Co jakiś czas na instagramie ktoś (o ładnej, bezproblemowej cerze) startuje z akcją w stylu “twarz to nie pisanka” i namawia do pokazywania się bez makijażu. Część tych dziewczyn na pewno ma dobre intencje, część chyba szuka tylko pretekstu do pochwalenia się swoją cerą. Czyli najczęściej tym, że miały ogromne szczęście w loterii genetycznej.
Dzisiaj opowiem o mojej ukochanej szczoteczce i o tym, jak sprawdziła się w walce o ładniejszą cerę bez makijażu.
Jeśli chodzi o cerę, to ja też trafiłam na dobry kupon, bo ominął mnie trądzik młodzieńczy. Nie musiałam w okresie dorastania zakrywać połowy twarzy gęstą grzywką. Nie znam szybkiego przemykania po korytarzu i patrzenia w dół, by nikt nie przyglądał się mojej cerze. Nie znam wstydu z powodu mojego wyglądu, który nie pozwala mi rozwijać innych umiejętności.
Ale znam osoby, które to znają. Które nie podnosiły ręki znając odpowiedź na zadane przez nauczyciela pytanie, bo wszyscy będą patrzeć. Które unikały wystąpień publicznych, chociaż miały wiele do powiedzenia. Znam osoby, które słyszały “zrób coś z tymi pryszczami”, chociaż robiły wszystko i nie dało się więcej. Albo takie, których rodzice mówili, że to samo przejdzie i nie chcieli słyszeć o wydawaniu pieniędzy na dermatologa i leczenie. Nie przeszło, a oprócz blizn został żal.
Żyjemy w społeczeństwie, które nieustannie wymaga “przyjemnej aparycji”. Moja koleżanka rozpłakała się w pracy gdy klientka (sklep z odzieżą) zapytała ją – “dlaczego mam słuchać porad kogoś, kto nie potrafi o siebie zadbać?”. Klientka nie miała pojęcia, że koleżanka oszczędzała na laser, który usunie potrądzikowe blizny i pozwoli jej normalnie żyć, ale wiedziała jak kogoś boleśnie zranić.
Myślicie, że odżyła po zabiegach? Wygląd się zmienił, ale samoocena jest wciąż skopana.
Zobacz też wpis:
I widzę, jak pod tymi rzekomo promującymi wybór postami, inne dziewczyny się tłumaczą “ja mam tylko lekki korektor i krem BB!” jakby nałożenie podkładu było zbrodnią.
Ciężko mówić o wyborze, gdy mnóstwo ogłoszeń zawiera wymaganie “miła aparycja”, a nie rodzimy się z równymi szansami jeśli chodzi o wygląd. Dostęp do dermatologa też nie jest tani. Chciałam tylko przekazać, że masz prawo robić ze swoją twarzą co tylko chcesz, bo jest twoja. Możesz się malować lekko, możesz się malować mocno, możesz nie malować się wcale. Decyzja należy do ciebie.
Ale myślę, że o prawdziwym wyborze łatwiej jest mówić, gdy ma się zdrową, czystą skórę. Obecnie w walce o moją pomaga mi nowość od FOREO – . Jak się sprawdza?
Mam wrażenie, że ostatnio gdy Maciek, mój menadżer informuje mnie o jakiejś propozycji współpracy, to niemal zawsze dorzuca komentarz “mniemam, że odmówisz?”, bo wie, że mam mnóstwo swoich zasad i jakoś tak ostatnio ciągle odmawiam.
Z marką FOREO, która jest partnerem tego wpisu było inaczej. Miałam okazję pobawić się szczoteczką soniczną LUNA u Patki z bloga . Ilekroć jechałyśmy gdzieś razem, zawsze miała sprzęt ze sobą, nawet jak podróż wyłącznie z podręcznym sprawiała, że liczył się każdy centymetr i gram w walizce. No i porównała oryginał i podróbkę. Widząc jak fajny to sprzęt – sama go zapragnęłam.
Ale mam patologiczny problem z wydawaniem pieniędzy na siebie.
Jeśli coś nie jest podróżą, książką, kursem albo badaniami – ciężko będzie mi wyjąć na to pieniądze z portfela. Dlatego ogromnie się ucieszyłam, gdy otrzymałam propozycję współpracy z marką i możliwość bezkosztowego przetestowania . Teraz wiem, że z pewnością nie zawahałabym się wydać pieniędzy na ten rodzaj pielęgnacji.
LUNA mini 3
Szczerze mówiąc, to gdybym nie robiła zdjęć, sama nie uwierzyłabym, że LUNA mini 3 da takie efekty w 14 dni. Niby czułam, że cera jakaś taka gładsza, ale jestem potwornie czepiającą się i chyba jak wiele kobiet – szybciej zauważam jak coś się dzieje na minus, a jak coś się poprawia to kwituję to krótkim “eee, wydaje mi się”.
skóra przed, w trakcie i po używaniu LUNA mini 3
No dobra, najbardziej tutaj widać jak w miarę upływu czasu przerzedzały mi się rzęsy, bo z daleka to jest jeszcze znośne, ale pokażę wam moje skórne problemy z bliska:
Mam b i wrażliwą skórę. Pisałam o tym kiedyś Moje brwi często wyglądają jakbym miała na nich łupież, a to tylko mój naskórek. Całe czoło i okolice nosa są zawsze potwornie wysuszone a używanie czegokolwiek do oczyszczania cery pogłębia ten stan. Na peelingi zazwyczaj moja skóra reaguje podwójnym atakiem, a oczyszczać trzeba. Drugim obszarem problematycznym jest broda. Wiecie doskonale, że zawsze (zawsze!) mam jedną gulę na brodzie tuż przed miesiączką, ale raczej bez przybliżenia nie widzicie, że niestety cała moja broda usłana jest zaskórnikami, których nigdy nie mogę się pozbyć (niestety na zdjęciu załapały się resztki maseczki peel-off). Zdjęcie pod spodem to broda PO. Gimnastykowałam się przynajmniej ze 3 minuty aby aparat złapał na nie ostrość, bo są dużo mniejsze i mniej widoczne.
Zresztą już w trakcie moja skóra nabrała zdrowszego glow.
Dawno tak bardzo nie lubiłam swojej cery! A jak możecie zobaczyć po moich ustach – jestem niewystarczająco nawodniona.
Czym jest LUNA mini 3?
Cudeńkiem 😀
A bardziej serio – LUNA mini 3 to silikonowa szczoteczka soniczna do oczyszczania twarzy.
FOREO LUNA mini 3
Szczoteczka jest mała i poręczna, dobrze leży w dłoni i przede wszystkim – jest szalenie przyjemna w użyciu. Jestem niestety typem człowieka, który wstaje mniej więcej w takim humorze:
Kocham ciepłe łóżko i mogłabym mieć na drugie imię “jeszcze 5 minut!”. LUNA mini 3 sprawiła, że te poranki są nieco bardziej przyjemne. Miłe pulsacje (za pomocą specjalnej aplikacji można ustawić ich poziom) są relaksujące i pomagają pozbyć się napięcia. Zapewne nikt poza mną tego nie doceni, ale jako osoba o wiecznie zapchanych zatokach czuję coś w rodzaju ogromnej ulgi, gdy przejeżdżam szczoteczką po czole.
Oczyszczanie twarzy przy pomocy szczoteczki to też mój ukochany rytuał wieczorem.
LUNA mini 3 urządzenie do potreningowej pielęgnacji twarzy
Jako dziecko ustawiałam sobie zawsze małą zabawkową klepsydrę, by pilnować 3 minut szczotkowania zębów. LUNA mini 3 po minucie sama się wyłącza. Istnieje też tryb 30 sekundowy – Glow Boost dla szybkiego oczyszczenia i glow, ale przyznam szczerze – zdarza mi się włączyć 3 cykle po sobie, bo to jest naprawdę bardzo przyjemne.
Jak działa LUNA mini 3?
Pierwsze użycie wymaga odblokowania szczoteczki przez specjalną aplikację FOREO For You Za jej pomocą można też dobrać sobie jeden z 12 poziomów intensywności. Zwilż twarz, nałóż ulubiony żel (tylko koniecznie bez granulek i olejków, olej niszczy silikon) naciśnij start i masuj kolistymi ruchami aż wbudowany timer da znać, że misja wykonana. Potem osusz twarz, opłucz szczoteczkę i kontynuuj swoją rutynę pielęgnacyjną według upodobań.
Miewałam wcześniej krótkie romanse z bardziej “mechanicznymi” szczoteczkami do oczyszczania twarzy czy silikonowymi czyścikami z wypustkami, ale bije wszystko na głowę. 8000 pulsacji T-Sonic™ na minutę – to robi wrażenie i sprawia różnicę. Gdybym miała to opisać – poprzednie oczyszczanie to jak umycie zębów zwykłą szczoteczką. Używanie LUNY to jak umycie zębów szczoteczką elektryczną, wyszorowanie języka i użycie nitki do przestrzeni międzyzębowych.
Wypustki LUNY są miękkie i delikatne dla mojej wrażliwej skóry. Nigdy nie sądziłam, że porządne oczyszczanie może iść w parze z delikatnością, a jednak się udało.
LUNA mini 3 ma jeszcze jedną cudowną funkcję. Zdarzyło mi się zapomnieć gdzie ją położyłam. Za pomocą aplikacji i funkcji Find My LUNA można ją odszukać. Pulsuje wtedy jak szalona!
FOREO LUNA mini 3
Idealna po treningu
Raczej nie opowiadam o tym co i gdzie ćwiczę, bo nie lubię być stalkowana 🙂 ale żałuję, że nie miałam tej szczoteczki gdy trenowałam karate. W tamtym okresie po intensywnym treningu zwykłe umycie twarzy nie zdawało egzaminu i pojawiały się różne niespodzianki. Uwielbiam korzystać ze szczoteczki gdy się spocę i zmęczę. Na jednym ładowaniu może działać nawet pół roku, a jest mała, lekka i poręczna. Spocona potreningowa twarz jest na mojej liście fuj-rzeczy na równi z dotykaniem poręczy i barierek w komunikacji publicznej a potem braniem w te same dłonie kebaba czy czegoś innego. Absolutna fujka!
Minusy? w Czy dużo czy niedużo – zależy od budżetu i punktu widzenia. To produkt porządny i trwały, a przy tym ekstremalnie higieniczny (producent deklaruje, że jest 35x bardziej higieniczna od szczoteczek z nylonowym włosiem). Nic nie stoi na przeszkodzie, by używać na spółę z mamą, siostrą czy chłopakiem. Nawet gdyby szczoteczka miała przetrwać tylko 2 lata (tyle ma gwarancji) to wychodzi mniej niż złotówka dziennie. Rozumiem jednak, że dla kogoś to może być dużo, bo sama koło takich zakupów chodzę 10 razy, czytam wszystkie recenzje w internecie i zastanawiam się w nieskończoność. Jeśli na tym blogu pojawił się produkt, który przeszedł moje sito kryteriów i go rekomenduję, to znaczy że wart jest każdej złotówki.
LUNA mini 3 urządzenie do potreningowej pielęgnacji skóry twarzy
Post powstał we współpracy z marą FOREO
Aktualizacja 10 dni później (czyli w zasadzie po miesiącu testów, bo tekst opublikowałam gdy 14 dni było już kilka dni temu):
FOREO LUNA mini 3 po miesiącu
Zdęcia są ostre na tyle, że możecie policzyć niewyregulowane brwi, tylko aparat nie ma na czym złapać ostrości,bo nie ma stanów zapalnych ;-). Cera ładna i czysta, na brodzie nie został prawie żaden zaskórnik, a te co zostały powoli znajdują drogę na wolność. Cały cykl bez hormonalnego syfka na brodzie.
Uściski, Ania
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS