A A+ A++

Życzliwi oczekiwali, że moje desperackie ogłoszenie: „Sprzedam dom z powodu wyjazdu za granicę” będzie miało skutek natychmiastowy. Złamana klęską Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich zjawię się nazajutrz z tobołkiem i płaczącym dzieckiem na Okęciu, gdzie już czekało TVP info. Według nich poruszanie się w strefie Schengen wygląda nadal jak we wrześniu 1939 r. Niemcy nas najechali, więc ewakuacja. Fakt, podobieństwa są. Faszyści systematycznie likwidowali polską inteligencję, pisowcy niszczą ją poniżaniem.

Uciekać z plecakiem przed komuchami, prosząc o azyl polityczny, musiałam w latach 80. Dzisiaj można już wypierdalać z kraju godnie i powoli, naśladując Europejczyków. Skandynawskiej klasy średniej nikt nie wypycha na emigrację, sama lezie za słońcem. Naszych hejterów grzeją złote myśli: „Skoro wolno ci krytykować PiS, to znaczy, że jest demokracja, na brak której narzekasz”. No więc, szanowni idioci, krytyka jest solą demokracji, nie jej pieprzeniem. Europejską normą nie jest autorytaryzm.

Normą nie są też pokazy rządowego porno. Może w pierwszej wersji, by wstrząsnąć Kaczyńskim, uchodźca gwałcił kota, wpierdalając jak Ozzy Osbourne covidovego nietoperza. Już lata temu prezes ostrzegał przed emigrantami roznoszącymi zarazę. Kamiński nie takie rzeczy montował w swojej karierze. Jednak słynna noblowska czułość nie pozwoliłaby mu dręczyć szefa fotomontażem krzywdzonego mruczka. Do tego widoczność kota jest kiepska w porównaniu z żubrem ze wschodniej granicy. Kopulujący z nim uchodźca, gej, sodomita, zoofil, pewnie ekolog (bo kto by chciał z takim włochatym) pokryłby żubra i całe spektrum ohydy. Skończyło się na krowie albo klaczy, jakimś seksualnym rodeo. Wiadomo, Kaczyński uwielbia oglądać ujeżdżanie byków. Niech ma krowę, ludziska uciechę. Doczekaliśmy się ministerstwa spraw wewnętrznych imienia Borata, filmowego kozodupcy z Kazachstanu.

Normalności, „ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto” żyje w Polsce i ma media społecznościowe. Zamieściłam w nich tydzień temu, podczas przeprowadzki, zdjęcie rzeczy do rozdania. Komentarze: „Lans na śmietniku”; „Kto wyrzuca książki?!”. Zjawili się też z okolicy chętni przejąć porzucony dobytek. Bardzo jestem im wdzięczna. Lżej nam było się pakować. „Wypierdalaj, ty nazifeministko, komunistko, żydowico, kurwo zdychaj w męczarniach” – od dawna piszą mi życzliwi. Te pobożne życzenia do ich polskojęzycznego Boga mogą być wkrótce prawem katolicko-operetkowego kraju pod patronatem Jana Pawła Borata. Co zrobisz, skoro już teraz możesz niewiele, nawet pomóc potrzebującym. A sobie, gdy ogłoszą inteligencję wrogiem nieinteligentnego narodu? Przecierpisz? Buchalteria cierpienia tradycyjnie zastępuje w Polsce nowoczesną ekonomię. Współczuć, apelować, pisać jak mrożkowski Lucuś patykiem na śniegu: „Generał Franco wam pokaże”. Prędzej zwykły, rządowy przydupas pokaże tu polityczne porno mające podniecić do zboczonego patriotyzmu. I pomyśleć, że PiS zapowiadało hollywoodzką produkcję o wielkości Polski w reżyserii antysemity, konserwatywnego katolika Mela Gibsona. Świetny wybór. Mistrzowsko wykadrowałby matki z dziećmi wyrzucane przez polską straż graniczną na śmierć z wyziębienia. Sam groził matce swojego dziecka, że zakopie ją żywcem.

Manuela Gretkowska jest pisarką, scenarzystką filmową, założycielką Partii Kobiet.

Czytaj też: „Czas homofobów i mizoginów nareszcie naturalnie się kończy. I nic ich już nie ocali”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDzieci
Następny artykułPolityczne złoto