18.12.2019r. 08:24
“Chodzi o stworzenie faktów dokonanych, zanim sankcje zaczną obowiązywać. Teoretycznie dwa statki firmy Allseas ze Szwajcarii (…) pracujące dla Nord Stream 2 AG na Morzu Bałtyckim mogą ułożyć kilka kilometrów rur dziennie. Postęp prac zależy jednak w dużej mierze od warunków pogodowych i nie można go w sposób wiarygodny zaplanować” – dodaje dziennik, zwracając uwagę, że najpóźniej w tym tygodniu stało się jasne, że Amerykanie na pewno przyjmą sankcje przeciwko firmom zaangażowanym w budowę gazociągu.
Na liście kar przewidywanych przez Waszyngton jest m.in. cofnięcie wiz dla kadry kierowniczej i akcjonariuszy kontrolujących spółki oraz de facto zakaz robienia wszelkich interesów z firmami z USA.
Powołując się na ekspertów z branży energetycznej, “Handelsblatt” przewiduje, że sankcje mogą opóźnić projekt, ale go nie powstrzymają. Natomiast rosyjski Gazprom (do którego należy Nord Stream 2 AG) będzie próbował je obejść, np. korzystając ze statków należących do rosyjskich właścicieli. Zajmie to więcej czasu i może zwiększyć koszty, ale jest zasadniczo możliwe – pisze dziennik z Duesseldorfu. Inną opcją, którą rozważają Rosjanie, ma być zmiana bandery statków szwajcarskiej firmy bądź wypożyczenie ich innej spółce, czy nawet zakupienie ich przez Gazprom.
Niezależnie od tego, jak skończy się walka o Nord Stream 2, który ma dostarczać gaz z Rosji do Niemiec, omijając Polskę i Ukrainę, rurociąg jest projektem, w przypadku którego zderzają się ważne interesy geostrategiczne – wskazuje “Handelsblatt”. Po jednej stronie barykady stoi Rosja jako dostawca gazu i Niemcy, wspierane przez Austrią i Holandię, jako odbiorca.
“Moskwa chce nie tylko sprzedawać gaz, ale też ominąć Ukrainę, z którą jest w stanie zbliżonym do wojny. Rząd RFN jest przede wszystkim zainteresowany długoterminowym bezpieczeństwem dostaw. Największa gospodarka Europy wykonuje obecnie zakrojony na wielką skalę eksperyment w dziedzinie polityki energetycznej: Niemcy są jedynym krajem przemysłowym, który niemal jednocześnie rezygnuje z energii jądrowej i węgla” – przypomina dziennik, wskazując, że przeciwnikami Nord Stream 2 są kraje tranzytowe, a więc Ukraina, Polska i państwa bałtyckie, przede wszystkim jednak Stany Zjednoczone, które chcą za wszelką cenę uniemożliwić Rosji rozszerzenie strefy wpływów na zachód. USA mają też w tym interes gospodarczy – zależy im bowiem na sprzedaży do Europy swojego gazu skroplonego.
Według pierwotnych projektów Nord Stream 2 miał być zakończony do końca bieżącego roku. Eksperci powątpiewają teraz, czy uda się to w pierwszym kwartale 2020 roku. Rosyjska państwowa spółka gazowa Gazprom jest co prawda właścicielem gazociągu, ale za jego finansowanie w 50 proc. odpowiadają zachodnie koncerny: niemieckie Uniper i Wintershall Dea, francuski Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderska grupa Shell. Mogą one jednak liczyć na odsetki ze swoich kredytów dopiero wtedy, gdy przez Nord Stream 2 popłynie gaz.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS