A A+ A++

Na rowerze po Frankonii – spis treści

Turystyka rowerowa we Frankonii w Niemczech

Frankonia, choć położona w większości w granicach administracyjnych Bawarii, nie identyfikuje się w pełni z największym landem Niemiec. Mieszkańcy Frankonii swoją odrębność kulturową upatrują w dziedzictwie historycznym księstwa Frankonii, które częścią Bawarii stało się dopiero 200 lat temu. I mimo że językiem urzędowym jest niemiecki, według statystyk prawie 5 milionów Frankończyków wciąż posługuje się lokalnym dialektem wschodniofrankońskim. Częsty jest widok, gdy na prywatnych, a nawet państwowych budynkach brakuje charakterystycznej biało-błękitnej szachownicy Bawarii, a zastępują ją czerwono-białe barwy Frankonii.

Barwy Frankonii na ratuszu w Bambergu Barwy Frankonii na ratuszu w Bambergu

MainRadweg – trasa rowerowa nad Menem

Idealnym sposobem na poznanie Frankonii jest podróż po MainRadweg – doskonałej drodze rowerowej wzdłuż Menu. Dokładnie dziesięć lat temu MainRadweg została wyróżniona najwyższą możliwą oceną jakości – aż pięcioma gwiazdkami – przez Powszechny Niemiecki Klub Rowerowy (ADFC). W opublikowanym w marcu tego roku corocznym badaniu opinii niemieckich rowerzystów nadmeńska trasa uplasowała się na czwartym miejscu na liście najpopularniejszych rowerowych tras w Niemczech. Men wyprzedzają tylko najpopularniejsza od kilkunastu lat , której odcinki przejechaliśmy w Brandenburgii i , , którą podróżowaliśmy po Dolnej Saksonii, a także Ruhra w Nadrenii Północnej-Westfalii. Szlak rowerowy Menu otwiera zestawienie najciekawszych , które poznaliśmy podczas naszych podróży po Niemczech.

Mainradweg - trasa rowerowa wzdłuż Menu MainRadweg – trasa rowerowa wzdłuż Menu

Oficjalna długość całego szlaku wynosi około 600 kilometrów – my przez osiem dni przejechaliśmy około 550 kilometrów z Bayreuth przez Kulmbach, Schweinfurt, Bamberg, Würzburg i Aschaffenburg do Frankfurtu nad Menem, z powodów logistycznych opuszczając pierwsze i ostatnie kilometry oficjalnego przebiegu. Warto wiedzieć, że trasa wzdłuż Menu ma dwa początki, gdyż ten właściwy Men bierze swoje wody z połączenia dwóch mniejszych rzek – Menu Białego i Czerwonego. Częściej wybieranym jest wariant “czerwony” ze względu na przepiękne miasto Bayreuth, będące świetnym wprowadzeniem w klimat Frankonii, jaki będzie rowerowego turystę otaczał przez kolejne kilka dni turystycznej, rowerowej wędrówki.

Droga rowerowa Menu we Frankonii Droga rowerowa Menu we Frankonii

Pasja i uwielbienie dla kultury Frankonii

Bo oto wyobraźcie sobie, że już pierwszego dnia wyprawy widzicie, jak w najpiękniejszych miejscach Bayreuth dostojnie przechadzają się ubrani w historyczne stroje mieszkańcy, chętnie pozujący do zdjęć zachwyconym turystom. Wśród tych sympatycznych przebierańców byli także członkowie zespołu muzycznego z niedalekiego Ansbach, w ten sposób realizujący swoją pasję i uwielbienie dla kultury Frankonii. Pierwszą parę w historycznych kostiumach spotkaliśmy nie gdzie indziej, lecz przed przepiękną operą w Bayreuth.

Mieszkańcy Bayreuth w historycznych strojach Mieszkańcy Bayreuth w historycznych strojach

Niezwykła Opera Margrabiów w Bayreuth

Wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO Opera Margrabiów w Bayreuth jest autentycznym arcydziełem dawnej architektury teatralnej. Inspiracją architektów z Bolonii, pracujących na zlecenie margrabiego Bayreuth Fryderyka, były teatry w Wiedniu, Paryżu i Wenecji. Od XVIII wieku do czasów obecnych zachowało się aż 90% oryginalnego kształtu widowni, a dekoracje są zaledwie delikatnie konserwowane lub podmalowywane by uniknąć większej ingerencji w wygląd miejsca. Dla zachowania jego oryginalnego kształtu zrezygnowano nawet z rekonstrukcji dolnych fragmentów widowni, wytartej ubraniami przez publiczność przez dwieście lat funkcjonowania opery. I właśnie teraz – w kwietniu tego roku, po kilku latach niedostępności spowodowanych pracami konserwacyjnymi, Opera Margrabiów znów jest dostępna dla zwiedzających. I znów odbywają się tu wspaniałe koncerty.

Opera Margrabiów w Bayreuth Wnętrze Opery Margrabiów w Bayreuth

Śladami Richarda Wagnera w Bayreuth

Operą w Bayreuth zachwycił się po przyjeździe do Bayreuth także słynny kompozytor, Richard Wagner. Wkrótce jednak okazała się zbyt mała by pomieścić w sobie ambicje wielkiego artysty i na Zielonym Wzgórzu na północy miasta kazał zbudować Festspielhaus – teatr operowy, który stał się miejscem organizacji corocznych festiwali w Bayreuth i miejscem premier kilku oper Wagnera. Niestety, nam nie udało się zwiedzić teatru – zajęci zwiedzaniem innych miejsc w Bayreuth i nieświadomi godzin otwarcia pojawiliśmy się pod budynkiem kwadrans za późno… Kiedy zamykano wagnerowski teatr, my zwiedzaliśmy Wahnfried, dom Wagnera, w którym dzisiaj znajduje się muzeum jego imienia.

Wahnfried - dom Richarda Wagnera Wahnfried – dom Richarda Wagnera

Muzeum Richarda Wagnera przez park zamkowy sąsiaduje z Nowym Pałacem, nazywanym też Nową Rezydencją. To pierwszy obiekt na naszej trasie należący do monumentalnych królewskich rezydencji, pałaców i zamków, z których słynie Bawaria. Wybudowany w miejscu spalonego Starego Pałacu prezentuje styl nazywany “rokokiem Bayreuth”, a wielki wpływ na jego wygląd, jak i na kształ XVIII-wiecznego Bayrueth, mieli fundatorzy – margrabia Fryderyk i jego żona, siostra Fryderyka Wielkiego, księżniczka Wilhelmina. Pałac w Bayreuth nosił w tamtych czasach miano “frankońskiego Wersalu” ze względu na liczbę i rangę znakomitych gości odwiedzających ten obiekt. A oglądając zbiory pałacowego muzeum warto zwrócić uwagę na makietę budynku Opery Margrabiów, by wyobrazić sobie sposób, w jaki przygotowane wcześniej drewniane elementy wystroju widowni umieszczono w murowanym budynku.

Nowy Pałac w Bayreuth Nowy Pałac w Bayreuth

Frankonia z rowerowym biurem podróży

Po rokokowych zachwytach pierwsze kilometry przejechane po MainRadweg zupełnie nas nie urzekły. Początek pięciogwiazdkowego rowerowego szlaku za Bayreuth prowadzi wąską dolina Menu Czerwonego, często po zwykłych publicznych drogach, rzucając turystę z jednego brzegu na drugi i zmuszając czasem do intensywnych, choć na szczęście niedługich, podjazdów, nie rekompensując tego szczególnymi atrakcjami po drodze. Na pewno wiedzą o tym biura organizujące wyprawy rowerowe po Frankonii i oferowane trasy rozpoczynają dopiero kilkadziesiąt kilometrów dalej. W ten sposób wygląda oferta oferuje kilkudniowe wczasy rowerowe nad Menem z początkiem albo w Schweinfurcie – w ofercie dla smakoszy wina, albo w Bambergu – jeszcze o jeden dzień jazdy w dół rzeki. My, mając do dyspozycji aż 9 dni wyjątkowo długiego weekendu majowego, postanowiliśmy jednak przejechać prawie całą nadmeńską trasę.

Na rowerach nad Menem Na rowerach nad Menem

Frankonia piwna i Frankonia winna

Mówi się, że Frankonie tak naprawdę są dwie. Pierwsza, w której przeważają browary, ma swoją nieformalną stolicę w Bambergu. To tutaj znajduje się najwięcej browarów na świecie w przeliczeniu na jednego mieszkańca! Druga – Frankonia winna – to obszar wokół Würzburga, gdzie wiele stromych brzegów doliny Menu zajmują winnice. Pierwsza jest otwarta, roześmiana, stoi w ciepły wieczór w rozpiętej kurtce na uliczce Starego Miasta w Bambergu, a w dłoni ma szklankę Schlenkerla – tradycyjnego, palonego piwa z kilkusetletniego browaru. Druga, bardziej powściągliwa, stonowana, siedzi przy stoliku restauracji na Starym Moście w Würzburgu nad kieliszkiem Silvanera – najpopularniejszego tu gatunku białego wina, który jeszcze kilkanaście miesięcy temu rodził się w owocach winorośli w winnicy Würzburger Stein, widocznej w tle w pobliskim zakolu Menu.

Przy kieliszku Silvanera - Würzburg Przy kieliszku Silvanera – Würzburg

Wieczór przy szklaneczce dymionego piwa

Obliczem Frankonii piwnej zachwycaliśmy się trzeciego wieczora naszej wyprawy. Wieczorny spacer po Starym Mieście w Bambergu swoją atmosferą przypomniał nam , którą odwiedziliśmy rok temu. Szybko trafiliśmy pod istniejącą tu przez ponad 600 lat restaurację Schlenkerla przy ulicy Dominikańskiej – to jeden z tych obowiązkowych punktów zwiedzania wymienianych w każdym przewodniku. Szklanka dymionego (palonego) piwa Aecht Schlenkerla smakuje najlepiej na ulicy, pita na stojąco, w towarzystwie gwarnego tłumu mieszkańców miasta i studentów, w którym zaraz znajdzie się ktoś, kto opowie Ci dlaczego wybiera właśnie to miejsce na wieczorny relaks. A Schlenkerla to piwo zupełnie niezwyczajne – mi smakowało… wędzoną dziczyzną i – uczciwie mówiąc – z fazy zaskoczenia do fazy przyjemności z nowego smaku tak naprawdę przeszedłem gdzieś w połowie drugiej szklanki. Warte uwagi jest również Schlenkerla Rauchweizen – dymione piwo pszeniczne, wyraźnie delikatniejsze od wersji podstawowej.

Browar Schlenkerla w Bambergu wieczorem Wieczorem przed browarem Schlenkerla w Bambergu

Górna Frankonia dla birofilów będzie miejscem na pewno niezwykłym. W samym Bambergu na pasjonatów piwa czeka może i ze 100 gatunków piwa z około 10 browarów. W przypadku całej Frankonii statystyki mówią o liczbie nawet ponad 300 browarów, co ma stanowić aż połowę wszystkich browarów Bawarii. Tak rozwinięty przemysł browarniczy Frankonii generuje ogromne ilości birofilskich pamiątek, to także kilkaset lat rozwoju urządzeń do warzenia piwa, ale to przede wszystkim przekazywany z pokolenia na pokolenie browarniczy know-how. Tysiące podkładek, etykiet, butelek, puszek, pamiątek i innych eksponatów można oglądać w piwnych muzeach do których trafiliśmy, m.in. w Bayreuth – przy browarze Maisel, w Bambergu – w klasztorze franciszkanów, czy w Kulmbach – przy browarze Kulmbacher Mönchshof. O tutejszym piwnym rozmachu niech świadczy nawet wpisanie Biermuseum w Bayreuth do Księgi Rekordów Guinnessa za najbardziej wyczerpujący, najobszerniejszy zbiór piwnych eksponatów na świecie.

Część zbiorów muzeum piwnego w Bayreuth Część zbiorów muzeum piwnego w Bayreuth

Przepiękne Stare Miasto w Bambergu

Po bardzo sympatycznym wieczorze w Bambergu rano czekał na nas spacer po Starym Mieście – kolejnym miejscu wpisanym na listę dziedzictwa UNESCO. Po imprezowiczach z poprzedniego dnia nie było już śladu, a ich miejsce zajęli turyści z całego świata. Jednym z kilku miejsc przyciągających tłumy z aparatami fotograficznymi jest oryginalnie położony Stary Ratusz o bardzo oryginalnym wyglądzie i na pewno należący do tych najbardziej niezwykłych architektonicznych wizytówek Niemiec. Został wybudowany na sztucznej wyspie przez mieszczan, zniecierpliwionych zwłoką biskupa, który nie chciał wesprzeć budowy konkurencyjnego, świeckiego organu władzy. Dobudowany, a wyglądający jak karkołomnie doklejony na jednym z końców, kilkusetletni szachulcowy Dom Rotmistrza wygląda tak, jakby zaraz miał runąć do wód przepływającej pod nim rzeki Regnitz.

Stary Ratusz w Bambergu Stary Ratusz w Bambergu

Najcenniejszym zabytkiem Bambergu jest XIII-wieczna archikatedra św. Piotra i św. Jerzego, górująca nad Starym Miastem swoimi charakterystycznymi czterema wieżami. Warto odszukać znajdujący się tutaj jedyny w Niemczech grób papieża – Klemens II, wcześniej biskup Bambergu, został tu pochowany już w 1047 roku. Zainteresowanie zwiedzających zwraca także rzeźbiony nagrobek grobowca cesarza Henryka II i żony Kunegundy Luksemburskiej oraz tajemniczy posąg jeźdźca, którego osoby i charakteru rzeźby historycy nie potrafią do dzisiaj nazwać. A polskich turystów przyciąga zwykle Ołtarz Salwatora autorstwa Wita Stwosza – podczas naszej wizyty restaurowany, skryty za banerem prezentującym jego kopię.

Archikatedra św. Piotra i św. Jerzego w Bambergu Archikatedra św. Piotra i św. Jerzego w Bambergu

Miasto położone jest na siedmiu wzgórzach, co ma nawiązywać do Rzymu i nawet przynosić Bambergowi przydomek “frankońskiego Rzymu”, choć zmęczeni tym porównaniem Frankończycy z przymrużeniem oka mówią o Rzymie jako o “włoskim Bambergu”. Jest tu tak dużo do zobaczenia, że spędzony tutaj wieczór i dobrze ponad połowa kolejnego dnia pozostawiła w nas spore uczucie niedosytu. Na szczęście udało nam się jeszcze zobaczyć piękną Ptasią Salę w Muzeum Historii Naturalnej, mieszczącym się w budynkach dawnego kolegium Jezuitów. Kolekcja nazywana “muzeum w muzeum” została założona w 1791 roku przez “oświeconego” biskupa Franciszka Ludwika z Erthal. W stylowym wnętrzu wypełnionym oryginalnymi, klasycznymi gablotami prezentowane są tysiące zwierzęcych, głównie ptasich, “eksponatów”.

Ptasia Sala w Muzeum Historii Naturalnej Ptasia Sala w Muzeum Historii Naturalnej

Jeden z najstarszych pensjonatów w Niemczech

Od Bambergu podróż wzdłuż Menu zaczyna być tą właściwą rowerową ucztą, po którą tu przyjechaliśmy. Dolina rzeki robi stałe miejsce na szlak rowerowy, który ucieka w nadmeńskie opłotki z dala od ruchu samochodowego. Co chwilę przejeżdżamy przez klimatyczne wsie i miasteczka, w których kameralnym miejskim krajobrazie dominują efektowne, zachowane domy z muru pruskiego. Nasz szlak rowerowy wzdłuż Menu dwukrotnie przecina nawet jedna z tras Niemieckiego Szlaku Muru Pruskiego (Die Deutsche Fachwerkstraße), a miejscowości w których to ma miejsce – Miltenberg i Seiligenstadt – są rzeczywiście przepiękne. W Miltenbergu trafiamy na obiad do jednego z najstarszych pensjonatów w Niemczech, a jednocześnie obiektu z listy najdłużej i nieprzerwanie funkcjonujących firm na świecie – Zum Riesen. W ponad 600-letniej historii miejsca gościli tu między innymi królowie Niemiec i cesarze rzymscy Fryderyk Barbarossa i Karol IV Luksemburski, a także Napoleon Bonaparte i… Elvis Presley. Ale oni chyba nie na rowerach?

Miltenberg na Niemieckim Szlaku Muru Pruskiego Miltenberg na Niemieckim Szlaku Muru Pruskiego

Ponad pięć tysięcy winnic we Frankonii!

Do frankońskiej krainy wina wjeżdża się niepostrzeżenie gdzieś między Schweinfurtem a Kitzingen. Zbocza doliny Menu nagle wypełniają się po horyzont rzędami winorośli, które podczas naszej wiosennej wizyty jeszcze nie wyglądały tak efektownie jak w szczycie winiarskiego sezonu. Swoje cenione zbiory Frankonia zawdzięcza dobrym warunkom klimatycznym i glebowym – w glebie przeważa wapień muszlowy i czerwonawy piaskowiec pstry, a zbocza na których leżą winnice należą do najcieplejszych miejsc w Bawarii. Duża część zbiorów z winnic których jest we Frankonii – uwaga – aż 5400!, trafia na stoły i sklepowe półki w charakterystycznych, płaskich butelkach. Aż 80% to wina białe, z których najwięcej jest tu szczepów Silvaner i Müller-Thurgau. A typowo piwne knajpy zaczynają zastępować bardziej eleganckie lokale, w których podaje się tylko wino.

Winnice koło Volkach we Frankonii Winnice koło Volkach we Frankonii

Poszli-Pojechali na wino do Frankonii

W jednym z takich winnych miasteczek spotkaliśmy Tatianę i Michała prowadzących . Znamy się od kilku lat i wiedzieliśmy wzajemnie, że odwiedzamy Frankonię w tym samym czasie, ale nasze spotkanie na uliczce w Volkach było zupełnie nieplanowane i zaskakujące. Podobnie jak my, Tati i Michał spędzili we Frankonii cały długi weekend majowy, a teraz na swoich stronach opisują m.in. organizowane wędrówki po winnicach, tradycyjne potrawy Frankonii i weekend w oddalonej od Menu Norymberdze. Ale dobrze się zastanówcie, zanim otworzycie Ich tekst o jedzeniu we Frankonii!

Poszli-Pojechali do Frankonii Poszli-Pojechali do Frankonii

Łopatka wieprzowa z pyzą i kiszoną kapustą

Wśród naszych gastronomicznych wspomnień z Frankonii króluje zachwyt nad tradycyjnym Schäufele – łopatką wieprzową podawaną z ziemniaczaną pyzą z grzankami w środku i słodką kiszoną kapustą. Jedzone trzykrotnie w różnych częściach Frankonii, w restauracjach różnego typu, było zawsze pyszne i oddawało frankoński kulinarny kunszt mięsny. W parze z Schenkerla w Bambergu było idealnym połączenie klasyki i smaku, jeszcze jednym z tych niezapomnianych podróżniczych wspomnień do kolekcji. Pokrojone Schäufele dostaliśmy także w Brödla – niewielkim ulicznym punkcie w Bambergu, serwującym tradycyjne frankońskie potrawy na ciepło w chrupiących bułkach. Wyobraźcie sobie to jako przekąskę do kufla frankońskiego piwa…

Bamberg - Schäufele i Schlenkerla Bamberg – Schäufele i Schlenkerla

Do Frankonii na najlepszego niemieckiego sznycla

A z wrażeń gastronomicznych “nie wprost”, jest między innymi to z Kitzingen, gdzie zapytany o poradę przechodzień bez wahania wysłał nas “na najlepszego niemieckiego sznycla” do restauracji miejscowego hotelu. Zwykłe, tradycyjne sznycle jakich mieliśmy posmakować były rzeczywiście przepyszne, ale kwestiom smakowym dorównywał prosty, ale oryginalny sposób podania, który tam, wtedy świetnie wpasował się w naszą wyprawę i nastroje. Bo czy kiedyś podano Wam tego typu danie na jednej wspólnej desce?

Sznycle z Kitzingen Sznycle z Kitzingen

Tradycyjne drzewo majowe przed ratuszem

We Frankonii oprócz wszechobecnego, tradycyjnego szachulca w oczy rzucają się liczne zachowane średniowieczne mury i zabudowania obronne, a MainRadweg prowadzi do wielu z mijanych miasteczek przez zachowane bramy miejskie. W większych z nich przed zadbanym ratuszem stoi tzw. drzewo majowe – Maibaum, będące czasem malowanym w barwy Frankonii lub Bawarii słupem zakończonym niewielkim drzewkiem. Podczas majowych festynów stawiają je sami mieszkańcy za pomocą siły własnych rąk, dekorują wieńcem, kolorowymi wstążkami i symbolami rzemieślniczych fachów obecnych w danej miejscowości. Majowe drzewo ma przynosić miastu i jego mieszkańcom pomyślność i płodność plonów w nadchodzącym sezonie.

Ochsenfurt - ratusz i drzewo majowe Ochsenfurt – ratusz i drzewo majowe

Muzeum Spessartu i muzeum izolatorów

Wśród tych malowniczych nadmeńskich miejscowości jest Lohr am Main. W niewielkim zameczku mieści się tu muzeum regionalne Spessartu – niewielkiego obszaru górskiego, którego granice wyznacza Men. Planowana ochrona Spessartu założeniem tutaj trzeciego parku narodowego w Bawarii została porzucona przez rząd Bawarii w 2017 roku z powodu protestów właścicieli prywatnych gruntów i mieszkańców, obawiających się niekontrolowanego wzrostu populacji zwierząt, m.in. niedźwiedzia i wilka. Innym bardzo ciekawym miejscem jest zupełnie unikalne, prywatne muzeum izolatorów elektrycznych. W niepozornym budynku dawnej trafostacji mieści się około 600 eksponatów, a w domu właściciel kolekcji posiada aż 6000 różnego rodzaju, kształtu i wielkości izolatorów zbieranych na całym świecie od ponad 50 lat!

Właściciele muzeum izolatorów w Lohr nad Menem Właściciele muzeum izolatorów w Lohr nad Menem

Ponad trzydzieści trzystumetrowych śluz

Podróżując przez tydzień wzdłuż Menu mieliśmy okazję obserwować wykorzystanie transportowe rzeki. Warunki do takiej żeglugi zaczynają się poniżej Bambergu, a umożliwiają to aż 34 śluzy, oddalone od siebie o kilka, kilkanaście kilometrów. Każda ze śluz ma aż 300 metrów długości, by mogła pomieścić pływające “zestawy” towarowe złożone czasem z dwóch połączonych barek lub długie, pływające luksusowe hotele. Z jednym z nich o nazwie Crystal Scenic mijaliśmy się na trasie kilkukrotnie. Sprawdziłem – tygodniowy rejs po Menie, Renie, Mozeli czy Dunaju, gdzie pływa spotkany wycieczkowiec, to koszt kilkunastu tysięcy złotych. A wśród narodowości najczęściej korzystających z oferty są między innymi… Australijczycy.

Crystal Scenic - statek wycieczkowy Crystal Scenic – statek wycieczkowy

Nie jest tajemnicą, że polityka gospodarcza polskiego rządu obejmuje wykorzystanie polskich rzek na wzór m.in. właśnie gospodarki niemieckiej, próbowaliśmy więc sobie wyobrazić, co musiałoby się stać, by polskie rzeki sprostały takim oczekiwaniom. Men na całej długości ma zabezpieczone, wzmocnione brzegi, średnio co 10 kilometrów rzekę przecina tama ze śluzą. Każda z miejscowości nad rzeką ma swoją przystań, podobnie jak każdy zakład przemysłowy czy fabryka znajdujące się w pobliżu – wszystkie posiadają własną przystań. Pogłębienie rzeki, zbudowanie systemów nawigacyjnych, systemu nadzoru i ratownictwa… Nawet nie wspominam o stratach, jakie musiałaby ponieść przyroda. Co istotne – liczba statków jakie dostrzegaliśmy na wodzie, mając przez większość czasu rzekę w zasięgu wzroku, nie przekraczała dziesięciu dziennie. Zaledwie! Ruch towarowy na Menie trudno więc ocenić nawet jako “średni”, lepszym określeniem byłoby “sporadyczny”. W tym świetle wobec polskich rządowych planów można być wyłącznie sceptycznym.

Barka towarowa w rzecznej śluzie na Menie Barka towarowa w rzecznej śluzie na Menie

Na Starym Moście na Menie w Würzburgu

I tak rozmawiając o przyszłości polskich rzek dotarliśmy do Würzburga, drugiego po Norymberdze największego miasta Frankonii. Miasto słynie z twierdzy Marienberg z XIII wieku położonej na wysokim wzgórzu nad miastem, którą jednak dość sprawnie można zdobyć rowerem jadąc drogą, także rowerową, przez park ukryty w obwarowaniach twierdzy. W twierdzy znajdują się dwa muzea, z których wybraliśmy ciekawe Muzeum Frankonii, prezentujące jedną z największych kolekcji sztuki w Bawarii. Z twierdzy w Würzburgu rozpościera się widok na główną część miasta położoną po drugiej stronie Menu i niezwykle malowniczy, masywny Stary Most (Alte Mainbrücke), który stanął w tym miejscu, w tej postaci już pod koniec XV wieku. Jeden z najbardziej pocztówkowych widoków w Bawarii posłużył nam także za idealną scenerię do zrobienia okładkowego zdjęcia do sierpniowego numeru Rowertouru. Polecam!

Turystki na Starym Moście na Menie w Würzburgu Turystki na Starym Moście na Menie w Würzburgu

Rezydencja biskupia w Würzburgu

Würzburg to jednak przede wszystkim jeden z trzech najpiękniejszych, najbardziej okazałych – obok pałacu Schönbrunn w Wiedniu i francuskiego Wersalu – barokowych pałaców w Europie. Na liście światowego dziedzictwa UNESCO rezydencja biskupia w Würzburgu znajduje się od roku 1981, choć odbudowa po zniszczeniach II wojny światowej trwała aż do 1987 roku. Z amerykańskiego bombardowania ocalała między innymi potężna klatka schodowa, która na zwiedzających robi wielkie wrażenie zaraz po wejściu do środka obiektu. Znajdujący się na jej sklepieniu fresk autorstwa Giovanniego Battisty Tiepolo z Wenecji jest największym na świecie sufitowym obrazem, a przedstawia cztery znane wówczas kontynenty: Europę, Amerykę, Azję i Afrykę.

Rezydencja biskupia w Würzburgu Rezydencja biskupia w Würzburgu

Amerykanin ratuje niemieckie dzieła sztuki

Mało znaną historią jest, że z powojennej pożogi fresk weneckiego artysty uratował amerykański historyk John Davis Skilton, członek alianckiej organizacji The Monuments Men, odpowiedzialnej za ochronę zabytków podczas wojny, który przybył do Würzburga trzy miesiące po bombardowaniach i natychmiast zorganizował budowę tymczasowego dachu. Dach miał uchronić cenne dzieła sztuki biskupiej rezydencji przed zupełną degradacją podczas jesiennych deszczów. W okolicach Ochsenfurtu znalazł budulec potrzebny do budowy tymczasowej konstrukcji, spławił go Menem do Würzburga, a nawet sam sfinansował pracę stolarskich i zorganizował grupę niemieckich specjalistów pracującą nad zabezpieczeniem pałacu w Würzburgu. Po latach został odznaczony niemieckim Krzyżem Zasługi przez rząd zachodnich Niemiec, a Frankonia dziś może szczycić się jeszcze jednym wspaniałym arcydziełem sztuki baroku.

Winnice w dolinie Menu Winnice w dolinie Menu

Wydawało mi się zawsze, że aż tygodniowa podróż po rzecznej dolinie rowerowej szybko może stać się nużąca i między innymi z tego powodu nigdy wcześniej nie spędziliśmy w ten sposób żadnej rowerowej podróży. Dolina Menu szybko takie obawy rozwiała, często zmieniając swoje oblicze i przywdziewając różne nadrzeczne szaty. Tymi najbardziej efektownymi były oczywiście te winne, z rzędami winorośli sięgających po horyzont. Inne – z płaskim dnem i pochylonymi wokół płaskimi zboczami przypominały mi… zamknięty tor kolarski. Jeszcze inne przypominały górskie rzeczne przełomy, gdy przejeżdżaliśmy pod skalnymi ścianami z czerwonego piaskowca, wykorzystywanego tutaj powszechnie do budowy wielu obiektów, także tych najcenniejszych zabytków. A takich “pocztówkowych” scenerii – po które przede wszystkim tutaj przyjechaliśmy, gdy rowerowa “ścieżka” prowadzi wzdłuż rzeki – było co niemiara.

Trasa rowerowa Menu ze skalnymi urwiskami w tle Trasa rowerowa Menu ze skalnymi urwiskami w tle

Zamki z korka na zamku w Aschaffenburgu

Jednym z tych obiektów zbudowanych z miejscowego czerwonego piaskowca jest monumentalny i chyba najbardziej malowniczo położony podczas całej naszej podróży zamek Johannisburg w Aschaffenburgu, jeden z najważniejszych obiektów okresu renesansu w Niemczech. Do jego budowy użyto czerwonego piaskowca pstrego z okolic Miltenbergu – z miasta, po którym spacerując również można dostrzec kilka znaczących obiektów o wyraźnie czerwonawej fasadzie z nadmeńskiego budulca. Oprócz galerii malarstwa, prezentującej największe bawarskie, mieszczące się poza Monachium, zbiory malarstwa, znajduje się tu największy na świecie zbiór modeli budynków wykonanych z… korka.

Zamek Johannisburg w Aschaffenburgu Zamek Johannisburg w Aschaffenburgu

Trasa rowerowa przez winnice Bawarii

Oficjalne źródła już 10 lat temu podawały, że aż 90% drogi rowerowej Menu prowadzi po asfaltowych nawierzchniach, co dzisiaj stanowi już wartość zaniżoną – podczas naszego przejazdu inne niż asfaltowe odcinki zdarzały się naprawdę sporadycznie. I jak przystało na najlepsze długodystansowe drogi rowerowe w Niemczech, większość szlaku nad Menem to odseparowane od innego ruchu kołowego szerokie drogi dla rowerów i ciągi pieszo-rowerowe. Rodzina z dziećmi na rowerach? Rodzice z przyczepkami? Osoby starsze? To jeden z tych szlaków, gdzie znajdzie się miejsce dla każdego.

Trasa rowerowa przez winnice Bawarii Trasa rowerowa przez winnice Bawarii

Pierwszy raz w życiu na rowerowym objeździe

Chęć zapewnienia wygody turyście przemierzającemu rowerowy szlak widoczna jest nad Menem na każdym kroku. W przypadku problemów z przejazdem, prowadzonych prac drogowych i podobnych, o zmianie w przebiegu trasy informują tablice. A raz, przez trwające roboty na odcinku biegnącym przez tereny rolnicze, objazd zorganizowano na miejscu, doraźnie, układając wokół gumowe płyty. Życzyłbym sobie takiego podejścia na przybywających z każdym rokiem rowerowych trasach w Polsce!

Rowerowy objazd Rowerowy objazd

Trzynaście godzin w podróży przez Niemcy

Wyjątkowa była także nasza podróż na miejsce startu – do Bayreuth, położonego na północ od Norymbergi. Ze względu na akurat prowadzone remonty torów , ale przede wszystkim z powodu odległości dzielącej północ Polski z południem Niemiec podróżowaliśmy pociągiem… aż 13 godzin! Na szczęście lubimy podróże pociągami, więc każda z pięciu (!) przesiadek była przyjemnym urozmaiceniem jazdy, a ta najdłuższa w Dreźnie pozwoliła nawet przejechać się po mieście i zjeść obiad wśród żółto-czarnych szalików i koszulek kibiców Dynama Drezno wracających z meczu. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że wkrótce na dłużej.

Pociąg z Cottbus do Drezna Pociąg z Cottbus do Drezna

Z podobnego założenia jak my – że kolej jest wciąż tym najwygodniejszym i bardzo potrzebnym środkiem transportu rowerzystów i rowerów, wychodzą także niemieckie koleje, zarówno państwowe Deutsche Bahn, jak i prywatni przewoźnicy regionalni. W każdym z pociągów było miejsce na rowery do wykorzystania przez dowolną ich liczbę, wraz z taśmami do mocowania stojących pojazdów (żadnych haków pod sufitem), ale także szerokim, wygodnym wejściem niewymagającym zdejmowania sakw – ani razu podczas całej podróży przez Niemcy! Na myśl mi od razu przychodzą zupełnie przeciwne warunki przewozu rowerów w traktującej rowerzystów jak zło konieczne Pomorskiej Kolei Metropolitalnej w Trójmieście. Ale, ale – to jednak blog rowerowy, nie kolejowy…

Przestrzeń rowerowa w pociągu Deutsche Bahn Przestrzeń rowerowa w pociągu Deutsche Bahn

Wspaniałe wspomnienia z żółto-zielonej Frankonii

… więc zostańmy przy rowerach i naszych wspaniałych wspomnieniach z Frankonii. Niech będą dla Was zachętą do odwiedzenia północnej Bawarii (i skrawka Hesji), zachwycenia się nastrojem regionu, jego historią, architekturą i… pysznościami, jakie tam serwuje. Może traficie tam właśnie jak my, by przejechać całą drogę rowerową Menu, może przyciągnie Was do Frankonii wspomiany już Szlak Muru Pruskiego, a może będzie to słynna niemiecka Droga Romantyczna, mająca właśnie tutaj, w Würzburgu, swój początek.

Żółto-zielona Frankonia w dolinie Menu Żółto-zielona Frankonia w dolinie Menu

Gdzie szukać noclegów we Frankonii?

Większość naszych noclegów znaleźliśmy – jak zawsze w Niemczech – korzystając i wspierając się . Wśród tych najlepszych były m.in. hotel na Starym Mieście w Bambergu, pensjonat w Stadtprozelten z widokiem na położoną w dole dolinę Menu i apartament na wyremontowanym strychu starej kamienicy nad Menem w Ochsenfurcie. Przypominam, że rejestrując się w Airbnb z naszego polecenia obniżacie koszt pierwszego noclegu aż o 100 złotych.

Frankonia mówi po polsku

A przeglądając strony internetowe w poszukiwaniu informacji o Frankonii pamiętajcie, że rośnie liczba tych posiadających wersję w języku polskim. Że cenne informacji przed Waszym wyjazdem do Frankonii znajdziecie , , także , a nawet . Z mapy na tej przedostatniej stronie korzystam zawsze, by szybko zorientować się w atrakcyjności odwiedzanego regionu czy wymyślonej trasy, korzystając z opcji wyświetlania w prawym menu.

Powodzenia, bezpiecznej jazdy i tak fajnej Frankonii, jak nasza! 🙂

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDeputowana do Rosjanek: Podczas mundialu nie uprawiajcie seksu z cudzoziemcami
Następny artykułOgrody nie z tego świata. TOP 5