W nocy z 30 na 31 stycznia 1943 roku w wagonie kolejowym na bocznicy dworca w tureckim miasteczku Yenice spotkali się 69-letni Winston Churchill i młodszy o 10 lat Ismet Inönü, prezydent Turcji. Brytyjski premier od dwóch lat bezskutecznie próbował wciągnąć neutralną Turcję do wojny przeciw Hitlerowi. Był to warunek powodzenia planu Churchilla – otwarcia drugiego frontu na Bałkanach. Idea ta zaczęła się rodzić w głowie brytyjskiego premiera tuż po wybuchu wojny z Niemcami. Churchill uważał Bałkany za miękkie podbrzusze Europy, miejsce, przez które najłatwiej dostać się do środka kontynentu. Zachodniego wybrzeża bronił Wał Atlantycki, a po klęskach pod Dunkierką i Dieppe pozostał mu długotrwały uraz. Lądowanie w północnej Norwegii też zakończyło się niepowodzeniem. Jedynie na Morzu Śródziemnym – tej brytyjskiej drodze do Indii i na Bliski Wschód – Churchill nie poniósł jeszcze żadnej poważnej porażki. Do wyboru były Włochy lub Bałkany. Premier wybrał te drugie, także dlatego, by zmyć hańbę klęski pod Gallipoli w czasie I wojny światowej, która kosztowała życie 44 tysięcy brytyjskich żołnierzy, a samego Churchilla – stanowisko pierwszego lorda admiralicji. Jadąc do Yenice, Churchill miał w ręku kilka poważnych atutów. Ale obciążało go też parę równie poważnych wpadek.
Do nich należało zapisać nieudaną interwencję w Grecji w marcu 1941 roku. Historycy uważają ją za jeden z najgorszych wojennych pomysłów Churchilla. Najechana przez Włochów Grecja broniła się bowiem skutecznie, zmuszając w listopadzie 1940 roku armię Mussoliniego do wycofania się na teren Albanii. Z kolei Jugosławia wahała się między sojuszem z Wielką Brytanią a Niemcami. Brytyjska interwencja spowodowała, że Hitler postanowił opóźnić o ponad pięć tygodni atak na ZSRR i najpierw zająć Jugosławię i Grecję, a po drodze podporządkować sobie Rumunię i Bułgarię.
Pod koniec kwietnia 1941 roku 50-tysięczny brytyjski korpus został zmuszony do ucieczki na Kretę. Po miesiącu musiał wycofać się również stamtąd, gdy wyspę zajęli niemieccy spadochroniarze. Nieudana interwencja skończyła się niemiecko-włosko-bułgarską okupacją Grecji oraz Jugosławii i omal nie kosztowała Brytyjczyków porażki także w Afryce, gdzie ich osłabione siły zaatakował generał Erwin Rommel.
Największym wygranym pomysłu Churchilla okazał się Józef Stalin. Przełożenie na 22 czerwca operacji Barbarossa spowodowało bowiem, że Wehrmachtowi zabrakło w Rosji dokładnie miesiąca, by zająć Moskwę przed nastaniem deszczów, które spowolniły niemiecki blitzkrieg. Nic więc dziwnego, że wojenne pomysły Churchilla budziły niechęć amerykańskich sztabowców, uważających je za amatorszczyznę i awanturnictwo.
Atutów było jednak więcej. Najważniejszym był strach przed wojenną ekspansją Związku Radzieckiego na Bałkany. Pod koniec stycznia 1943 roku III Rzesza przegrywała bitwę stalingradzką i stało się jasne, że Armia Czerwona ruszy na zachód i południe. A Stalin niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że uważa Turcję za sojusznika Niemiec, i domagał się rewizji jej granic, która obejmowała także cieśniny czarnomorskie. Wizja sowieckich wojsk nad Bosforem i Dardanelami paraliżowała tak samo polityków w Ankarze, jak w Londynie.
Drugim atutem było zielone światło, jakie dla koncepcji frontu bałkańskiego Churchill dostał od prezydenta USA Roosevelta, z którym spotkał się zaledwie tydzień wcześniej w Casablance. Podziałał argument, że przystąpienie Turcji do wojny stworzy możliwość przerzutu amerykańskiego sprzętu wojennego do ZSRR znacznie krótszą drogą niż przez Murmańsk czy Zatokę Perską.
Trzecim atutem był fakt, że w listopadzie 1942 roku brytyjska armia zniszczyła pod El Alamein niemiecki Afrika Korps generała Rommla. Zwycięstwo to nie tylko przysporzyło chwały Churchillowi, ale także umożliwiło przerzut dużej ilości brytyjskich i amerykańskich wojsk do Afryki Północnej, gdzie stały one gotowe do inwazji na Europę.
Churchill miał w zanadrzu coś jeszcze. Była to idea stworzenia federacji państw bałkańskich, w której Turcja odgrywałaby czołową rolę. Federacja, obejmująca także Rumunię, Jugosławię, Węgry, Bułgarię, Grecję i Albanię, miałaby nie tylko odebrać Niemcom wpływy w tej części Europy, ale także stałaby się zaporą dla sowieckiego komunizmu. W promowaniu idei takiej federacji aktywnie brali udział zarówno emigracyjni polscy politycy, jak Jan Librach czy Jan Szembek, jak i przedstawiciele wojskowego wywiadu. Szefem najbardziej skutecznej placówki był 50-letni major Jan Kowalewski, legendarny łamacz bolszewickich szyfrów z wojny 1920 roku. Kowalewski rezydował w Lizbonie, która stała się w tym czasie miejscem spotkań wszystkich wywiadów. Wykorzystywał fakt, że Polska nie była w stanie wojny z sojusznikami Hitlera, i utrzymywał kontakty z politykami tych krajów. Zarówno Polacy, jak i Brytyjczycy liczyli na to, że w obliczu nadchodzącej klęski III Rzeszy, a także postępów Armii Czerwonej elity Węgier, Rumunii i Bułgarii porzucą sojusz z Hitlerem. Z dokumentów Armii Krajowej wynika, że koncepcja drugiego frontu na Bałkanach była kluczowym założeniem, na którym opierały się plany polskiej konspiracji. Do tego stopnia, że całkiem serio rozpatrywano plany stworzenia oddziałów AK na Węgrzech, których członkowie rekrutowaliby się spośród internowanych w tym kraju polskich żołnierzy. To właśnie oni pierwsi mieliby powitać nadchodzące od południa wojska alianckie.
Czytaj też: Silnik, który wygrał II wojnę światową
To wszystko miał w głowie Churchill, kiedy udawał się na spotkanie z Ismetem Inönü. Wynik długich nocnych rozmów w wagonie kolejowym był zachęcający. Prezydent zadeklarował, że jesienią 1943 roku Turcja jest gotowa wystąpić przeciwko Niemcom i udostępnić swoje terytorium, w tym lotniska, do inwazji na Bałkany. Postawił jednak warunki. Churchill miał przekonać Amerykanów do udzielenia Ankarze poważnej pomocy wojskowej. Poza tym alianci mieli zdobyć archipelag Dodekanezu, który znalazł się w rękach Włochów po przegranej przez Turcję wojnie w 1912 roku. Mieli też przekonać bałkańskich aliantów Hitlera do odwrócenia sojuszy. Było to trudne, ale w styczniu 1943 roku nie wydawało się nierealne.
Gdyby Churchill przeforsował swój pomysł, tak mogłyby wyglądać działania wojenne na Bałkanach i w Europie Środkowej.
Po spotkaniu z Ismetem Inönü Churchill dzwoni do Franklina D. Roosevelta i przedstawia tureckie warunki. Prezydent USA nie chce jednak angażować się w pomoc militarną dla Turcji. Jego doradcy uważają, że pod bałkańskim planem Churchilla kryje się chęć odbudowy brytyjskich wpływów za amerykańskie pieniądze. Wtedy Churchill sięga po argument, którego nigdy wcześniej nie używał: przyznaje, że brytyjskie imperium jest już praktycznie fikcją. Nawet jeśli Londyn zdobędzie wpływy w Turcji i Grecji, to w obliczu potęgi Stalina, dla którego Bałkany staną się kością niezgody, będzie musiał oddać „opiekę” nad nimi Ameryce. Churchill mówi, że wojna nie skończy się wraz z upadkiem Hitlera, tylko przybierze inną formę, a kolejnym przeciwnikiem USA będzie Związek Radziecki. Wypowiada prorocze słowa o żelaznej kurtynie, która podzieli Europę, gdy Stalin zajmie jej środkową i południowo-wschodnią część. A wtedy Turcja stanie się ostatnią tamą dla ekspansji komunizmu na Bliski Wschód i do Afryki. Ameryka i tak będzie musiała ją uzbroić.
Prezydent USA ulega tej argumentacji. Na podstawie Lend-Lease Act decyduje o udzieleniu Ankarze potężnej pomocy wojskowej. 12 maja 1943 roku Churchill, Roosevelt i Inönü spotykają się w Waszyngtonie i podejmują decyzje w sprawie działań na Morzu Śródziemnym. Część zgromadzonych w Afryce alianckich wojsk ma wykonać w lipcu desant na Sycylię. Jednak operacja Husky ma jedynie odwrócić uwagę Niemców i Włochów od prawdziwego celu inwazji – Bałkanów.
Uderzenie następuje latem 1943 roku. Turcja wypowiada wojnę Włochom i III Rzeszy, a także współpracującej z nimi Bułgarii. Royal Navy blokuje Niemców na Krecie, gdy tymczasem brytyjski desant zajmuje Rodos, a następnie Leros i Kos, rozbrajając włoskich żołnierzy i zajmując tamtejsze porty. Zajęci bitwą na łuku kurskim Niemcy nie są w stanie wspomóc Włochów w obronie wysp. Jednocześnie startujące z tureckich lotnisk alianckie bombowce niszczą rafinerię w Ploeszti, odcinając Wehrmacht od dostaw rumuńskiego paliwa.
Gdy Dodekanez zostaje zajęty przez aliantów, z terytorium Turcji rusza potężne uderzenie w kierunku Bułgarii i wschodniej Grecji. Desant spadochronowy ląduje też pod Patras i Megarą. Wśród atakujących są polscy żołnierze 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej generała Stanisława Sosabowskiego. To ich chrzest bojowy. Razem z Brytyjczykami ruszają w kierunku Aten, w których wybuchło już inspirowane przez Stalina powstanie. Walki prowadzą głównie członkowie komunistycznego ruchu ELAS. Churchill nie chce pomagać komunistom w zdobyciu stolicy Grecji i nakazuje swoim żołnierzom zatrzymać natarcie, dopóki okupujące Ateny wojska nie uporają się z powstańcami. Tymczasem Niemcy ściągają dywizje z Jugosławii do powstrzymania alianckiego natarcia. Część z nich dociera do Grecji drogą morską i przez Albanię. Naprzeciw Niemcom idą oddziały, które wyzwoliły już wschodnią Grecję – poruszają się niemal dokładnie starożytną trasą perskiego króla Kserksesa. Wśród alianckich wojsk jest też II Korpus generała Władysława Andersa. Do spotkania z Wehrmachtem dochodzi pod Termopilami.
Ze względu na symbolikę tego miejsca walki są wyjątkowo zacięte. Ostatecznie Polacy przełamują niemieckie linie, a porucznik Witold Świderski z 12. Pułku Ułanów Podolskich zawiesza biało-czerwoną flagę na wzgórzu obok wąwozu, w którym 2423 lata wcześniej zginęło 300 dzielnych Spartan. To właśnie o tej bitwie Feliks Konarski z II Korpusu napisze słynną piosenkę „Czerwone maki pod Termopilami”.
Ateny zostają zdobyte po zakończeniu przez Niemców rozprawy z ELAS. Grecki rząd przybywa do miasta z emigracji w Londynie. Grecja jest wolna, jednak największe, liczące ponad milion żołnierzy aliancko-tureckie siły prowadzą już ciężkie walki na terytorium Bułgarii, próbując przebić się do Dunaju, od którego dzieli je ponad 450 kilometrów. To właśnie dolina tej rzeki ma być miejscem, gdzie rozwinie się aliancki drugi front.
Gdy późną jesienią 1943 roku alianci osiągają Dunaj, Bułgaria zrywa sojusz z Hitlerem i przyłącza się do koalicji. W Bukareszcie następuje przewrót i również Rumunia pozbywa się proniemieckiego rządu. Na konferencji w Teheranie Churchill triumfuje. Droga do Europy Środkowej stoi przed nim otworem i wiadomo już, że zachodni alianci będą tam wcześniej niż wojska Stalina. Zmierzająca teraz w kierunku Belgradu armada liczy już ponad 2 miliony żołnierzy: oprócz Brytyjczyków, Amerykanów, Polaków i Turków są także Grecy, Bułgarzy i Rumuni. Wehrmacht wzmacnia siły w Jugosławii i rozpoczyna okupację Węgier, obawiając się powtórki z Włoch, gdzie doszło do przewrotu i obalenia Mussoliniego, a nowy rząd podpisał kapitulację z atakującymi z Sycylii aliantami.
Belgrad zostaje wyzwolony na początku 1944 roku. Jednocześnie brytyjscy i polscy spadochroniarze zajmują adriatyckie porty, co skraca drogi zaopatrzenia armii. Wkrótce ciężkie walki przenoszą się na teren Węgier. Działająca tam tajna baza polskiej Dwójki o kryptonimie Liszt razem z antyniemiecko nastawionymi politykami rozpoczyna przygotowania do powstania w Budapeszcie. Wybucha ono, gdy alianckie wojska zbliżają się do stolicy. Jej zdobycie i opanowanie innych węgierskich miast uratują przed Auschwitz blisko pół miliona mieszkających w tym kraju Żydów.
Czytaj także: Geje w obozach śmierci
Wiosną 1944 r., ponad pół roku od rozpoczęcia inwazji, alianckie wojska są już na granicach wchodzącej w skład III Rzeszy Austrii, Słowacji, a także okupowanej Polski. W marcu Armia Czerwona z terytorium Wołynia rozpoczyna ofensywę na południe, w stronę Tarnopola i Stanisławowa, próbując odciąć południowo-wschodnie Kresy od granicy z Węgrami. Cel tego manewru jest jasny – uniemożliwienie aliantom zdobycia Lwowa, do którego z węgierskiego Użhorodu jest niespełna 250 km.
Rozpoczyna się wyścig. Aliantom sprzyja fakt, że duża część wojsk okupujących polskie Kresy to jednostki węgierskie, które na wieść o zdobyciu Budapesztu masowo przechodzą na ich stronę. Lwów zostaje wyzwolony na przełomie maja i czerwca 1944 roku jako pierwsze duże polskie miasto.
Stalin musi się z tym pogodzić. Armia Czerwona koncentruje właśnie siły w okolicach Witebska przed wielką operacją Bagration przeciwko niemieckiej Grupie Armii Środek. Dopiero po jej pokonaniu będzie mogła rozpocząć marsz na zachód. Tymczasem młodzi Polacy z AK masowo zasilają alianckie oddziały, które kierują się w stronę Warszawy…
Czytaj też: Rosja do dziś żyje II wojną światową. Upaja się mitem zwycięstwa
„FOT. GALERIE BILDERWELT/GETTY IMAGES, AKG IMAGES/EAST NEWS, CORBIS/FOTOCHANNELS, AP/EAST NEWS, SOVFOTO/UIG/GETTY IMAGES, BETTMANN/CORBIS/FOTOCHANNELS, EAST NEWS, AP/EAST NEWS”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS