A A+ A++

Napisałeś brutalnie szczerą, osobistą książkę o dorastaniu na londyńskim blokowisku, gdzie oddawałeś się ulicznej gangsterce, a wszystko kręciło się wokół “robienia renomy”, “jarania batów”, “chapania hajsu” i kolejnych “akcji”. Ta książka była ci potrzebna, żeby rozliczyć się z tamtym okresem?

Gabriel Krauze: Pisanie “Tu byli, tak stali” miało silny efekt katartyczny, pozwoliło mi przepracować wiele rzeczy, które spotkały mnie i moją rodzinę. Opisywanie wydarzeń z przeszłości było bardzo trudne. Musiałem przypomnieć sobie swój sposób myślenia z okresu, kiedy miałem 19-20 lat. Nie chcę dramatyzować, ale przeżywanie tego wszystkiego na nowo było traumatycznym doświadczeniem. Natomiast kiedy skończyłem pracę nad książką, poczułem, że kamień spadł mi z serca. Uznałem, że w końcu mogę wyjść poza ten świat.

Na ile w tej książce opowiadasz o sobie, a ile jest w niej fikcji literackiej?

Któryś brytyjski pisarz zapytany, jak wiele jest prawdy w jego utworach, odpowiedział: “już nawet nie pamiętam”. Mogę jedynie powtórzyć jego słowa. Postacie występujące w książce są prawdziwe, ale mają zmienione imiona i ksywki. Przypomniała mi się właśnie zabawna anegdota z tym związana. A mianowicie, po premierze jeden z przyjaciół, który pojawia się w “Tu byli, tak stali”, zapytał mnie, dlaczego nie wykorzystałem jego prawdziwego imienia. Przyznałem: “wydawało mi się, że nie chciałbyś, żebym go użył”. Dla niego to był powód do dumy, że stał się częścią tej opowieści, ponieważ ta książka jest również zapisem naszej osobistej historii i gwarantuje, że nie zostanie ona – w przeciwieństwie do wielu innych – zapomniana.

Znaleźli się też tacy, którzy zareagowali negatywnie, że o nich napisałeś?

Było dwóch takich ludzi. Przyjaźniliśmy się przez 21 lat, a gdy wydałem książkę, zerwali ze mną kontakt i nigdy już się nie odezwali. Żaden z nich nie wyjaśnił mi, dlaczego to robi. Po prostu pewnego dnia zablokowali mój numer, żebym nie mógł się do nich dodzwonić. Mogłem jedynie domyślać się, co za tym stoi. Co ciekawe, pierwszy z tych przyjaciół zostaje wspomniany w książce w zasadzie tylko w jednym zdaniu, a drugi – w dwóch akapitach. Wydaje mi się, że ich reakcja miała związek z polityką gangów i ich rodzinami. Musieli błędnie uznać, że – pisząc o tym świecie – skonfrontowałem ich ze wspomnieniami, które chcieli wymazać z pamięci. Chcę jednak bardzo wyraźnie podkreślić, że tożsamość tych osób w “Tu byli, tak stali” jest całkowicie ukryta i nikt poza nimi samymi nie byłby w stanie domyślić się, o kogo chodzi. Bardzo mnie rani, że ludzie, z którymi przyjaźniłem się od lat nastoletnich, postąpili w taki sposób.

Miłość w domu imigrantów

Wiele miłości zaznałeś w domu rodzinnym. Jesteś dzieckiem polskich imigrantów. Twoi najbliżsi są artystami: tata – rysownikiem, mama – malarką, brat – skrzypkiem. Zastanawiam się, co trzeba w sobie mieć, by mimo takiego pochodzenia wybrać życie – jak sam to określasz – “na rubieżach istnienia”?

To bardzo dobre pytanie. Cieszę się, że ktoś mi je zadał. Wydaje mi się, że w tym wypadku w grę wchodzą dwa elementy. Po pierwsze, pochodzenie z rodziny z tradycjami artystycznymi nie jest równoznaczne z komfortem materialnym. Zwłaszcza jeśli dorasta się w mieście takim jak Londyn, gdzie panuje ekstremalny materializm, idealizacja kultury celebryckiej, w której status społeczny okazuje się za pomocą pieniędzy, biżuterii, ubrań itd. Niektórzy ludzie – tacy jak ja – są na to podatni, chcą pokazać, że są kimś – nawet jeśli nie pochodzą z dobrze sytuowanych rodzin. Po drugie, miałem naturę buntownika, instynkt dzikości. Zderzenie mojej osobowości z oczekiwaniami rodziny, że osiągnę coś w dziedzinie sztuki, poskutkowało eksplozją i spowodowało, że chciałem maksymalnie oddalić się od rodzinnego kontekstu.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułO krok bliżej do przebudowy dwóch ważnych skrzyżowań na Felinie
Następny artykułPoznaj najlepsze patenty na mycie okien bez smug