A A+ A++

Obszerny dokument, aprobowany przez papieża Franciszka 25 czerwca br., podkreśla wartość życia ludzkiego, wskazując, że nie jest ona mierzona odczuwalną jakością życia, a faktem, iż człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. „Dobry Samarytanin” szeroko opisuje problematykę moralną związaną z nieuleczalnymi chorobami, opieką paliatywną oraz stanami terminalnymi, uwzględniając także kwestię ciężko chorych płodów, noworodków i dzieci. Wskazując na „swoją misję przekazywania wiernym łaski Odkupiciela i święte prawo Boże, rozpoznawalne już w przykazaniach moralnego prawa naturalnego, Kościół jest zobowiązany do działania celem wykluczenia po raz kolejny wszelkiej dwuznaczności w nauczaniu Magisterium odnośnie eutanazji i wspomaganego samobójstwa, nawet jeśli te praktyki zostały zalegalizowane. (…) Eutanazja jest więc aktem wewnętrznie złym, w każdej sytuacji czy okoliczności”.

Rzymska Kongregacja podkreśla ciężką odpowiedzialność przed Bogiem ustawodawców legalizujących ten proceder: „Eutanazja jest aktem zabójstwa, nie mogącym być usprawiedliwionym przez żaden cel; nie dopuszcza on jakiejkolwiek godziwej formy współudziału czy też czynnej bądź biernej współpracy. Ci, który aprobują prawo eutanazji i wspomaganego samobójstwa są więc współwinowajcami ciężkiego grzechu, którego dokonają inni. Są także winni zgorszenia, albowiem przez podobne prawa przyczyniają się oni do wypaczania sumień, nawet pośród wiernych”.

Legalizacja eutanazji w różnych krajach na świecie stwarza bezpośrednie problemy sumienia dla przedstawicieli zawodów medycznych, dlatego „Dobry Samarytanin” przypomina, że w pewnych sytuacjach „«należy być posłusznym Bogu raczej niż ludziom» (Dz 5, 29). Nie ma prawa do samobójstwa ani do eutanazji: nie po to istnieją prawa, aby prowokować śmierć, ale aby chronić życie i ułatwiać wspólną koegzystencję ludziom. (…) W rzeczywistości zachodzi moralna odpowiedzialność, przed którą nikt nie może uciec i na podstawie której każdy będzie sądzony osobiście przez samego Boga”.

Wobec nadużyć niektórych duchownych popierających możliwość eutanazji, dokument przypomina, iż osoba, która na nią przystała, nie może otrzymać sakramentów dopóki podtrzymuje swoją złą intencję. Wbrew temu, co twierdził w grudniu ub.r. abp Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Akademii Pro Vita, duchowni nie mogą być obecni przy akcie eutanazji czy wspomaganego samobójstwa, gdyż jest to odbierane jako akt przyzwolenia na niedopuszczalny czyn moralny.

Dokument porusza szereg środków zaradczych, począwszy od wzięcia pod uwagę, że prośba o eutanazję jest najczęściej wyrazem beznadziei, cierpienia, samotności, którym można zaradzić zarówno poprzez ludzkie zainteresowanie i odpowiednią troskę, jak i modlitwę. Podkreśla się także potrzebę „humanizacji umierania” poprzez teologalne cnoty wiary i nadziei. Przypominając jasne reguły moralne, określone jeszcze przez Piusa XII w 1957 r., co do możliwości, a nawet stosowności zaprzestania uporczywej terapii, tudzież w pewnych przypadkach dopuszczenia sedacji dla uśmierzenia bólu łącznie z konsekwencją śmierci, Kongregacja zaznaczyła jednocześnie, że „nie jest uprawnione zaprzestanie czynności potrzebnych do podtrzymania istotnych funkcji fizjologicznych, póki ciało może z nich korzystać – takich jak nawadnianie, karmienie, termoregulacja, odpowiednie [do stanu] wsparcie oddychania (…). Zaprzestanie zbędnych czynności nie może oznaczać zaprzestania opieki terapeutycznej. To wyjaśnienie jest w obecnej chwili konieczne zważywszy na wiele wyroków sądowych w ostatnich latach, które doprowadziły do zaprzestania opieki – i przedwczesnej śmierci – pacjentów ciężko i nieuleczalnie chorych, ale nie będących w fazie terminalnej”.

Można ubolewać, że kilkukrotne odwołania do łaski uświęcającej potrzebnej do zbawienia toną w morzu rozważań humanistycznych o dobroci międzyludzkiej i wskazówek dla personelu medycznego oraz rodzin chorych. Podczas gdy list odmienia „godność ludzką” przez wszystkie przypadki, właściwa, a zarazem najwyższa racja, z powodu której samobójstwo jest moralnie niedopuszczalne, a mianowicie fakt, że człowiek nie posiada dominium nad swym własnym istnieniem, pojawia się w tekście w sumie mimochodem: „Bóg Stwórca ofiaruje człowiekowi życie i godność jako cenny dar do zachowania i podtrzymania, z którego będzie on ostatecznie przed Nim rozliczony”. Kolejny słaby punkt to nierozwinięcie aspektu uświęconego przez Chrystusa cierpienia, mogącego stać się u ludzi cierpiących z łaską elementem współodkupienia i zyskania zasług na życie wieczne: prawdy te są wspomniane lakonicznie, a – co zaskakuje – samo słowo „zasługa” nie pada ani razu w tak kluczowym kościelnym dokumencie, mającym podkreślić owiany Bożą tajemnicą sens ludzkiego cierpienia i śmierci.

Można się obawiać, że ten ważny list nie przyniesie większych praktycznych skutków. Dziennikarze podkreślili nieobecność na konferencji prasowej przedstawiciela wspomnianej już Papieskiej Akademii Pro Vita, w czym dopatrywali się braku jednomyślności wewnątrz samych instytucji watykańskich. Przede wszystkim, poza chwalebnymi wyjątkami, nie widać na świecie, aby biskupi wyciągali jakiekolwiek konsekwencje wobec katolików (a tym bardziej wobec polityków mianujących się katolikami) opowiadających się publicznie za niemoralnymi rozwiązaniami sprzecznymi z prawem Bożym i cywilizacją życia. Tymczasem sam list przypomina, że niedopuszczenie osób niegodnych do sakramentów nie służy „potępieniu, ale prowadzi grzesznika do nawrócenia”. Między podaną teorią a zachodzącą praktyką widać niespójność pasterzy, którzy czasem chcą nauczać wieczystych prawd, a jednocześnie nie chcą ich w jakikolwiek sposób narzucać światu. Bo wbrew utopii żywionej przez Pawła VI, prawda nie obroni się sama.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTour de France. Dwaj kolarze ekipy Arkea-Samsic mogą wrócić do ścigania
Następny artykułPrezes Vivus.pl: Mocne tąpnięcie na rynku pożyczkowym. „Nie da się teraz zarabiać”