A A+ A++

Jeśli dziś zmarnujemy szansę, to wydamy ogromne pieniądze z KPO, utrwalimy istniejącą patologię i w zasadzie skażemy się na to, że reforma systemu ochrony zdrowia może już nigdy nie być możliwa – mówi w drugiej części wywiadu Polityki Zdrowotnej prof. Grzegorz Gielerak, Dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego. Rozmawiały: Ewa Bałdyga i Anna Gołębicka. 

Mówi się o tym rzadko, ale wiele badań pokazuje, że nie jesteśmy jednorodni, również zdrowotnie.

Różne problemy zdrowotne występują w różnych regionach kraju. Centralizacja systemu ochrony zdrowia w tak dużym kraju i w takim wymiarze, patrząc na ustawę o modernizacji, niestety uwstecznia nas w rozwoju systemu ochrony zdrowia w stosunku do kierunku, jakim podążają Holandia czy Dania, które są uznawane za liderów. Dobry system to taki, w którym państwo daje kierunek i politykę lekową, a reszta dostosowana jest do potrzeb i realizowana na poziomie lokalnym, bo każdy region ma inne potrzeby. Centrala w porozumieniu z samorządami powinna określić potrzeby finansowe i zabezpieczyć środki. Nowy system może zostać zbudowany w ciągu 5 lat. Jeśli zmarnujemy tę szansę, to wydamy ogromne pieniądze z KPO i utrwalimy istniejącą patologię, w zasadzie skażemy się na to, że reforma systemu ochrony zdrowia może już nigdy nie być możliwa. 

Zarządza Pan jednym w Polsce szpitalem wojskowym. Z czego finansowany jest Wojskowy Instytut Medyczny? 

Udział przychodów z NFZ wynosi 75 proc. Reszta to finansowanie przez organ założycielski – Ministerstwo Obrony Narodowej, m.in. odtworzenie infrastruktury, sprzętu, inwestycje. Mamy też inne dochody, jak dydaktyka, szkolenie i działalność naukowo-badawcza, ale również np. wynajem powierzchni, parkingów, itd. 

75 proc. dochodów z NFZ to chyba ewenement szpitalny. W większości sytuacji płatnik zapewnia ponad 90 proc. finansowania. 

To jest element strategii, którą wiele lat temu wprowadziłem. Mianowicie nie wolno dopuścić do sytuacji, w której szpital staje się całkowicie zależny od jednego źródła dochodu. To dotyczy każdego biznesu. Dlatego wykorzystuję wszystkie możliwości, które pozwalają pozyskiwać dodatkowe środki finansowe. 

Większość szpitali jest w Polsce zadłużona. Czy WIM również? 

Roczny budżet WIM przekracza 700 mln zł. Mamy stabilny wynik finansowy, nie mamy problemu z zadłużeniem. 

Czy w WIM funkcjonuje system wynagradzania zależny od wykonanej pracy?

Oczywiście, to o czym Pani mówi można wprost dostosować do lekarzy na umowach cywilnoprawnych. W odniesieniu do lekarzy na umowach o pracę jest to trudniejsze. Są obszary w ramach poszczególnych klinik, są stanowiska w których bardziej zależy nam na tym, aby pracowała tam osoba, którą rozliczam za wykonaną procedurę, a są takie, w których uważam, że z punktu widzenia pacjenta i opieki jest korzystniej, gdy jest to umowa o pracę. Z jednej strony wiąże się to z ograniczeniami, ale osoba ta jest częścią organizacji a nie firmą zewnętrzną, więc może korzystać z rzeczy, które oferujemy. Pracownik za darmo ma dostęp do wiedzy, do udziału w konkursach, które są organizowane dla pracowników. I jeżeli chcemy oceniać jakość, to ją łatwo sprząc z wynagrodzeniem. Natomiast jeśli mówimy o systemach, w których pracownicy są zatrudnieni na umowach o pracę, to wtedy pozostaje bieżąca analiza systemu skargowego czy postępowań przed komisjami i skutków finansowych z tym związanych.

Czy macie jakieś systemy, żeby budować organizację uczącą?

Jest stworzona sieć, takie miejsce, do którego pracownicy obserwując to co się dzieje, zgłaszają swoje pomysły pewnych rozwiązań. Niezależnie od tego są powoływane zespoły do realizacji bieżących problemów. Organizacja uczy się, słucha wniosków i wdraża.

Jak się zarządza szpitalem wojskowym, jak się to różni od szpitala cywilnego? 

Obok tradycyjnego zarządzania wszystkimi zagadnieniami związanymi z ochroną zdrowia dochodzą dodatkowe zadania związane z obronnością. 

Dysponujemy zasobami sprzętowymi, lekowymi, które są gotowe do użycia na okoliczność kryzysu, wojny, itd. To wszystko wymaga rotacji, przygotowania i ćwiczeń. Jesteśmy na bieżąco angażowani w różnego rodzaju ćwiczenia na wypadek zdarzeń masowych. Jako wojskowa opieka zdrowotna jesteśmy naturalnym komponentem systemu, który będzie użyty w pierwszej kolejności w przeciwdziałaniu skutkom działań masowych. Musimy być zawsze przygotowani. 

A jak to wygląda w ujęciu systemowym? Wy, jako szpital wojskowy, jesteście do tego przygotowani, ale jako jedyni w Polsce. Czy macie kadry, które pojadą do każdego szpitala na wypadek np. konfliktu zbrojnego, aby tam przeorganizowywać struktury?

Taka jest koncepcja, którą przygotowałem na okoliczność przyjmowania rannych. W pierwszym etapie, jako przedstawiciele wojskowej opieki zdrowotnej, zaczynamy szkolenie kadry cywilnej. I to już zaczęliśmy. Stworzyliśmy osobny program do postępowania z rannymi w podmiotach leczniczych, nie na polu walki. Bo tego się można nauczyć w kilkadziesiąt godzin i być całkiem sprawnym. A drugi etap miał objąć szpitale, które byłyby w pierwszej linii w razie konfliktu. Naszą rolą byłoby wsparcie kadry medycznej. I etap trzeci, czyli rozpoczęcie zmiany programów kształcenia, aby uzupełnić ewentualne braki. 

Czym się może Pan pochwalić w kwestii innowacyjnego leczenia? Z czego Pan jest najbardziej dumny?

Oczywiście mógłbym wymieniać innowacyjne urządzenia i co one potrafią, to na pewno buduje prestiż, ale przede wszystkim jestem dumny, że tworzę jednostkę interdyscyplinarną. Taką, w ramach której pacjent będzie mógł rozwiązać wszystkie swoje problemy zdrowotne. Człowiek choruje całością i tak powinna być zorganizowana opieka nad pacjentem. Holistyczna medycyna, a w ramach tego zorganizowanie tak szpitala, aby zapewnić optymalną opiekę. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że za tym kryje się pewne niebezpieczeństwo, że jak chcesz robić wszystko, to w niczym nie będziesz dobry, będziesz przeciętny. Stąd też w ramach strategii chcemy wyznaczyć sobie takie priorytetowe kierunki w oparciu o to, co się dzieje na rynku, jak wyglądają potrzeby pacjentów ale również o to, jakie kompetencje udało nam się przez lata zbudować, co mamy tu i teraz i w jakim kierunku dalej się poświęcić, zachowując prymat medycyny ujmującej człowieka i jego problemy w całości.

Rozmawiały Ewa Bałdyga i Anna Gołębicka

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu:
G. Gielerak: nie wolno dopuścić do sytuacji, w której szpital jest całkowicie zależny od jednego źródła dochodu (II część wywiadu). Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku “zgłoś”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWycieczka rowerowa – „Kościoły łacińskie z listy UNESCO” – zaproszenie
Następny artykułZmarła Małgorzata Hotloś. Znamy datę pogrzebu