A A+ A++

    O książce Magdaleny Grochowskiej – “Jerzy Giedroyc”, wyd. Wielka Litera [2012] 

    Trafiłem na “Jerzego Giedroycia” zupełnym przypadkiem, a ponieważ Giedroyc to postać niezwykle ciekawa, postanowiłem od razu zabrać się do lektury, odkładając zaplanowane wcześniej do przeczytania książki na później. Przystąpiłem do czytania książki “na świeżo”, nie czytałem wcześniej żadnej recenzji ani opinii na jej temat. Spodziewałem się rzetelnej opowieści o głównym bohaterze i środowisku “Kultury”. I prawdę mówiąc liczyłem, jeżeli nie na ucztę literacką, to przynajmniej na jej smakowity kąsek. Niestety, srodze się zawiodłem.  

    Wszelkie wątki dotyczące Rosji są przedstawione w ten sposób, że środowisko “Kultury” nie było przeciwne Rosjanom i przestrzegało przed nienawiścią do Rosjan. Jak w przypadku omówienia książki Józefa Czapskiego “Na nieludzkiej ziemi”. Książka, znakomita zresztą, opowiada z jak nieludzkim systemem zetknęła się cała masa Polaków skazanych na tułaczkę po Rosji sowieckiej. Dotknęło to oczywiście nie tylko Polaków, innych narodowości również, z Rosjanami włącznie. Czapski pokazał jak strasznym, potwornym systemem jest komunizm. O tym jest ta książka. Tymczasem autorce posłużyła za przykład, że Czapski nie uważa Rosjan za wrogów. Jako przykład podaje, że Czapski chwali opiekę w szpitalu, gdzie zajmowały się nim rosyjskie pielęgniarki. Czy tak było? Tak, Czapski o tym pisze. Czytelnik dowie się, że nawet w tym barbarzyńskim systemie można było spotkać się z ludzkimi odruchami, bezinteresowną pomocą i zwykłą ludzką życzliwością. O systemie komunistycznym z kolei mamy jedno zdanie, i to z zastrzeżeniem – “Widział rzeczy straszne, ale nie wyhodował w sobie nienawiści.” I już, i tyle, a potem cały elaborat z wyłuskanymi cytatami z różnych okresów życia autora, jaka to Czapskiemu jest droga Rosja. To zmienia postrzeganie książki i manipuluje jej przekazem. Na marginesie, Jarosław Iwaszkiewicz, który spotkał Czapskiego przed wojną w Paryżu wspomina, że “(…)pod wpływem Zachodu, jego stosunku do sztuki i religii, pod wpływem Maritaina, z którym łączyły go zażyłe stosunki – starał się pozbyć swoich rosyjskich naleciałości.”, więc z tym wciskaniem Czapskiemu prorosyjskości, jakkolwiek rozumianej, bym się nie rozpędzał. W innym miejscu autorka podkreśla wypowiedź Giedroyca, gdy zapytano go czy nie ma nic przeciwko Kwaśniewskiemu, mającego komunistyczną przeszłość. Na co Giedroyc “oburzony” odpowiada, że przecież to prezydent Polski demokratycznie wybrany. Nie znając poglądów Giedroyca i jego środowiska wydaje się, że w ogóle nie mają krytycznego stosunku do komunizmu, a nawet umiarkowanie życzliwy. W rzeczywistości wszyscy byli ex definitione antykomunistami. To było tak oczywiste, że nikt nie musiał tego powtarzać. Z licznych publikacji i listów wprost to wynika. Giedroyc – “Komunizm jest mi obcy i wrogi. Ale przede wszystkim walczę z Sowietami, bo to wróg nr 1.” Z książki można odnieść wrażenie, że dla Giedroycia czy Czapskiego głównym motywem działania jest krzewienie przyjaźni z Rosją, przymykając oko na komunizm. A ponadto walka z endecją.  

    Endecja to kolejny “wdzięczny” temat. W wielu środowiskach, także w tej publikacji, pełni rolę dyżurnego “chłopca do bicia”. Za każdym razem, gdy endecja pojawia się na kartach tej książki dowiadujemy się jak okropna to formacja. Jeden cytat, więcej nie ma sensu, bo wszystko co dotyczy endecji jest przedstawiane tak samo. Tak samo negatywnie. “Kresowiak, nawykły do mieszanki narodów, języków i religii, dusi się teraz w endeckiej, jednonarodowej i jednowyznaniowej atmosferze szkoły.” Giedroyc istotnie nie był endekiem, był piłsudczykiem, prowadził spory z endekami, podobnie jak i z innymi środowiskami, ale sugerowanie tezy, że walka z endecją była jednym z głównych celów twórcy “Kultury” jest zwyczajnie nieprawdziwe i niesprawiedliwe dla samego Giedroycia. Kolejny ulubiony motyw autorki to utykanie gdzie się da sugestii, jak to wszechobecny antysemityzm panował w przedwojennej Polsce. A skoro antysemityzm, to (a jakże!) w parze z, chętnie go wspierającym, Kościołem katolickim. Typowe kalki powielane od zarania IIIRP i wtłaczane w społeczeństwo przez ostatnie 30 lat. Tylko oświecone jednostki, nie związane z chrześcijaństwem i endecją posiadały pozytywne cechy. Parę cytatów dla zobrazowania klimatu: 

“Wchodząc do sklepu, pyta:

– Czy to sklep chrześcijański?

Słysząc potwierdzenie, grzecznie uchyla kapelusza:  

– Przepraszam, ale ja kupuję tylko u Żydów.”

“Inny przyjaciel Jeleńskiego, Andrzej Stamirski, o bardzo semickiej urodzie, jesienią 1938 roku w rozpaczliwym liście opisuje chłopcu nagonkę, jakiej doświadcza ze strony oenerowców w szkole podchorążych w Grudziądzu. Wkrótce do Jeleńskiego dociera wiadomość o jego samobójstwie.” 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCo dalej z ostrowskim żużlem? (aktualizacja)
Następny artykułPrezentacja Akademii Fotografii i Multimediów lAbiRynT