A A+ A++

James Allen i jego koledzy w Orece 07-Gibson z numerem 55, Fred Poordad, Gianmaria Bruni i Francesco Pizzi, wygrali Rolex 24 Daytona w klasie LMP2 z przewagą zaledwie 0,016 sekundy nad maszyną Crowdstrike Racing APR Bena Hanleya, George’a Kurtza, Matta McMurry’ego i Estebana Gutierreza.

Zbliżając się do końcowych etapów wyścigu, Allen był trzeci za Hanleyem i samochodem AF Corse Matthieu Vaxiviere’a, wyprzedzając tego ostatniego na zaledwie siedem minut przed końcem zawodów.

Po nieudanej próbie wyprzedzania po zewnętrznej do pierwszego zakrętu na początku ostatniego okrążenia, Allen był w stanie dogonić Hanleya w samej końcówce kółka, korzystając z tunelu aerodynamicznego, a następnie o włos wyprzedzić go na mecie, odnosząc niezapomniane, historyczne zwycięstwo.

– Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że mamy duże szanse. Przez jakiś czas byłem za samochodem AF Corse i widziałem, że samochód Crowdstrike Racing coraz bardziej buduje przewagę. Zanim minąłem samochód AF Corse, dzieliła nas spora odległość – przyznał Allen.

– Przewaga się jednak zmniejszała i już na przedostatnim okrążeniu widziałem, że mam dużą szansę do linii startu/mety. Właściwie wyprzedzałem Bena przed linią startu/mety, więc pomyślałem, że nie nie ma sensu podejmować szalonego ryzyka. Mam prędkość na prostej i nadal mogę to zrobić. Wyszedłem z szykany i zastanawiałem się, czy jadę wystarczająco szybko. Nie wydaje mi się, żebym oddychał, od wyjścia z czwartego zakrętu aż do linii mety! To był szalony moment. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek zrobił coś takiego i nie jestem pewien, czy kiedykolwiek to powtórzę. To było naprawdę niesamowite uczucie – przyznał kierowca Proton Competition.

Zwycięstwo Protona nastąpiło po incydencie podczas czwartkowego drugiego treningu, kiedy Pizzi siedział za kierownicą, co uniemożliwiło włoskiemu nowicjuszowi nabicie kilku nocnych okrążeń, których potrzebował, aby jechać w wyścigu po zapadnięciu zmroku.

Właściciel zespołu, Christian Ried, powiedział, że jest bardzo dumny, że zespół był w stanie podnieść się po takiej porażce i wygrać w swoim prototypowym debiucie.

– To było dość duże uderzenie w barierę i potrzebujemy nowej skrzyni biegów i trochę pracy nad karoserią. Poprosiliśmy IMSA o pozwolenie na pracę nieco dłużej niż 10:00, w czym IMSA zawsze jest bardzo uprzejma. Chłopaki pracowali do północy i zaczynali o 6:00 rano, aż w końcu samochód nie był w idealnym stanie do następnej sesji, ale przynajmniej mogliśmy zrobić przejazd testowy – stwierdził Ried.

Czytaj również:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUroczysta przysięga Terytorialsów
Następny artykułKidawa-Błońska: Sławomir Nitras ma dużo pozytywnej energii