A A+ A++

Pochodzący z Limanowej biskup Andrzej Jeż według doniesień Gazety Wyborczej ma stanąć przed sądem. Śledczy mają mu zarzucać, że nie powiadomił niezwłocznie organów ścigania o wiarygodnych informacjach na temat przypadków molestowania nieletnich przez księży diecezji tarnowskiej.

Prokuratura po ponad rocznym śledztwie zdecydowała się na skierowanie do sądu aktu oskarżenia przeciwko ordynariuszowi tarnowskiemu bp. Andrzejowi J. Zarzuca mu, że będąc zwierzchnikiem i zarządcą Diecezji Tarnowskiej, pomimo posiadania wiarygodnej wiadomości o molestowaniu dzieci przez ks. Stanisława P. nie zawiadomił niezwłocznie prokuratury. Chodzi o lata 2017-2020, kiedy to w końcu wpłynęło zawiadomienie z kurii. W ten sam sposób ordynariusz miał postąpić w przypadku innego duchownego – Tomasza K. Tu ordynariusz zwlekał przez trzy lata od 2018 roku – informuje Gazeta Wyborcza. 

Podstawę sformułowania powyższych zarzutów stanowił materiał dowodowy pozyskany w śledztwie, w tym dokumenty, a także zeznania świadków – mówi “Wyborczej” prokurator Mieczysław Siennicki, rzecznik tarnowskiej prokuratury. 

Dalej dziennikarze “GW” wskazują, że prokuratura zdecydowała się oskarżyć ordynariusza tarnowskiego, gdyż w 2017 roku znowelizowano Kodeks karny, który nałożył obowiązek powiadamiania organów ścigania o przestępstwach seksualnych wobec dzieci poniżej 15 roku życia. 

W rozmowie z nami rzecznik tarnowskiej kurii, ks. Ryszard St. Nowak przyznał, że kuria jest zaskoczona doniesieniami medialnymi w tej sprawie. 

W związku z tym, że ani biskup Andrzej Jeż, ani też jego obrońcy nie otrzymali jeszcze żadnej oficjalnej informacji z prokuratury w sprawie oskarżenia, możemy na tym etapie jedynie podkreślić z całą stanowczością, że biskup Andrzej Jeż, jako ordynariusz tarnowski, dochował wszelkiej należytej staranności w zakresie swoich działań i kompetencji co do obowiązku zgłoszenia odpowiednim organom państwowym wszystkich przypadków przestępstw przeciwko nieletnim, co do których miał wiedzę. Jesteśmy gotowi udowadniać to w sądzie – brzmi treść komunikatu, który został nam przesłany przez ks. Ryszarda St. Nowaka. 

Przypomnijmy, że bulwersującą opinię publiczną sprawę ks. Stanisława P. przedstawił w 2020 roku nieżyjący już ks. Stanisław Isakowicz-Zaleski. Kapłan pochodzi z jednej z miejscowości na terenie powiatu nowosądeckiego. W latach 80., a więc w okresie kiedy miało dochodzić do domniemanego molestowania, pełnił posługę m.in. w sąsiadującej z Limanowszczyzną gminie Żegocina – w parafii w Łąkcie Górnej. Później sprawował rozmaite funkcje m.in. w dekanacie radłowskim. Został z nich odwołany w 2002 roku – według ks. Isakowicza-Zalewskiego, nastąpiło to po skargach rodziców molestowanych nieletnich. Po kilku miesiącach duchownego skierowano do pełnienia posługi na Ukrainie. Jak się dowiedzieliśmy, w 2008 roku wrócił do kraju i posłano go do parafii na Sądecczyźnie. Uczył religii w jednej ze szkół w Krynicy-Zdroju. 

Zobacz również:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWilla plus. Muzeum musiało oddać pieniądze za tron i łoże królewskie
Następny artykułLiga Minigolfa już wkrótce w NoVa Parku.