A A+ A++

fot. Massimo Paolone/LaPresse

Pierwszy trudniejszy etap Giro d’Italia zgodnie z oczekiwaniami nie wstrząsnął klasyfikacją generalną, ale między faworytami wyścigu powstały pierwsze po czasówce różnice. Najwyżej sklasyfikowanym z faworytów wyścigu po czterech etapach jest Rosjanin Aleksandr Vlasov.

Grupa faworytów na finałową Colle Passerino wspinała się w deszczu, wiedząc, że etapowe zwycięstwo i bonifikaty podzielili między sobą uciekinierzy. Najlepiej w trudnych warunkach odnaleźli się Egan Bernal (Ineos Grenadiers) i Hugh Carthy (EF Education First-Nippo), podążający za atakującym Mikelem Landą (Bahrain Victorious). Dojechał też Aleksandr Vlasov (Astana-Premier Tech) i ta czwórka zyskała 11 sekund nad najbliższymi rywalami.

Czułem się dobrze, Pierwszy górski etap to zawsze pewna niewiadoma. Te pierwsze wysiłki są zawsze trudne, zwłaszcza po przerwie od ścigania. Nie wiedziałem, jak zareaguję, ale jestem zadowolony. Nie czułem bólu, nie miałem żadnych problemów. Miałem nogę aby odpowiedzieć na ataki, a potem samemu spróbować. Po ataku Landy czekałem na lepszy moment. Nie straciliśmy czasu, to najważniejsze

– komentował na mecie Kolumbijczyk.

W finale spojrzałem na rywali. Nie widziałem wesołych twarzy, więc spróbowałem

– skwitował Landa.

Vlasov, któremu przeskoczyć udało się w końcówce wspinaczki, zapisał kolejny równy występ, po bardzo dobrym występie na otwierającej wyścig czasówce. Rosjanin w klasyfikacji generalnej jest 7. i do prowadzącego Alessandro De Marchiego traci 1:24. Nad Remco Evenepoelem ma 4 sekundy przewagi, nad Carthym i Bernalem 14 i 15 sekund, nad Landą 25 sekund.

Było bardzo zimno, wszyscy cierpieli w tych warunkach. Zrobiłem co mogłem na tym podjeździe i cieszę się, że udało mi się przyjechać z najlepszymi

– ocenił Rosjanin.

Gorzej poszło Simonowi Yatesowi (Team BikeExchange), który do mety dotarł z Remco Evenepoelem (Deceuninck-Quick-Step), Romainem Bardetem (Team DSM) i Danem Martinem (Israel Start-Up Nation), spóźniony o 11 sekund.

Ekipa Deceuninck-Quick-Step w czołówce ma nadal debiutującego w wyścigu Evenepoela, który przed startem odżegnywał się od ambicji w klasyfikacji generalnej. Spore straty poniósł za to drugi lider belgijskiego zespołu, João Almeida, który na metę wjechał 4:21 za grupką Bernala.

Podjazd był trudny, pogoda nie pomogła. Musiałem zdobyć się na krótki i intensywny wysiłek. Takiego nie wykonywałem już dawno, więc myślę, że poradziłem sobie dobrze. Kiedy rozpoczęły się ataki, jechałem swoim tempem, żeby nie spuchnąć. Straciłem tylko kilka sekund. Moje ciało musi si na nowo przyzwyczaić do ścigania, ale jestem zadowolony

– komentował Evenepoel.

W zespołach DSM i BikeExchange nie było słychać dzwonków alarmowych, a dyrektorzy sportowi nie zdawali się przejmować sekundowymi stratami. O ile Yates w klasyfikacji generalnej jest 16. i do Vlasova traci 25 sekund, o tyle liderzy niemieckiej formacji, Romain Bardet i Jai Hindley, w klasyfikacji generalnej do Rosjanina tracą odpowiednio 39 i 56 sekund.

To był trudny dzień, ale poszło nam nieźle. Ja znajdowałem się na stosunkowo dobrej pozycji, gdy rozpoczęły się ataki. Nogi kręcą dobrze, liczę na poprawę z dnia na dzień

– mówił Bardet.

Faworyci wyścigu po 4. etapie 104. Giro d’Italia:

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułIzrael będzie atakował tak długo, dopóki nie ustąpi atak ze strony Strefy Gazy
Następny artykułTYLKO U NAS.Senator Bierecki interweniuje ws. ratyfikacji FO