Faworki nigdy nie były tak kruche i delikatne. Oto jak robi je Magda Gessler

Tłusty czwartek jest wielkim świętem łasuchów. Tradycyjnie tego dnia zjada się nieskończone ilości słodkości, nie licząc przy tym kalorii. Najczęściej sięgamy wówczas po oblane lukrem pączki lub faworki. Dlaczego jemy je właśnie wtedy?

Przed laty w karnawale ludzie stawali przed wizją czterdziestodniowego postu. Chcieli się więc dobrze do niego przygotować … jedząc na zapas. Tłuste szynki i wędzone słoniny były dopiero początkiem. Nie mogło zabraknąć także słodkości. A ponieważ faworki smażone są na głębokim tłuszczu, powszechnie uważano je za tłustą potrawę, której nie sposób sobie wówczas odmówić.

Faworki są chrupkimi, słodkimi ciasteczkami z ciasta śmietanowego. Nazywa się je również chrustem lub chruścikiem. Przed laty nazwy te nawiązywały do suchych gałązek, które szeleszczą podobnie jak gryzione faworki.

Słodkie wypieki, według legendy, powstały jednak zupełnie przez przypadek. Młody, niedoświadczony jeszcze cukiernik omyłkowo wrzucił do rozgrzanego oleju wąski pasek ciasta na pączki. Po wyłowieniu okazało się, że ciasto zwinęło się w kokardkę, a posypane cukrem pudrem smakowało wyśmienicie.

Dziś faworkami zajadamy się w karnawale, nie wyobrażając sobie bez nich tłustego czwartku. W skład ciasta wchodzą żółtka, tłuszcz oraz cukier. Zgodnie z tradycyjną recepturą gotowe ciasto na faworki należy stłuc wałkiem, aby nadać mu lekkości. Ten proces można jednak pominąć, oszczędzając sobie pracy. Wystarczy zamienić wałek na przedmiot, który znajduje się w każdej kuchni.

Zobacz również: Zapomnij o tłuczeniu wałkiem. Faworki jeszcze nigdy nie były tak kruche

Tuż przed tłustym czwartkiem poszukujemy … czytaj dalej