A A+ A++

Specjalistka „Gazety Wyborczej” od tropienia „rosyjskich agentów” w PiS, Donata Subbotko, przeprowadziła dla „Wolnej Soboty” kolejny obszerny wywiad z kolejnym byłym szefem SKW – tym razem gen. Januszem Noskiem, który – tak jak gen. Pytel, sugeruje, że Prawo i Sprawiedliwość przesiąknięte jest rosyjskimi wpływami. Co typowe dla redaktor Subbotko, już w samych jej pytaniach nie brakuje kłamstw i manipulacji, natomiast jej rozmówca powiela m.in. narrację o tym, że prezes PiS Jarosław Kaczyński liczył na szybki upadek Ukrainy.

Manipulacje dziennikarki „GW”

Donata Subbotko, podobnie jak w wywiadzie z gen. Piotrem Pytlem i innych, w których rozmówcy, związani w przeszłości z wojskiem czy służbami specjalnymi, próbują przekonywać, że obecny rząd przesiąknięty jest rosyjską agenturą, stawia liczne pytania z tezą („U Putina jest Jedna Rosja, u Kaczyńskiego ‘Polska Jest Jedna?’” – pyta gen. Noska dziennikarka „GW”) oraz stosuje manipulacje. Wyróżnić tu można co najmniej dwie o dość dużym kalibrze.

Kiedy generał Nosek rozpoczyna całą, jak to nazywam, „litanię antyputinowca-neofity”, czyli: wydarzenia z 2021 r., przed rosyjską agresją: spotkania z Le Pen, Orbanem, Salvinim, Lex TVN czy sprzeciw wobec ideologii LGBT, redaktor Subbotko, przerywając wypowiedź, kolejny raz powtarza: „Wigilia 2021 r.: Kaczyński ogłasza, że powstanie mur na granicy polsko-ukraińskiej”. Dziennikarka nie raczyła wspomnieć, że było to w apogeum wykreowanego przez reżim Łukaszenki (niewykluczone, że przy wsparciu Putina) kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej, a w październiku tego samego roku pojawiły się doniesienia, że Mińsk pracuje nad nowym szlakiem przerzutu migrantów do Polski, który miał prowadzić właśnie przez Ukrainę.

Druga poważna manipulacja dotyczyła doniesień niemieckiej gazety „FAZ” z 2017 r. na temat ówczesnego sekretarza stanu w MON Bartosza Kownackiego (ministrem obrony narodowej był wówczas posądzany dziś przez opozycję o działanie na rzecz Rosji Antoni Macierewicz). Subbotko, niestety, w ferworze tropienia „rosyjskich agentów” w PiS najwyraźniej „zapomniała” o tym, że w przypadku tekstu o wyjeździe Kownackiego do Moskwy, informatorem FAZ był… Konrad Rękas, kolega Piskorskiego z prokremlowskiej partii „Zmiana”. Samo wpisanie nazwiska w Google pokazuje, że nie jest to raczej zbyt wiarygodne źródło, zwłaszcza gdy chodzi o „tropienie rosyjskich agentów”. Ciekawe jest także to, że publikacja dotycząca Kownackiego dziwnie zbiegła się w czasie z książką Tomasza Piątka o Macierewiczu.

Nie zabrakło również nawiązań Subbotko do ustawy rosyjskiej Dumy zezwalającej Rosjanom na zbieranie chrustu z lasu z 2018 r., jednak tu również dziennikarka „zapomniała”, że kiedy taką decyzję wydano w 2022 r. w Polsce, rosyjska propaganda kpiła z naszego kraju, wiążąc ten fakt z podwyżkami cen energii.

Dziennikarka kłamie również, że „ten rząd nie chce np. zamrozić majątków rosyjskich oligarchów w Polsce. Mówi, że musiałby zmieniać konstytucję”. Po pierwsze, rząd uważa, że zmiana konstytucji byłaby konieczna do konfiskaty majątków, po drugie – minister Łukasz Schreiber poinformował wczoraj w Sejmie, że Polska zamroziła już „grubo ponad miliard euro” majątków rosyjskich oligarchów.

Zamiast sprostować, generał Nosek mówi o majątku Wiaczesława Kantora, którego rząd rzekomo raczej nie chciałby zamrozić, ze względu na grupę Azoty. Niestety, rozmówca „GW” mija się z prawdą, bo Wiaczesław Mosze Kantor także znajduje się na liście sankcyjnej, a sama grupa Azoty już w kwietniu ubiegłego roku informowała, że oligarcha bezpośrednio nie posiada w niej żadnych aktywów i zamrożenie jego majątku nie wpłynęłoby na spółkę.

Rosyjskie kalki”

Generał Janusz Nosek obszernie rozwodzi się nad „rosyjskimi kalkami” widocznymi w Polsce:

Rewizja historii, w tym wystąpienia antyizraelskie, przed wojną antyukraińskie. Żądanie odszkodowania ze strony Niemiec, nic od Rosji

— cóż, może dlatego, że Niemcy są ponoć naszym bliskim partnerem i przyjacielem, w dodatku demokratycznym państwem, które nie prowadzi obecnie bandyckiej wojny w sąsiadującym z Polską czy jakimkolwiek innym kraju, a co więcej – zwracając się o reparację, uznaliśmy Niemcy za państwo, z którym da się prowadzić dialog. Co do prowadzenia „dialogu z Rosją” – o tym za chwilę.

Instrumentalne nadużywanie słowa „narodowe” – w Rosji też wszystko jest „narodnyje”

— wskazuje były szef SKW, nie racząc wspomnieć, kto i kiedy konkretnie miewał te „wystąpienia antyizraelskie, przed wojną antyukraińskie”, a skoro w kontekście mrożenia majątku wspominał o Wiaczesławie Kantorze, szkoda że zapomniał o jego Światowym Forum Holokaustu i prowokacji z 2020 r., kiedy to prezydent Andrzej Duda odmówił przyjazdu, gdy dowiedział się, że wystąpienie wygłosi Władimir Putin. Sam Putin w tamtym czasie wielokrotnie atakował Polskę kwestiami historycznymi.

notoryczne wskazywanie wroga, walka z mniejszościami seksualnymi i narodowymi. Kaczyński, jak Putin, przedstawia się jako obrońca wiary, religii i moralności społecznej. Chrześcijańska wiara kontra zachodni nihilizm to model carski

— przekonuje dalej gen. Nosek.

Kaczyński „walczy z nihilizmem”, a Putin, jak przekonywały pisowskie gazety, reprezentuje „zdrowy konserwatyzm”. Tu mamy sojusz PiS z Kościołem, tam Jednej Rosji z Cerkwią

— i znów mamy albo pomyłkę, albo manipulację, albo i jedno i drugie, bo nie gazety, a portale i nie „przekonywały”, ale obnażały, w jaki sposób Putin zwodzi zachodnią prawicę tym rzekomym „zdrowym konserwatyzmem”. Być może redaktor Grzegorz Górny, bo najprawdopodobniej do jego tekstu odnosi się gen. Nosek, mógł wziąć wówczas pod uwagę, że w internecie powszechnym zjawiskiem jest czytanie samych tytułów i pomijanie treści.

A co do sojuszu z Kościołem i cerkwią, to za rządów PO-PSL na Zamku Królewskim w Warszawie z wielką pompą goszczono patriarchę Cyryla. Ówczesny przewodniczący KEP, abp Józef Michalik, który zainicjował wizytę kremlowskiego „duchownego” był przez środowiska dzisiejszej opozycji i „Gazety Wyborczej” wychwalany pod niebiosa za próbę porozumienia z Rosją. Wizytę Cyryla objął patronatem ówczesny prezydent Bronisław Komorowski, a w różnego rodzaju wydarzeniach chętnie uczestniczyli politycy PO.

Rosja, taka, jaką ona jest”

Żeby było jeszcze śmieszniej, Donata Subbotko sama dostrzega, że co najmniej od czasu agresji na Gruzję PiS ostrzegało przed Rosją, ale jej rozmówca przekonuje, że przed laty to wciąż była inna Rosja.

Służby NATO oceniały zagrożenie rosyjskie jako wysokie, ale stabilne, stąd szeroko zakrojona współpraca NATO z Rosją i wspólne realizacje zadań w ramach ONZ

— podkreśla.

Rosja wspierała natowskie zaangażowanie w Afganistanie. Udostępniała bazy lotnicze na swoim terenie do przerzutu tzw. nieśmiercionośnego sprzętu wojskowego, czyli logistyki, żołnierzy itd.(…) Dzisiaj przeciwnik jest jasny, wtedy był inny czas. NATO stwarzało wiele okazji Rosji, aby ta pozytywnie włączała się w system globalnego bezpieczeństwa. Przykładem kontakty NATO – Rosja, a u nas mały ruch graniczny czy wizyta Putina na Westerplatte. Putin stolik wywrócił. I musi tę wojnę przegrać, już ją przegrał

— wskazuje.

Po agresji na Gruzję, zdaniem generała, PiS-owi chodziło tylko o… „budowanie mitu Lecha Kaczyńskiego”.

Historia tak się potoczyła, jak zapowiedział. Dzisiaj jesteśmy w sytuacji zgoła innej, ale do 2014 r. nikt w Europie z Rosją wojny nie prowadził

— mówi Nosek.

TVP Info w kółko puszcza Tuska, który mówi: „Chcemy dialogu z Rosją taką, jaka ona jest” – bez informacji, że powiedział to w 2007 r. I przecina to zdjęciami z Buczy

— ubolewa Donata Subbotko.

Wtedy trzeba było z Rosją prowadzić dialog, taką, jaka ona była, sam to robiłem

— upiera się gen. Nosek.

Być może, zamiast często cytowanych (także i w omawianym wywiadzie) Tomasza Piątka i Grzegorza Rzeczkowskiego, którzy przed dojściem PiS do władzy nieszczególnie zajmowali się tematyką Rosji czy powiązań między Polską a reżimem Putina, zarówno Subbotko, jak i jej rozmówca powinni zapoznać się raczej z publikacjami Anny Politkowskiej czy Garriego Kasparowa, aby poznać, że czasy były inne, ale kremlowski satrapa ten sam, właściwie od pierwszych dni na Kremlu przelewający niewinną krew. A także – jak wyglądała ta „pomoc” putinowskiej Rosji w misjach i operacjach wojskowych i jak reagowali światowi przywódcy.

Znów o „momencie zawahania”

Nie brakuje również podgrzewania tezy o „momencie zawahania” polskiego rządu w kwestii pomocy Ukrainie.

Kaczyński chce tak zarządzać Polską jak Putin Rosją – może bez wojen o ziemię. Chociaż podzielam pogląd ministra Radosława Sikorskiego, że PiS miało tu moment zawahania. Czy Kaczyński planował być neutralnym w konflikcie Rosji z Ukrainą, czy może z tyłu głowy miał reminiscencję polskiego Lwowa?

— insynuuje były szef SKW, powielając tezy o zakusach polski na odzyskanie Lwowa znane z rosyjskiej i prorosyjskiej propagandy. Ale w sumie nie dziwota, bo skoro Subbotko wróciła do sprawy z 2017 r., w której informatorem był Rękas, to i jej rozmówca może w sprawie „polskiego Lwowa” mówić Rękasem i jemu podobnymi i insynuować to prezesowi PiS.

Podczas wspomnianej już wcześniej „litanii antyputinistów neofitów”, generał Nosek wspomniał także o wywiadzie z ambasadorem Rosji w tygodniku „Sieci”.

PiS było przekonane, że porządek europejski się wywróci. Kaczyński, jak Putin, liczył, że zdobycie Ukrainy potrwa parę dni. Wywiad braci Karnowskich z ambasadorem Rosji tuż po najeździe Putina na Ukrainę był obliczony na jej klęskę. Miał się ukazać, kiedy szala wojny przechyla się na rzecz Rosji, może Kijów jest już zajęty

— nie, miał się ukazać, kiedy nikt, dosłownie nikt, jeszcze nie wierzył i nie spodziewał się, że Rosja dokona pełnoskalowej agresji na Ukrainę. Być może dlatego również ukazał się z długim wstępem i tytułem „Rosjo, dlaczego to robisz?”

Cała polityka PiS była przygotowywana na budowanie nowego świata: układamy relacje z Rosją na nowo, trzeba zatem było dać forum rosyjskiemu ambasadorowi, żeby wedle narracji Kremla wytłumaczył, co się stało. Kaczyński prawdopodobnie nie wierzył, że Ukraina zdoła się obronić ani że społeczeństwo polskie, po trudnych relacjach historycznych z Ukrainą, tak się otworzy na uchodźców ukraińskich

— przekonuje dalej rozmówca „GW”.

Zapewne to dlatego rząd i prezydent już od pierwszych dni wojny wspierali Ukrainę, wysyłali broń, przygotowywali państwo na przyjęcie ukraińskich uchodźców. Bo, nie ujmując niczego polskiemu społeczeństwu i jego nieocenionej pomocy dla Ukraińców, statystyczny Kowalski raczej nie trzyma w piwnicy czy garażu armatohaubic Krab czy posowieckiej broni i nie ma możliwości wysłania jej na Ukrainę, nie ma również możliwości zarządzania ruchem pociągów, cenami przejazdów czy wydawania decyzji administracyjnych.

Bardzo ciekawe, że teorie na temat wywiadu braci Karnowskich z Andriejewem (który już przed wojną chętnie gościł w polskich mediach i głosił tam odrażającą kremlowską propagandę, ale wówczas nikomu to jakoś nie przeszkadzało), były dowódca SKW snuje akurat w rozmowie z medium, które w rok po rosyjskiej agresji na Gruzję, a dokładniej – 1 września 2009 r., publikowało… list Władimira Putina do Polaków na 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Choć Putin kreował się wówczas na turboeuropejczyka, już wówczas forsował dość niebezpieczne i kłamliwe tezy na temat historii Polski. Również później, wielokrotnie, „Wyborcza” chętnie częstowała nas tekstami o polskiej „rusofobii”, a gdy tylko Jarosław Kaczyński powiedział cokolwiek na temat Putina czy Rosji, według „GW” przeważnie było to „straszenie”.

Dlaczego to robią?

Podobnie jak w przypadku wywiadu z gen. Pytlem, dużo jest tez, teorii i domysłów, a mało konkretów czy potwierdzonych informacji. Nasuwa się także jedno pytanie: dlaczego „Gazeta Wyborcza” tak uparcie dąży, aby w momencie, gdy w Polsce przebywa ponad milion ukraińskich uchodźców, przekonywać czytelników, że rząd PiS jest prorosyjski, zinfiltrowany przez Rosję lub naszpikowany agentami, a „w najlepszym razie” nieświadomie realizuje politykę Putina?

Jaki jest tego cel? Ponieważ piszę to pod własnym nazwiskiem, polemizuję tylko z tym, o czym wiem i nie pójdę drogą redaktor Subbotko i gen. Noska, snując domysły. Odpowiedź na pytanie pozostawię czytelnikom.

Pani Donacie Subbotko, generałom Noskowi, Pytlowi i innym łowcom „ruskich agentów” w PiS raz jeszcze zalecę natomiast mniej Piątka i Rzeczkowskiego, więcej Politkowskiej i Kasparowa.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSejm właśnie uchwalił nowy dodatek! Te osoby dostaną 2500 zł! Oto na co można je wydać, zasady
Następny artykułDzień Dziecka w Gliwicach. Mnóstwo atrakcji!