W tym meczu było niemal wszystko. Prawie komplet widzów, głośny doping, wspaniałe oprawy, tylko wynik nie taki.
Kiedy w 8. minucie meczu bramkę do siatki wpakował Kamil Biliński zdało się, że stadion eksploduje. Dobrze jednak, że z pełną celebracją kibice się nieco wstrzymali, gdyż bramka kapitana nie została uznana ze względu na zagranie ręką. Sytuacja ta jednak pokazała, że Podbeskidzie może walczyć z Wisłą jak równy z równym, szkoda tylko, że taki stan rzeczy trwał jedynie przez nieco ponad 40 minut. Górale gola stracili w doliczonym czasie pierwszej połowy kiedy to gola zdobył Dawid Szot.
W druga połowę Podbeskidzie nie weszło najlepiej i niespełna 10 minut po rozpoczęciu straciło drugą bramkę. Karygodnie w tej sytuacji zachował się Wypych, który mając na klacie Rodado pozwolił mu się obrócić i oddać strzał. W 70 minucie znów błysnął Rodado. Objechał dwóch defensorów Górali, dwukrotnie nawinął Wypycha i wpakował piłkę do siatki tuż obok Igonena.
Jasne stało się, że gospodarze tego meczu już nie wygrają, a strefa awansu do baraży się oddala i choć wobec pozostałych wyników Górale mają jeszcze szanse się do niej dostać, to chyba są to jedynie pobożne życzenia.
Podbeskidzie 0 : 3 Wisła Kraków
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS