Od przeszło dwóch lat branża motoryzacyjna (i nie tylko motoryzacyjna) zmaga się z kolejnymi problemami, które tylko pogłębiają kryzysową sytuację. Odbija się to na dostępności nowych samochodów oraz ich cenach i wiele wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej.
Trwający kryzys rozpoczęła epidemia koronawirusa oraz niedobory półprzewodników. Dzisiaj już nikt nie boi się epidemii, nie grozi nam zamykanie fabryk oraz salonów samochodowych, ale drugi problem nadal pozostał. Wystarczy zajrzeć na strony paru producentów aut i uruchomić konfiguratory ich modeli. Istnieje spora szansa, że powitają nas komunikaty informujące o wydłużonym czasie oczekiwania na pojazd z uwagi na niedobory półprzewodników. Nie powinno nas też dziwić, jeśli zauważymy okrojoną gamę jakiegoś modelu, a nawet informację, że konfigurator pełni funkcję… poglądową, ponieważ danego auta w ogóle nie da się zamówić.
Do tego trzeba jeszcze uwzględnić galopującą inflację, dodatkowo podnoszącą ceny, a także rosnące stopy procentowe, niekorzystnie wpływające na koszty finansowania zakupu samochodów. Mimo to chętnych na nowe samochody nie brakuje, ponieważ brakuje samych aut, a brak możliwości zaspokojenia popytu tylko pogarsza sytuację producentów.
Na temat trudnej sytuacji wypowiedzieli się niedawno przedstawiciele Toyoty. Jednym z problemów są rosnące koszty – w przypadku japońskiego producenta globalnie wzrosły one o 2 mld dolarów w okresie od lipca do września. Odbija się to poważnie na finansach firmy – póki co zanotowała ona w Europie 534 mln dolarów straty operacyjnej w obecnym roku fiskalnym. Z kolei w Ameryce Północnej strata wynosi 172 mln dolarów, podczas gdy rok temu Toyota miała 1,23 mld dolarów zysku w analogicznym okresie.
Japoński producent został przy tym zmuszony do zrewidowania swoich celów sprzedażowych. Pierwotne estymacje zakładały, że do końca obecnego roku fiskalnego, Toyota sprzeda 9,7 mln pojazdów na całym świecie. Obecne plany przewidują 9,2 mln pojazdów. Z jednej strony, jeśli się powiodą, firma i tak pobije swój wcześniejszy rekord (9,08 mln), ale z drugiej zysk operacyjny spadł w ciągu roku z 9,9 do 6,1 proc. Konieczne jest więc podjęcie odpowiednich kroków.
Dyrektor ds. komunikacji w Toyocie Jun Nagata nie ukrywa, jaki kierunek zmuszona została obrać firma:
Nagata przyznaje jednocześnie, że firma zdaje sobie sprawę z tego, że tolerancja klientów na wzrosty cen w pewnym momencie się skończy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS