A A+ A++

Aby Gruzin Giorgi Citaiszwili trafił na wypożyczenie z Dynama Kijów do Wisły Kraków, musiał uzyskać osobistą zgodę Ihora Surkisa. W rozmowie z Interią opowiada, że chce pomóc mieszkającym w Polsce Ukraińcom. Przez wiele lat reprezentował właśnie Ukrainę, grając w kadrach juniorskich i młodzieżowej tego kraju.

Justyna Krupa, Interia: Jak wrażenia po debiucie w Wiśle?

Giorgi Citaiszwili, Wisła Kraków: – Nie był to zbyt długi debiut, ale też odbyłem tylko kilka treningów z drużyną przed tamtym spotkaniem z Górnikiem Zabrze, więc łatwo nie było. Ale bardzo podobało mi się wsparcie kibiców, atmosfera.

Kiedy Elvis Manu dołączył do drużyn “Białej Gwiazdy”, miał sporo zaległości do nadrobienia. Jak to wygląda w pana przypadku, pod względem przygotowania fizycznego?

– Trochę podobnie, bo grałem ostatnio tylko w reprezentacji. Dlatego jestem obecnie – tak można szacować – w około 80 procentach swojej normalnej dyspozycji, jeszcze nie w stu procentach. Jeszcze jeden mecz i wszystko powinno wrócić w moim przypadku do normy.

Wisła Kraków. Duża rola Kędziory w transferze Citaiszwiliego

Kto zarekomendował panu Wisłę? Bo patrząc na pana drużynę narodową, to nie brakuje w kadrze Gruzji graczy znających Ekstraklasę: jest np. Walerian Gwilia, Nika Kwekweskiri, Otar Kakabadze…

– Rozmawiałem z nimi, ale najważniejszą rolę przy moim transferze odegrał Tomasz Kędziora, występujący obecnie w Lechu Poznań. Kontaktował się ze mną na WhatsAppie, rozmawialiśmy. Podkreślał, że w Wiśle pracuje świetny trener oraz że to bardzo dobry klub, z bogatą historią. Teraz widzę, że rzeczywiście jest tu jakość i cieszę się, że trafiłem do tego zespołu.

 Cała Polska niepokoiła się o Kędziorę na samym początku wojny na Ukrainie, gdy próbował się wydostać z Kijowa wraz z Benjaminem Verbicem.

– To moi przyjaciele i znam tę sprawę. Moja sytuacja była zresztą analogiczna. Ja z kolei próbowałem wyjechać z Odessy, ostatecznie zajęło mi to trzy dni, ale 28 lutego udało mi się w końcu przedostać do Gruzji. To właśnie w Odessie zastał mnie początek wojny. Wtedy zaczęło się od kilku ostrzałów, spadały rakiety, ale teraz sytuacja tam jest jeszcze trudniejsza.

Jerzy Brzęczek wspominał, że na pana przenosiny do Wisły z Dynama musiał się zgodzić osobiście sam Ihor Surkis. To prawda, że musiał pan osobiście prosić go o pozwolenie na to, by pójść na to wypożyczenie?

– Tak, trwało to w sumie trzy dni. Po tych trzech dniach pan Surkis powiedział: dobra, możesz iść. Mieliśmy dłuższą rozmowę i cieszę się, że się udało. To ważna osoba dla mnie, ważna postać w moim życiu. Miałem 11 lat, gdy trafiłem do Dynama Kijów i on za każdym razem wspierał mnie i pomagał. Dużo ze mną rozmawiał. Wiedziałem, że jeżeli się zgodzi na mój transfer do Wisły, to pójdę na wypożyczenie, ale jeśli nie, to posłucham i zostanę. Ufam mu, jest dla mnie jak drugi ojciec.

To skąd te początkowe obiekcje w sprawie pana wypożyczenia? Chodziło o to, by wrócił pan do zespołu z Kijowa?

– Tak, Dynamo gra teraz sparingi, mecze towarzyskie, jak ten z Legią, czy Galatasaray. Chcieli, bym został i też brał w nich udział. Ja natomiast bardzo chciałem grać w meczach o stawkę, o punkty, nie w spotkaniach towarzyskich. Ostatecznie pan Surkis wykazał się zrozumieniem mojej sytuacji.

Jaka pozycja na boisku jest dla pana tą bardziej naturalną? Wisła pewnie potrzebuje pana tak naprawdę na kilku.

– Najczęściej grywam na prawym skrzydle, ale mogę grać na obu. A nawet w roli dziesiątki.

A na ile pana boiskowa charakterystyka różni się od tego, jakie cechy piłkarskie miał pana ojciec? Klimenti Citaiszwili też był zawodowym piłkarzem.

– Mój ojciec był jednak innym typem zawodnika. To był typowy napastnik, silny, snajper. Ale nie miał takiego dryblingu, jak ja (śmiech). Był moim pierwszym trenerem i zawsze stara się ze mną rozmawiać o tym, jak powinienem grać, gdzie robię błędy.

Nie obawia się pan trochę, że polska Ekstraklasa to niełatwe miejsce dla zawodników technicznych, z dryblingiem? Wielu miewało tu ciężkie życie z takim stylem gry, w tej lidze pełnej fizycznych pojedynków i walki.

– Rozumiem, co masz na myśli, to niełatwa liga. Ale ukraińska liga też była podobna pod tym względem. Ostatnio się to trochę zmieniło. Jasne, nie jest łatwo się … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNa ul. Szpunara parkuje się tak…
Następny artykułPożar autobusu MPK Łódź na ul. Maratońskiej. Pojazd spłonął doszczętnie