A A+ A++
Gmach sądu w Gdyni powstał w latach 1935-1936. Od 1988 r. znajduje się w rejestrze zabytków. fot. Cz. Olszewski/Zbiory Instytutu Sztuki PAN

Policyjne statystyki wskazywały, że panie coraz częściej wkraczają na przestępczą drogę. Jedna z oskarżonych o defraudację pracowała jako kasjerka sądu okręgowego. Nic więc dziwnego, że Gdynia zaczęła budowę nowego gmachu dla wymiaru sprawiedliwości.

Koniec lutego 1935 r. nie zwiastował jeszcze końca zimy, która – tak jak to miało miejsce chociażby w Gdańsku – wciąż nie chciała powiedzieć ostatniego słowa. Tym bardziej, że nadal nie usunięto szkód poczynionych przez ostatni zimowy epizod, czyli – opisywany przed tygodniem – niszczycielski orkan: wspomnijmy więc tylko o: “spłókanych” wydmach na Helu, zwałach lodu zalegających w pobliżu tamtejszego portu, czy też o podmytych nasypach kolejowych.

Jakby mało było tego nieszczęścia, na Wybrzeże spadło kolejne, żywioł nie mniej niszczycielski, tym razem ze Wschodu i – zwłaszcza po Gdyni – zaczęły hulać… rosyjskie “mochy”. Kilku “Moskali” (na czele z niejakim Platonem Choniukiem, który najwyraźniej “posiadł tylko imię ale nie rozum swojego patrona”), nie chcąc “sobie przyswoić obyczai [!] zachodnio-europejskich”, doszło do wniosku, “że mogą sobie dać upust swojej szerokiej naturze, na sposób przyjęty w dawnej carskiej Rosji”.

Niestety, tego skąd przybył na Pomorze kolejny żywioł w postaci “ciekawych numizmatyków i archeologów”, “Dziennik Bydgoski” już nie podaje…

Nie dziwi więc w tej sytuacji, że w Gdyni wrosło “zapotrzebowanie” na usługi wymiaru sprawiedliwości i aby mu sprostać, “bez wielkiego rozgłosu, bez długiego procesu biurokratycznego, przystąpiono do budowy wielkiego, wspaniałego gmachu sądowego naprzeciwko dworca kolejowego, tuż obok gmachu Banku Rolnego”. Budową sądu “bardzo intensywnie” interesował się “sam prezes sądu p. Józef Parczewski“, który “na doglądanie postępu robót” wykorzystywał praktycznie każdą wolną “od zajęć w sądu [!] chwilę”: ucieszył się zapewne z kolejnej, dłuższej przerwy w głośnym procesie “o wybuch w bloku ZUPU”.*
Wprawdzie gdyński wydział śledczy nie miał tylu zajęć, jak chociażby tczewski, konieczność budowy nowego gmachu uzasadniały jednak policyjne statystyki wskazujące, że na przestępczą drogę wkraczały coraz częściej i panie: nawet “urzędniczki-kobiety, które do tej pory uchodziły za wzór sumienności i uczciwości”. W sprawie Janiny Tobolskiej, “aresztowanej i osadzonej w areszcie śledczym” za defraudacje, pewnej pikanterii dodawał też fakt, że pracowała ona jako kasjerka… sądu okręgowego!
Możliwe, że z powodu łagodnej zimy “wirus defraudacji” przywędrował do Gdyni prosto z ogarniętego gorączką Gdańska. Gorączką, dodajmy, wyborczą, jako że wielkimi krokami zbliżały się wybory do gdańskiego Sejmu (Volkstagu) oraz – towarzyszące im – wybory “do rady miejskiej w Sopotach” i rad gminnych w powiecie Gdańskie Wyżyny.

Dla hitlerowców były one doskonałą okazją do wzmocnienia władzy oraz – przynajmniej według socjalistów – “głosowaniem próbnem przed plebiscytem w sprawie przyłączenia W. M. Gdańska do Rzeszy niemieckiej”.

Również w Polsce uważano, że “istotnym celem wyborów gdańskich” jest dla “agitatorów hitlerowskich” “uzyskanie kwalifikowanej większości w Gdańsku dla wypowiedzenia umów z Polską, albo też dla urzeczywistnienia hasła “Zurück zum Reich” (“z powrotem w Rzeszy”) – zwłaszcza, że Niemcy już zupełnie otwarcie twierdzili, iż “miasta czysto niemieckie” to nie tylko: Gdańsk, Elbląg, Królewiec, ale także “oderwane chwilowo od ojczyzny” Toruń i Grudziądz.

W trudnych chwilach zwykło się jednak pocieszać stwierdzeniem “aby do wiosny” – cóż jednak zrobić, gdy wiosnę można znaleźć tylko w sklepie z wiosenną odzieżą albo w dalekiej Hiszpanii (do której w dodatku “Puckiem” nie dopłyniecie…**)? choć jeszcze nie “Puckiem”.

* – Do wybuchu w bloku Zakładu Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych w Poznaniu doszło 8 października 1931 r. przy ulicy Świętojańskiej.
** – …ale nie martwcie się, dopłyniecie tam “gruntownie przebudowanym statkiem “Kościuszko””!

Źródło: “Gazeta Gdańska” nr 46 z 24 lutego 1935 r., “Dziennik Bydgoski” nr 46 z 24 lutego 1935 r., “Słowo Pomorskie” nr 46 z 24 lutego 1935 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZielono, lokalnie, inteligentnie – oto najnowsze trendy w projektowaniu osiedli
Następny artykułZbiornik w Piorunkowicach: rajcy na „tak”