A A+ A++

Należy ponadto wyjaśnić, że wymienione w pytaniu państwa mogą utrzymać status mocarstw. Przynajmniej jeśli chodzi o USA i Chiny. Choć z wielu różnych powodów państwa te – podobnie jak i inne – mogą stać się ofiarą swoistej reakcji łańcuchowej, w której kryzys na jednej płaszczyźnie pociągnie za sobą konsekwencje na kolejnych. Problemy są bardzo zróżnicowane, w zależności od konkretnego kraju. Stąd tak sporo miejsca w książce poświęciłem na wielowątkowe analizy poszczególnych zagadnień. Natomiast losy Rosji zostały w mojej ocenie przesądzone. Ta pogrąży się w głębokim kryzysie i chaosie, co prawdopodobnie spowoduje rozpad państwa, a być może nawet doprowadzi do wojny domowej. W tak niestabilnym otoczeniu, zachowanie trwałości Unii Europejskiej będzie szalenie trudne, wręcz niemożliwe. Zwłaszcza że już teraz obserwujemy procesy, które w przyszłości będą rozsadzać Wspólnotę od wewnątrz. A dojdą kolejne zagrożenia zewnętrzne.

Choć Stany Zjednoczone i Chińska Republika Ludowa mogą pozostać mocarstwami, to ich pozycja będzie wyglądać zupełnie inaczej niż współcześnie. Oba państwa osłabną, natomiast dla przyszłości świata istotne jest to, jak decydenci z Waszyngtonu i Pekinu będą starali się zaradzić problemom wewnętrznym.

A jak to może wyglądać?

Stany Zjednoczone są w zasadzie niekwestionowanym gospodarzem Ameryki Północnej. Nie są zagrożone z zewnątrz, a jednocześnie amerykańskie społeczeństwo ma głęboko zakorzenione wartości demokratyczne. Tak więc to społeczeństwo będzie miało duży wpływ na decyzje władz. Co za tym idzie, w trudnym dla siebie czasie, Stany Zjednoczone będą skłonne wycofać się z kosztownej polityki zagranicznej polegającej na oddziaływaniu na dalekie regiony świata. Amerykanie – tak jak to już bywało w historii – do czasu rozwiązania problemów wewnętrznych mogą zwyczajnie przejść do polityki izolacji. I tego należy się spodziewać. Przewaga Stanów Zjednoczonych jest wystarczająca, by rywale – tacy jak Rosja czy nawet Chiny – nie byli w stanie pokonać hegemona. To, co naprawdę zagraża amerykańskiej dominacji to problemy wewnętrzne samych Stanów Zjednoczonych. Bezpieczeństwo środowiska geopolitycznego może tutaj stanowić pewnego rodzaju wadę. Bowiem nie będzie zewnętrznych zagrożeń, które pozwoliłyby się skonsolidować społeczeństwu. Co za tym idzie, podziały społeczne w USA mogą się pogłębić i wydłużyć proces izolacji zewnętrznej oraz regeneracji wewnętrznej państwa. Warto jednak pamiętać, że niezależnie od tego, jak głęboka może okazać się przyszła zapaść, to Stany Zjednoczone mają wiele atutów, by ostatecznie sobie z nią poradzić. I wrócić na arenę międzynarodową jako mocarstwo sprawcze. Być może niemożliwe będzie odzyskanie hegemonii, ale choćby na samym kontynencie północnoamerykańskim Stany Zjednoczone pozostaną niekwestionowanym liderem. Jest to bowiem potężne państwo o kapitalnym położeniu geograficznym. Samowystarczalne w zakresie surowców energetycznych, a amerykańskie społeczeństwo oraz elity polityczne są zwyczajnie doświadczone, jeśli chodzi o kryzysy. Amerykanie potrafią się odbudowywać.

No dobrze, ale czy Chiny także pójdą tą drogą?

Nie, w mojej ocenie władze z Pekinu mogą wybrać zupełnie inną drogę radzenia sobie z trudnościami oraz kryzysem. Autorytarny model rządów osadzony w tradycji kulturowo-historycznej ułatwi chińskim decydentom w skierowaniu uwagi niezadowolonego społeczeństwa na zewnątrz. Za wszelkie niepowodzenia komunistycznych elit łatwo będzie obarczyć Zachód ze Stanami Zjednoczonymi na czele. Bardzo prawdopodobne jest, że w celu manipulacji chińskim społeczeństwem władze posłużą się narzędziami w postaci szowinizmu, a nawet rasizmu. Tego rodzaju narrację można dostrzec już dziś. Innymi słowy, w przyszłości jest wysoce prawdopodobne, że Chiny zaczną prowadzić bardzo agresywną politykę zagraniczną. Zwłaszcza w sytuacji, w której zabraknie hegemona zdolnego powstrzymać ekspansję Państwa Środka. Gdy Chińczycy nie będą czuli ograniczeń ze strony Rosji i Stanów Zjednoczonych, ich głównym konkurentem staną się Indie. Te ostatnie będą musiały odejść od swojej biernej postawy i zacząć aktywnie powstrzymywać Chińczyków zwłaszcza w rejonie Indo-Pacyfiku. Sytuacja Hindusów będzie tym trudniejsza, że sojusz pakistańsko-chiński niemal całkowicie izoluje ich od reszty Azji. Tak więc Indie mogą komunikować się ze światem (i handlować) niemal wyłącznie za pośrednictwem szlaków morskich. Jeśli US Navy wycofa się z Oceanu Indyjskiego, to Indie będą same musiały zadbać o kontrolę nad tym akwenem. Tymczasem Chińczycy już teraz rozbudowują swoją flotę. Nie po to, by walczyć z Amerykanami. Nie mieliby w takim starciu żadnych szans. Natomiast władzom z Pekinu marzy się kontrola szlaków wodnych z Zatoki Perskiej i wschodniej części Afryki do Chin. Tankowce z ropą płynące stamtąd do Państwa Środka muszą opływać wybrzeża Indii. I to będzie w przyszłości jednym z wielu powodów, dla których oba azjatyckie giganty staną na kursie kolizyjnym.

Polecałbym też bardzo uważną obserwację Azji Centralnej, a zwłaszcza tego, co się dzieje w Pakistanie. Jest to jedyne mocarstwo atomowe, którego społeczeństwo wyznaje islam. Nie rzadko są to radykalne odłamy tej religii, które zawsze zyskują na popularności w czasach kryzysu i niepowodzeń. Niezależnie od tego, kto będzie w Pakistanie rządził, państwo to samo w sobie jest dość słabe. Jednak w sojuszu z Chinami i przy pomocy płynącej z Państwa Środka, Islamabad może stać się stolicą przyszłego mocarstwa, które przejmie kontrolę nad opuszczoną przez Rosję Azją Centralną. Wyobraźmy sobie islamski kraj z bronią atomową, który zyskuje kontrolę nad złożami gazu położonymi nad Jeziorem Kaspijskim. Kluczem jest tutaj oczywiście Afganistan, który stanowi niejako górzystą bramę pomiędzy Azją Centralną a subkontynentem indyjskim. Tak więc wbrew pozorom, Afganistan wcale nie jest mało istotny z geopolitycznego punktu widzenia. Przeciwnie, w przyszłości może się okazać jednym z najważniejszych elementów globalnej układanki.

A co z Europą?

Dla Europy – po zapaści rosyjskiej – największym zagrożeniem stanie się sytuacja na Bliskim Wschodzie. Amerykanie już dziś ograniczają obecność w tym rejonie. Rosjanie również są do tego zmuszeni z uwagi na wojnę na Ukrainie. Chińczycy z kolei mają zbyt krótkie ręce, by stabilizować region. Jednocześnie lokalni gracze tacy jak: Turcja, Iran, Izrael, Egipt czy Arabia Saudyjska, są zbyt słabi, by narzucić warunki całej reszcie. Przy wielu sprzecznych interesach wymienionych państw, nie ma szans na stabilność w regionie. Przeciwnie, jest wysokie ryzyko ponownego wybuchu wojen domowych – zwłaszcza w Syrii, a także odtworzenie ISIS (być może pod inną nazwą). To może oznaczać zakłócenie dostaw arabskich gazu i ropy na Stary Kontynent. Przy braku pozyskiwania surowców z rosyjskiego źródła… Przyszłe lata mogą być bardzo trudne dla Europy. Zwłaszcza że Europejczycy nie dysponują odpowiednimi zasobami militarnymi, gospodarczymi, a także wolą społeczną (i polityczną), by wejść w buty Amerykanów i zaprowadzić spokój w newralgicznym dla siebie regionie.

Wszystkie te rozważania mogą wydawać się dość dziwne, jeśli nie odpowiemy na pytanie, dlaczego globalny system bezpieczeństwa – tak politycznego, jak i ekonomicznego – miałby się rozpaść?

A może tak się stać, czy to raczej mało realne?

Jest to zupełnie możliwe, a nawet niemal pewne. W zasadzie każde państwo, które dziś należy do tych nadających ton w ładzie światowym, posiada głębokie problemy strukturalne. I niemal w każdym przypadku dotyczy to także płaszczyzny ekonomicznej. Horrendalne długi, sztuczne i absurdalne sposoby generowania wzrostu PKB, patologiczne systemy finansowe, nieefektywne polityki gospodarcze, zależności finansowe, w handlu i w łańcuchach dostaw. Wszystkie te problemy narastały przez całe dekady. I wszystko wydaje się mniej istotne, gdy system działa. Jednak wystarczy, by jeden element układanki wypadł i możemy zaobserwować efekt domina. Widać to na przykładzie wojny rosyjsko-ukraińskiej. Konflikt toczy się teoretycznie na peryferiach Europy, poza granicami UE i NATO. Jednak efekt jest taki, że cała Europa przygotowuje się do kryzysu energetycznego. Ten w zasadzie już trwa, bowiem wzrost cen energii jest olbrzymi. To z kolei wpływa na koszty produkcji, a więc na konkurencyjność gospodarek europejskich na światowym rynku. Skoro tak, to należy spodziewać się spadku eksportu, a więc i zysków. To z kolei może spowodować redukcję zakładów produkcyjnych, a więc zwiększyć bezrobocie co wpłynie na zubożenie europejskiego społeczeństwa. W konsekwencji nastąpi spadek konsumpcji i dalszy spadek produkcji… A wszystko może mieć początek w politycznej decyzji powziętej na Kremlu. Do tego dochodzą problemy własne poszczególnych państw. Gospodarki Portugalii, Włoch, Hiszpanii i Grecji od lat balansują na skraju bankructwa. Gdyby nie dodruk stosowany przez Europejski Bank Centralny, strefa euro mogłaby być już w trakcie rozpadu. Te, jak i wiele innych problemów występują równolegle i mogą zmultiplikować negatywne dla państw i społeczeństw efekty. Sprawa wygląda zupełnie podobnie w Chinach czy USA. Tu nie chodzi o to, czy nastąpi kolaps, tylko gdzie i kiedy się on zacznie?

W jednym ze swoich artykułów z 2019 roku przewidział Pan inwazję na Ukrainę z 2022 roku. Nie mogę więc nie zapytać, jak zakończy się wojna z Rosją i jakie mogą być dalsze konsekwencje?

To jak się zakończy ten konflikt, jest nie do przewidzenia. Natomiast pewnego rodzaju scenariusze można już na tym etapie wykluczyć. Przede wszystkim nie wierzę w trwały rozejm czy zawarcie pokoju, dopóki Rosja nie użyje wszelkich konwencjonalnych sposobów na to, by wygrać wojnę. Ogłoszona mobilizacja potwierdza tę tezę. Na Kremlu unikano jej jak ognia. Zresztą zupełnie zasadnie. Jest to jedna z niewielu decyzji, która może poruszyć rosyjskie społeczeństwo i przekonać je, że władze nie radzą sobie z sytuacją. Jednocześnie ogłoszenie mobilizacji jest przyznaniem się do słabości na arenie międzynarodowej. Rosyjska armia zawodowa nie była w stanie pokonać słabszego przeciwnika. Tymczasem władze z Moskwy przez dekady używały głównie dwóch narzędzi w polityce mię … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzy pies musi mieć kaganiec? Czy można trzymać psa na uwięzi?
Następny artykułLech-Legia. Kosta Runjaić: To będzie dla nas wielki sprawdzian