A A+ A++

Warunki pogodowe na torze Silverstone przez wszystkie trzy dni dopisywały, ale w niedzielne popołudnie w okolicy toru żar dosłownie lał się z nieba. Temperatura powietrza dochodziła do 30 stopni Celsjusza, a nawierzchnia toru rozgrzana była do przeszło 50 stopni.

Takie warunki z pewnością nie sprzyjały ekipie Mercedesa. Mimo to Lewis Hamilton zdołał wygrać domowy wyścig i zdecydowanie ograniczyć stratę w mistrzostwach do Maksa Verstappena, który po kontakcie z Brytyjczykami na pierwszym okrążeniu zakończył swój udział w GP Wielkiej Brytanii. A to wszystko oglądało na żywo aż 145 000 kibiców.

O tym, że wyścigowy kontakt między walczącymi o tytuł mistrzowski Lewisem Hamiltonem i Maksem Verstappenem jest tylko kwestią czasu mówiło się praktycznie od samego początku sezonu. Do GP Wielkiej Brytanii kierowcom udawało się w miarę czysto walczyć mimo iż bardziej agresywnym zawodnikiem z tego duetu za każdym razem był Max Verstappen.

Lewis Hamilton dla odmiany często odpuszczał rywalowi, starając się strategicznie i rozważnie rozgrywać walkę na długim dystansie wyścigu. Na domowym torze Silverstone Brytyjczyk pokazał jednak pazur i przez całe pierwsze okrążenie wściekle atakował Holendra, ale ten za każdym razem wychodził z tych pojedynków obronną ręką. W zakręcie Copse zakończyła się jednak szczęśliwa passa Verstappena. Lewis Hamilton znalazł miejsce, aby zmieścić się na wewnętrzny tor jazdy, a jadący przed nim Holender nieco zbyt mocno przymkną drzwi i doszło do kontaktu, w którym najbardziej poszkodowany został Max Verstappen.

Zawodnik Red Bulla z hukiem wyleciał z toru przy prędkości przekraczającej 290 km/h i z impetem uderzył w bandę z opon. Czujniki zainstalowane w jego aucie odnotowały przeciążenie na poziomie 51G. Mimo iż o własnych siłach opuścił auto, widać było, że odczuł skutki potężnego uderzenia.

Lewis Hamilton dla odmiany bez większych problemów mógł kontynuować jazdę z uszkodzonym przednim skrzydłem, ale bardzo szybko wykorzystał ten fakt Charles Leclerc. Monakijczyk jeszcze zanim sędziowie zareagowali wypuszczeniem na tor samochodu bezpieczeństwa a następnie przerwaniem wyścigu, zdołał wyjść na prowadzenie.

Okres przerwy w wyścigu mechanicy Mercedesa wykorzystali na naprawę auta Hamiltona, a sędziowie pochylili się nad oceną incydentu między pretendentami do tytułu mistrzowskiego. Masę połączeń od Red Bulla i Mercedesa musiał odebrać dyrektor wyścigów F1, Michael Masi, a Liberty Media nie miało żadnych skrupułów, aby opublikować te konwersacje. Najpierw głos zabrał Christian Horner, który przekonywał, że każdy kierowca wie, że w zakręcie Copse nie ma miejsce po wewnętrznej stornie toru i że się tam po prostu nie da wyprzedzać. Chwilę później zespół Mercedesa próbował wywierać presję na przedstawicielu FIA, sugerując, że Hamilton był na równi z bolidem Verstappena. Toto Wolff wysłał nawet maila do szefa wyścigu ze szkicem spornej sytuacji.

Ostatecznie sędziowie, którzy ocenili incydent swoją decyzję ogłosili już po wznowieniu wyścigu i postanowili ukarać Hamiltona karą 10 sekund.

Biorąc pod uwagę, że na torze nie było już jego największego rywala, wydawało się, że Brytyjczyk spacerkiem pojedzie po kolejne zwycięstwo. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna, a mistrz śiata musiał się mocno napocić, żeby na dwa okrążenia przed metą wyprzedzić liderującego przez większość czasu Leclerca.

Monakijczyk, który zdołał wyprzedzić Hamiltona jeszcze przed przerwą w wyścigu świetnie wznowił rywalizacje i utrzymał prowadzenie, a Hamilton nawet mimo zgłaszanych przez Leclerca problemów z przerywaniem silnika nie był w stanie go dognić.

Po serii pit stopów, które w upalnych warunkach nie zawsze wychodziły tak jak trzeba, Lewis Hamilton znalazł się na czwartym miejscu tuż za plecami Lando Norrisa. Brytyjczyk był jednym z trzech kierowców, którym zmiana opon zdecydowanie się przedłużyła. Oprócz niego więcej niż planowano na stanowisku serwisowym spędzili Alonso oraz Sainz.

Hamilton miał więc ułatwioną sytuację, ale cały czas ciężko było mu nawet zamknąć stratę 4 sekund do partnera zespołowego, który ostatecznie na 10 okrążeń przed metą usłyszał polecenie zespołowe od samego Toto Wolffa.

Mistrz świata na dwa kółka przed metą zdołał jednak dogonić i skutecznie wyprzedzić, nota bene w tym samym zakręcie Copse, lidera wyścigu. Punkt za najszybsze okrążenie został mu jednak odebrany przez Sergio Pereza, który w końcówce został ściągnięty do boksu przez swój zespół po świeże opony (Meksykanin nie powiększył jednak swojego konta punktowego, gdyż przyjechał na metę na 16 pozycji).

W między czasie FIA potwierdziła, że Max Verstappen, który po opuszczeniu auta uskarżał się na zawroty głowy został zabrany do pobliskiego szpitala na bardziej szczegółowe badania.

Za czołową trójką na metę GP Wielkiej Brytanii wjechali kierowcy McLarena- Norris przed Ricciardo oraz Carlos Sainz, który przez problem w boksie stracił pozycję na rzecz Australijczyka.

Fernando Alonso po fenomenalnym sprincie świetnie radził sobie także w wyścigu, ostatecznie utrzymując pozycję startową przed Lancem Strollem, Estebanem Oconem oraz zamykającym czołową dziesiątkę Yukim Tsunodą.

Oprócz Max Verstappena do mety wyścigu nie dojechał Sebastian Vettel, który po wznowieniu walki na początku wyścigu sam obrócił swój bolid, a w drugiej jego części zespół wycofał go w ogóle z rywalizacji.

Stawkę kierowców, którzy dotarli do mety ponownie zamykali kierowcy Haasa, którzy jako jedynie d lidera stracili ponad jedno okrążenie. Tym razem to Nikita Mazepin był szybszy od Micka Schumachera.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAkcja #SzczepimySię w Zębie
Następny artykułF1: Hamilton zepchnął rywala z toru, dostał karę, a i tak wygrał