Jarosław Kurski w swojej najnowszej odzewie do czytelników „Wyborczej” apeluje: „niech Rzeszów da Polsce nadzieję!”. Przekonuje, że politykom partii rządzącej wcale nie zależy na miastu, a jedynym słusznym kandydatem w wyborach na prezydenta Rzeszowa jest przedstawiciel opozycji – Konrad Fijołek.
CZYTAJ TAKŻE:
-„Kartka wyborcza i długopis najsilniejszą bronią demokracji”. Budka w Rzeszowie apeluje o jak najwyższą frekwencję na wyborach
-TYLKO U NAS. Leniart w „Porannej rozmowie” wPolsce.pl: Wystawienie Fijołka na wybory w Rzeszowie wynika ze słabości personalnej opozycji
-WYWIAD „SIECI”. Ewa Leniart: Walka o duży Rzeszów, który ma ogromną szansę odegrać rolę czołowego ośrodka w tej części kraju
„Obiecują rzeszowianom złote góry”
Przedterminowe wybory prezydenta Rzeszowa odbędą się już w najbliższą niedzielę. To pierwszy tak ważny sprawdzian dla największych partii w Polsce od czasu ubiegłorocznych wyborów prezydenckich. W swoim najnowszym tekście wicenaczelny „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski przedstawia swój punkt widzenia przed niedzielną batalią.
Do Rzeszowa jak do Mekki ciągną dziś pielgrzymki urzędników państwowych. Obiecują rzeszowianom złote góry, byleby tylko zagłosowali na Ewę Leniart, kandydatkę PiS „rzuconą przez partię na odcinek” rzeszowski
— pisze Kurski.
Jak oni wszyscy – partia i jej urzędnicy – nagle pokochali Rzeszów. Jak o Rzeszów się martwią. Jak bez Rzeszowa żyć nie mogą
— dodaje.
Dziennikarz przekonuje, że w koncepcji polityków partii rządzącej, „Rzeszów ma się stać przyczółkiem centralistycznej, antysamorządowej krucjaty PiS”.
Autor uważa, że „drugim celem PiS” w wyborach w Rzeszowie, „jest to, by inny kandydat podzielonej prawicy, tj. człowiek Zbigniewa Ziobry, nie wygrał”.
Rzeszów służy więc pokłóconym Kaczyńskiemu i Ziobrze do okładania się po głowie, do stroszenia piórek, prężenia muskułów
— wskazuje.
Fijołek wychwalany pod niebiosa
Nie zabrakło krytyki kandydata Solidarnej Polski – Marcina Warchoła.
To kolejny przywieziony w teczce polityk z rządu PiS, który zapadł na miłość do Rzeszowa i jest już rzeszowskim samorządowcem od zawsze
— stwierdza Kurski.
Wspomina także o Grzegorzu Braunie, „który nałogowo kandyduje na wakaty prezydentów miast”.
W tej ponurej historii pojawia się oczywiście promyczek nadziei, jakim jest kandydat opozycji – Konrad Fijołek.
Oto pojawił się człowiek, który swoją kandydaturą skłóconą z zasady opozycję zdołał pogodzić. Konradowi Fijołkowi się to udało, bo nie jest ani z prawa, ani z lewa, tylko z Rzeszowa. Nie jest z żadnej partii, bo jego partią jest Rzeszów
— zachwyca się dziennikarz.
Tu urodzony, tu wychowany, tu wykształcony. Miasto zna na wylot. Dzielnice mu się nie mylą. Działał w samorządzie od lat za prezydenta Tadeusza Ferenca. (…) Fijołek to chłopak z sąsiedztwa, który nie musi uroczyście deklarować, że kocha Rzeszów
— dodaje.
O czym zapomniał Jarosław Kurski?
Rzecz jasna Kurski w swojej odzie pochwalnej zapomniał wspomnieć, że Fijołek nie potrafi nawet wskazać choćby jednego dokonania, które udało mu się osiągnąć w ciągu 20 lat pracy jako samorządowcowi.
CZYTAJ: Kompromitacja Fijołka w debacie. Nie potrafił odpowiedzieć na kluczowe pytanie! Jaki punktuje kandydata opozycji: Co debata, to wtopa!
Niech Rzeszów da całej Polsce nadzieję, że dzięki zwycięstwu wspólnego kandydata możliwa jest demokratyczna zmiana w całej Polsce. Zmiana na lepsze dla Rzeszowa i dla Polski!
— pisze Jarosław Kurski.
mm/”Gazeta Wyborcza”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS