A A+ A++

Grecja po raz kolejny wezwała Niemcy do zamrożenia planów sprzedaży Turcji okrętów podwodnych typu 214TN. Minister spraw zagranicznych Nikos Dendias podkreślił, że planowana sprzedaż sześciu jednostek zakłóci równowagę sił na Morzu Śródziemnym i Morzu Egejskim. Relacje turecko-greckie są w bardzo kiepskim stanie i oba państwa – sojusznicy z NATO – siedzą na beczce prochu, która lada chwila może eksplodować.

– Te okręty podwodne mogą zmienić układ sił we wschodniej części Morza Śródziemnego na korzyść kraju, który pomimo bycia członkiem NATO zagroził Grecji wojną – powiedział dziennikarzom minister Dendias po spotkaniu ze swoją niemiecką odpowiedniczką Annaleną Baerbock.

Dendias oskarżył Turcję również o naruszanie suwerennych praw Grecji i innych państw, a także okupację terytorium Cypru będącego członkiem Unii Europejskiej. Podjął jeszcze jeden temat, który wywołuje emocje nie tylko nad Morzem Egejskim: sprawę niemieckich odszkodowań dla Aten za straty i szkody wyrządzone podczas drugiej wojny światowej.

—REKLAMA—

– Dla greckiego rządu i greckiego społeczeństwa kwestia niemieckich reparacji pozostaje otwarta – powiedział Dendias. – Rozwiązanie tego problemu to kwestia zasad i byłoby korzystne dla obu krajów, znacznie poprawiłoby stosunki grecko-niemieckie.

– Walka wewnątrz sojuszu jest tym, czego właśnie chce rosyjski prezydent – powiedziała Baerbock, podkreślając, że wyspy Morza Egejskiego to terytorium greckie i nikt nie ma prawa tego kwestionować.

Niemiecka minister po spotkaniu zaznaczyła, że ważne jest, aby członkowie NATO rozwiązywali swoje konflikty poprzez dialog. Dodała, że to samo przesłanie przekaże podczas swojej podróży do Turcji. Wcześniej w Mejaro Maksimu (oficjalnej siedzibie premiera Grecji) spotkała się z Kiriakosem Mitsotakisem, z którym rozmawiała o kryzysie energetycznym, wojnie w Ukrainie, migracji i prowokacjach Turcji. Szef greckiego rządu stwierdził, że kanały komunikacji z Turcją powinny pozostać otwarte pod warunkiem poszanowania przez obie strony prawa międzynarodowego i stosunków dobrosąsiedzkich.

Podwodny wyścig zbrojeń

Turcja odebrała okręt podwodny Piri Reis typu 214TN, pierwszą z sześciu jednostek klasyfikowanych tam jako Reis, w lipcu 2021 roku; wejście do służby zaplanowano na 2022. Wówczas Ateny również miały obiekcje i zwracały się do Berlina o przemyślenie transakcji. Ówczesna niemiecka minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer miała powiedzieć greckiemu odpowiednikowi Nikolaosowi Panajotopulosowi, że programu budowy sześciu okrętów podwodnych typu 214 nie można zatrzymać – ani nawet opóźnić – ponieważ przedsiębiorstwo stoczniowe ThyssenKrupp Marine Systems wiążą umowy podpisane jeszcze w 2002 roku.

Kontrakt na budowę tureckiej wersji typu 214 podpisano już ponad dekadę temu. Stępkę pod pierwszą jednostkę położono w dopiero w październiku 2015 roku. Sprzedaż okrętów obarczona jest ryzykiem nie tylko politycznym, ale też ekonomicznym. Ponadto przez kilka lat zmagano się z problematycznym transferem technologii, który przyczynił się do kłopotów finansowych TKMS.

Ceremonia wodowania drugiego okrętu typoszeregu 214TN – Hızır Reis.
(ministerstwo obrony Turcji)

Jednostki typoszeregu 214TN nazwano na cześć otomańskich admirałów z XVI wieku: Piri Reis, Hızır Reis, Murat Reis, Aydın Reis, Seydiali Reis i Selman Reis. Okręty z napędem niezależnym od powietrza miałyby pomóc Ankarze stworzyć krajową strefę antydostępową (A2/AD) na wschodnich obszarach Morza Śródziemnego i ograniczonej części Morza Egejskiego.

Obawy Aten są więc uzasadnione, ale niezmiernie ciekawe jest to, że na śródziemnomorskim akwenie właśnie Grecja i Izrael mają największą liczbę okrętów podwodnych z napędem niezależnym od powietrza (typ 214 i zmodernizowany typ 209). Co więcej, raczej mało prawdopodobne jest, aby wszystkie nowo wprowadzone tureckie okręty pływały w tych dwóch akwenach. Część z nich służbę będzie pełnić w Morzu Czarnym.

Grecy starają się zminimalizować wzrost tureckiego potencjału w zakresie wojny podwodnej, kupując fregaty Belh@rra/FDI uzbrojone w pociski przeciwokrętowe Exocet MM40 Block 3C, przeciwlotnicze Aster 15 i Aster 30, torpedy ZOP MU90 i 76-milimetrowe działo Oto Melara Super Rapid.

Okręty podwodne typu 214TN zastąpią w służbie sześć jednostek typu 209/1200 wprowadzonych do służby w latach 1975–1989. Pierwotnie zakładano, że wszystkie uzyskają gotowość operacyjną do 2027, ale obecnie wydaje się to niemożliwe. W maju zwodowano dopiero Hızır Reisa, drugiego reprezentanta typoszeregu, czemu towarzyszyło położenie stępki pod ostatni okręt: Selman Reis. Tureckie okręty mają być uzbrojone w rodzime torpedy Akya i pociski przeciwokrętowe ATMACA Block I/II.

Szansa na wstrzymanie procesu konstrukcji okrętów typu Reis jest znikoma, ale Grecja nie daje za wygraną i w każdej sytuacji stara się przekonać Niemców, że dokończenie konstrukcji okrętów dla Türk Deniz Kuvvetleri to zły pomysł. Według The Economist posunięcie to daje Turcji przewagę nad Grecją i może zdestabilizować region Morza Śródziemnego. Rachunek jest prosty: grecka marynarka wojenna ma obecnie pięć okrętów z napędem niezależnym od powietrza, co daje – jak zauważa serwis USNI News – strategiczną przewagę na południowo-wschodnim Morzu Śródziemnym i Morzu Egejskim.

Jeśli Niemcy dostarczą okręty, Turcja będzie miała przewagę nad Grecją. Gdy jednak do tego równania dorzucimy Izrael – będący naturalnie bliżej Aten – nadal dla Greków nie wygląda to źle. W styczniu Jerozolima podpisała kontrakt na zakup trzech okrętów podwodnych typu Dakar. Zastąpią one jednostki typu Dolfin-I (Dolfin, Lewiatan i Tekuma) oraz uzupełnią typ Dolfin-II: Tanin, Rahaw i Drakon. Harmonogram ich wprowadzania do służby pozostaje nieznany.

Ankara snuje dalej idące plany, według których w drugiej połowie lat trzydziestych w linii ma pojawić się od czterech do sześciu krajowych okrętów podwodnych (MILDEN) z napędem niezależnym od powietrza. Zastąpią one starzejące się tureckie okręty podwodne typu 209/1200. Nowe jednostki być może będą uzbrojone w pociski manewrujące konstruowane w ramach programu pod kryptonimem „Gezgin”. Konwencjonalne pociski manewrujące będą mieć zasięgu około 1000 kilometrów i nadawać się będą do odpalania z platform morskich. Według dostępnych informacji ma przypominać amerykańskiego Tomahawka lub rosyjskiego Kalibra.

Wprowadzenie okrętów MILDEN – choć odległe w czasie i wciąż niepewne – w drugiej połowie kolejnej dekady ma zmienić równowagę w regionie na korzyść Turcji. Wyścig zbrojeń pod wodą trwa więc w najlepsze, ale jest jedynie ułamkiem całości w rywalizacji zwaśnionych NATO-wskich sojuszników.

Zobacz też: RAF zainteresowany samolotami elektrycznymi

Tureckie ministerstwo obrony

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSatysfakcja pracowników spada mimo podwyżek
Następny artykułKoparka uszkodziła gazociąg. Ewakuowano 17 osób!