernów międzynarodowych zakorzenionych w Indiach. Jak mówi Iwona Bogucka z polskiej firmy informatyczno-konsultingowej Future Network Development – to ludzie tworzą biznes. Dziś nasi partnerzy w Indiach potrzebują pomocy. W akcje pomocowe na rzecz Indii zaangażowała się Unia Europejska i jej państwa członkowskie. Komisja Europejska zdecydowała się parę dni temu przeznaczyć dodatkowe środki na rozbudowę możliwości laboratoriów wykonujących testy covidowe. Ponad piętnaście państw przekazało sprzęt i środki medyczne w ramach europejskiego Mechanizmu Ochrony Ludności.
CZYTAJ TEŻ: Korea Południowa, czyli ciastko z fasoli może być słodkością
7 maja br. w Delhi wylądował samolot LOT-u z polską rządową pomocą dwustronną. Polska zdecydowała o przekazaniu z zasobów Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych stu sztuk koncentratorów tlenu oraz najbardziej potrzebnego sprzętu medycznego. O pozytywnym odzewie w Indiach świadczy fakt, że tłit z informacją Adama Burakowskiego, pols … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS