A A+ A++

Emilia-Romania na rowerze – spis treści

Elegancki rower eleganckiego Włocha

Jeden z najbogatszych włoskich regionów

Emilia-Romania to jeden z najbogatszych włoskich, a nawet europejskich, regionów. Położona w północnych Włoszech szerokim pasem ciągnie się od Adriatyku prawie po Morze Śródziemne. Nazwa pochodzi od połączenia dwóch rzymskich regionów, które wchodzą w skład współczesnego terytorium. Na jej obszarze leżą znane włoskie miasta: od stolicy Bolonii przez Ferrarę, Modenę, Parmę, Piacenzę, . Właśnie na terenie Emilii-Romanii mają siedzibę takie słynne samochodowe marki jak Ferrari, Ducati, Lamborghini i Maserati – czy to starczy za zapewnienie na temat jej zamożności? Osią regionu jest słynna rzymska droga Via Emilia, która do dziś stanowi także główną ulicę kilku najważniejszych miast. W większej części Emilia-Romania leży na Nizinie Padańskiej, a jej południowe krańce skryte są na zboczach Apeninów, za którymi leży Toskania. I właśnie Via Emilia, trasy w Apeninach i droga rowerowa nad Padem ułożyły nam się w około 400-kilometrową trasę po regionie.

Gwarny wieczór na uliczkach Bolonii Gwarny wieczór na uliczkach Bolonii

Porywający nastrój uliczek Bolonii

Nasza Emilia-Romania zaczęła się od fascynującej Bolonii. Miasto, które dzięki ofercie tanich lotów jest dla Polaków jednym z najpopularniejszych miejsc docelowych we Włoszech, zachwyca swobodnym, włoskim klimatem. Nasz pierwszy wieczorny spacer po mieście, będący przywitaniem z Włochami, wypadł wspaniale. Cieszyły nie tylko obrazy żyjących uliczek, wypełnionych knajpkami, ale porywały trwające w mieście wydarzenia. Na Piazza Maggiore, głównym placu miasta, na wielkim telebimie trwał letni festiwal filmowy, a kilka przecznic dalej w dzielnicy uniwersyteckiej na Piazza Giuseppe Verdi akurat rozpoczynał się koncert muzyki klasycznej. Znane miejsca, o których wcześniej czytaliśmy w przewodnikach, wychwytywaliśmy trochę jakby przy okazji – jakby wszystkie chciały odsunąć się na drugi plan i ustąpić miejsca nastrojowi chwili.

W kompleksie świątyń Santo Stefano w Bolonii W kompleksie świątyń Santo Stefano w Bolonii

W niesamowitym kompleksie Santo Stefano

Jednak oddać się jedynie nastrojowi chwili włoskiej ulicy i nie pozwolić się zachwycić architekturze Emilii-Romanii byłoby zupełnie nie na miejscu. Zachwyceni przekroczyliśmy próg bazyliki Świętego Stefana, by zacząć odkrywać kolejne połączone z nią świątynie i dziedzińce. Nazywane także Siedmioma Kościołami miejsce dzisiaj składa się już z tylko czterech sakralnych obiektów i swoim podniosłym nastrojem i panującą ciszą pozwala znaleźć wytchnienie podczas wędrówki po architektonicznych skarbach Bolonii. Przekraczając próg pierwszej świątyni łatwo przenieść się duchem o kilkaset lat wstecz i widokiem sarkofagów, pięknych romańskich sklepień i zacienionych krużganków budzić podróżniczą wyobraźnię.

Kanał biegnący pod Bolonią Kanał biegnący pod Bolonią

Mała Wenecja w wielkiej Bolonii

Wśród wielu miejsc w Bolonii które polecają przewodniki są też malownicze kanały ukrywane między wysokimi budynkami. Stanowiące wieki temu część systemu komunikacji miasta kanały można dzisiaj oglądać zaledwie w kilku miejscach w mieście. Polecane nawet przez miejską informacją turystyczną w Bolonii stanowią na pewno oryginalny element miejskiej historii, choć widok wypływających nieczystości z jednej z małych rur nie zawsze budzi dobre skojarzenia. Wszystkie wygodne miejsca obserwacyjne, w tym to najbardziej znane z niewielkim okienkiem przy Via Piella, wskazuje na przejrzystej mapce miejska broszura informacyjna.

Bolonia - na dole sklep, u góry restauracja Bolonia – na dole sklep, u góry restauracja

Dziesięć dni pobytu w Emilii-Romanii to za mało

Włosi mają swój sposób na życie i nie wydaje się, by chwilowy kaprys turysty z jakiegoś mało dla nich znaczącego kraju miał mieć dla nich wtedy jakiekolwiek znaczenie. A my, trwając w swoich wyjazdowych zwyczajach i mając wcześniej wytyczoną trasę nie raz spędzaliśmy czas czekając na koniec codziennej przerwy. Bo dziesięć dni pobytu we Włoszech to zdecydowanie za mało, by w biegu wskoczyć we włoskie zwyczaje. Jednak gdy już do cudownych miast i miasteczek Emilii-Romanii wracało codzienne życie, nie było kłopotem zapomnieć o wcześniejszych niedogodnościach. Dźwięczny włoski język pieścił nasze uszy, a pogodne usposobienie bywalców barów i restauracji nadawało miłego charakteru wieczornemu odpoczynkowi.

Piękne wnętrza restauracji w Parmie Piękne wnętrza restauracji w Parmie

A uczestniczyli w nich wszyscy członkowie rodzin. Do późnych godzin wieczornych włoskie kobiety z przejęciem dyskutowały nad wózkami z małymi dziećmi, a mężczyźni swoje ważne sprawy omawiali do północy w towarzystwie grających obok w piłkę małych chłopców. Szokujące nas początkowo samochody, zjeżdżające się wieczorami pod lokale gastronomiczne, przestawały dziwić, gdy zobaczyliśmy, że większość uczestników spotkań nie pije alkoholu. Spotkania służyły wyłącznie kultywowanej od lat tradycji lokalnej towarzyskości, serdeczności, utrzymywaniu bliskich więzi ze sobą. Okazji do zachwytu nad niezwykłymi, bardzo prawdziwymi włoskimi stosunkami mieliśmy o tyle więcej, że natychmiast po opuszczeniu Niziny Padańskiej i wjechaniu w Apeniny z naszego wyprawowego horyzontu zniknęli inni turyści i Emilia-Romania pokazała prawdziwe Włochy.

Rowerem przez szczytowe partie Apeninów Rowerem przez szczytowe partie Apeninów

Przyjemne i bezpieczne włoskie drogi

Planując wyjazd obawiałem się głośnych motocykli, sznureczków kamperów i mnóstwa samochodów osobowych, czekających na możliwość wyprzedzenia wolnego rowerzysty. A tymczasem obecność samochodów na drogach istotnie odczuwaliśmy wyłącznie w centrach miast i na jednym, kilkunastokilometrowym zjeździe drogą regionalną z Apeninów do Parmy. Więcej – ani z zeszłorocznego wyjazdu do Trentino, ani z naszej wcześniejszej wyprawy przez Alpy nie przywieźliśmy tak pozytywnej opinii o włoskich kierowcach. Byliśmy zawsze traktowani wyjątkowo dobrze, wyprzedzani z dużym marginesem bezpieczeństwa, a jednego “polskiego” wariata za kierownicą, jadącego grubo ponad 100 km/h na lokalnej drodze spotkaliśmy raz, jeden! Zaskoczeni? My – bardzo.

Miasteczko Miscoso w Apeninach Miasteczko Miscoso w Apeninach

To nie są popularne okolice wśród turystów

Zresztą w Apeninach, w których na dobre zagościliśmy trzeciego dnia, zaskoczył nas także brak samych rowerzystów. Szosowych kolarzy była tu garstka, nawet w weekend. Sakwiarzy spotkaliśmy raz! Podjazd, na którym pomimo wybrania spokojnego, łagodnego wariantu, trochę się obawiałem dużego ruchu, okazał się pustą i cichą drogą. Na długich odcinkach jechaliśmy bez przeszkód obok siebie, a na bardziej stromych fragmentach nieniepokojeni pomagaliśmy sobie ich trawersowaniem. Apeniny Toskańsko-Emiliańskie zdecydowanie nie należą do najpopularniejszych wakacyjnych miejsc we Włoszech – zarówno dla turystów, jak i dla samych Włochów. Tym bardziej nam się tam podobało.

Z właścicielem hostelu w Ramiseto Pamiątkowa fota z właścicielem hostelu w Ramiseto

Szczęśliwy właściciel hostelu w Ramiseto

Bo czy można narzekać na początkowo dość niepewny nocleg w hostelu w Ramiseto – niewielkiej miejscowości w Apeninach, gdy na miejscu okazuje się, że w nowiutkim, świetnie wyremontowanym, a może wręcz nowo postawionym obiekcie jesteśmy sami, a właściciel ze szczęścia że ktoś go odwiedził częstuje nas całą zawartością lodówki? Tamtego wieczora w miejscowej pizzerii na rachunku nie znaleźliśmy nawet “obowiązkowej” pozycji – coperto za obsługę i nakrycie stołu. Jaki dowód lepiej zaświadczy o niewielkiej popularności turystycznej tej części Emilii-Romanii?

Trattoria Da Berto w Monchio delle Corti Trattoria Da Berto w Monchio delle Corti

Może jeszcze to, że nawet przez aplikację popularnego serwisu noclegowego nie byliśmy w stanie znaleźć miejsca noclegowego na kolejną noc. Tu nie ma ich tyle! Na szczęście jedno ze znalezionych przez Google Maps miejsc miało wolne pokoje. I tak trafiliśmy do pokojów wynajmowanych nad jedną z dwóch knajpek w Monchio delle Corti, miejscowości leżącej na terenie Parku Narodowego Apeninu Toskańsko-Emiliańskiego. Rzucająca się w oczy informacja o zakazie zbierania grzybów na terenie parku narodowego wesoło korespondowała z wypisanym kredą sezonowym menu lokalu, w którego każdym daniu widniały kurki lub prawdziwki. Te drugie w folderach reklamowych Apeninów i Emilii-Romanii na pewno znajdziecie jako jedną z największych atrakcji kulinarnych regionu. Zaraz obok kasztanów, bo ten zakątek Emilii-Romanii jest znany ze swego zamiłowania do kasztanowej tradycji kulinarnej. Ale o przekonanie się o tym w lipcu było trudno.

Sklep z makaronami i restauracja w jednym w Bolonii Sklep z makaronami i restauracja w jednym w Bolonii

Włosi uwielbiają, gdy turyście smakuje jedzenie

Kulinaria to rozdział, jaki pisząc o Włoszech i o Emilii-Romanii boję się otwierać. Dla nas Włochy to dwa skrajne bieguny, przez które widzimy tutejsze jedzenie. Z jednej strony trzyma nas trochę na dystans celebrowanie włoskiej biesiady, dojrzałość włoskich tradycji, wachlarz smaków. Tak – przyjeżdżając ze stosunkowo polskiej prostej kuchni czujemy respekt przed włoskimi zwyczajami. Z drugiej strony – niewątpliwa prostota wielu włoskich dań wciąga i każe cieszyć się każdym posiłkiem. A Włosi uwielbiają, gdy smakuje turyście ich jedzenie. W zwykłej miejskiej pizzerii w Scandiano zachwycony naszym zachwytem kucharz ze szczęścia, ale i zapewne zwykłej gościnności, przygotował nam jeszcze wielki talerz słodkich przekąsek przed wyjściem. Nie daliśmy rady ich zmieścić.

Ser Parmigiano Reggiano w sklepie i restauracji w Bolonii Ser Parmigiano Reggiano w sklepie i restauracji w Bolonii

Szynka parmeńska, parmezan, tagliatelle, mortadela…

Emilia-Romania to ojczyzna wielu słynnych włoskich produktów. To tu narodziła się szynka parmeńska, ser parmezan – czyli o wiele piękniej brzmiący po włosku Parmigiano-Reggiano, tagliatelle – makaron w postaci szerokich wstążek, znana nam dobrze mortadela i mniej popularny w Polsce ocet balsamiczny – wszystkie te znane produkty pochodzą właśnie z Emilii-Romanii. Dziesięć dni spędzonych tutaj to było zdecydowanie za mało, by się wszystkim nacieszyć… ale robiliśmy co było możliwe – nigdy tak mało nie schudłem po rowerowym wyjeździe. Będąc tak krótko staraliśmy się z każdego posiłku wyciągnąć jak najwięcej – oprócz wyboru dania wybrać także godne miejsce na posiłek. Najpiękniejsze z nich? Obydwa w Parmie – pierwsze to pizzeria na Piazza Giuseppe Garibaldi – głównym placu miasta, drugie – restauracja w wąskiej uliczce tuż obok naszego hotelu.

Włoska kolacja w Parmie Włoska kolacja w Parmie

… a w kieliszku przepyszne lambrusco

Początkowo nieufni wobec polecenia recepcjonisty, zajrzeliśmy tam dopiero drugiego dnia pobytu w Parmie. Przepyszne makarony jakimi nas poczęstowano ustąpiły jednak miejsca jednemu z najlepszych win, jakie piliśmy w życiu. Butelka lambrusco, jeszcze jednego regionalnego specjału Emilii-Romanii, zostawiła w nas naprawdę niesamowite wspomnienie. Lambrusco to rodzaj wina czerwonego, lekko musującego (frizzante), którego zarejestrowanym geograficznym oznaczeniem mogą się posługiwać wyłącznie winiarze z Emilii-Romanii. Kelner zaproponował nam odmianę z wyraźnie wyczuwalną owocową (czereśniową?) nutą, a schłodzona butelka, która stanęła na naszym stole zabrała nas po chwili do słynnego włoskiego raju.

Jedno z ciast drożdżowych podczas festiwalu w Parmie Jedno z ciast drożdżowych podczas festiwalu w Parmie

Na festiwalu ciasta drożdżowego

Podczas naszych podróży często mamy przyjemność uczestniczyć w lokalnych świętach kulinarnych. Dokładnie w dniu naszego pobytu w Parmie w miejskim ratuszu miała miejsce Noc Mistrzów Ciasta Drożdżowego – kulinarny festiwal na który zjechali piekarze i cukiernicy z całych Włoch. Na kilkudziesięciu stoiskach włoscy mistrzowie drożdżówki prezentowali swoje wyroby. Każdego z ciast można było spróbować – dziesiątki drożdżowych bab krojone na grube kawałki szybko rozchodziło się wśród uczestników imprezy. Od razu pomyśleliśmy – czy w Polsce posiadamy nasz festiwal bardzo swojskiego wyrobu, jakim jest tak popularne w Polsce ciasto drożdżowe?

Słońce nad Apeninami w Emilii-Romanii Na rowerze w Apeniny

Apeniny jak polskie Beskidy

Wracając jeszcze w góry – Apeniny okazały się górami bardzo podobnymi do naszych Beskidów, może trochę wyższymi i bardziej rozległymi. Stosunkowo niewielka wysokość – dwie nasze najwyższe przełęcze na trasie to Passo del Lagastrello – 1198 m n.p.m. i Passo di Ticchiano – 1154 m n.p.m. pozwala je sobie wyobrazić jako trochę wyższe. Tyle jednak zdecydowanie wystarcza, by poczuć klimat gór, zmęczyć się na podjazdach, czy nawet uciec od upałów na Nizinie Padańskiej. Zresztą upały, temperatura, czy w ogóle stan pogody w tym regionie mógłby być tematem osobnego artykułu, którego ilustracjami byłyby zdjęcia kompletnie wyschniętych koryt rzek Emilii-Romanii. Przepływająca przez Parmę rzeka o tej samej nazwie wyschła prawie zupełnie – już kilkadziesiąt kilometrów przed Parmą w Apeninach straszy jej szerokie, wyschnięte koryto.

Drewniany Teatro Farnese w Parmie Drewniany Teatro Farnese w Parmie

Teatro Farnese – najpiękniejsze miejsce na trasie

Nie mniej dziwnie wyglądają mosty nad nieistniejącą rzeką w Parmie. Choć dużo większe wrażenie zrobiły na nas jego zabytki. Na łopatki rozłożył nas Palazzo della Pilotta – kompleks połączonych gmachów z XVI wieku, którego już sama bryła budzi respekt, choć… wcale nie urzeka specjalną gracją czy fantazyjną architekturą. Wnętrze mieści m.in. zabytkową bibliotekę, muzeum archeologiczne, muzeum narodowe i przepiękny, drewniany, barokowy teatr z XVII wieku, odbudowany w 1962 roku po wojennych zniszczeniach – Teatro Farnese. Zachwyca w Parmie także renesansowy kościół Santa Maria della Steccata z pięknym wnętrzem, a do najcenniejszych zabytków należy romańska katedra.

Wspomnienie ze słonecznej, mniej tłocznej Parmy Wspomnienie ze słonecznej, mniej tłocznej Parmy

Mniej zatłoczona, przyciągająca Parma

Parma, będąca drugim po Bolonii dużym miastem na naszej trasie, była od niej zupełnie inna. Uważana za eleganckie miasto o jednym z najwyższych we Włoszech poziomie życia, znacznie różniła się od “studenckiej” Bolonii. Eleganckie uliczki, zadbane elewacje, drogie marki w sklepowych witrynach. I chyba mniej ludzi, wieczorami świętującymi kolejny miniony dzień. To nam jednak wystarczyło, by właśnie w Parmie zarządzić postój na dodatkowy dzień pobytu w Emilii-Romanii i nastrojem tego miasta ładować urlopowe akumulatory. Pomógł w tym , leżący dosłownie o 30 sekund marszu od głównego placu miasta.

Nocleg w Emilii-Romanii w starym domu z basenem Nocleg w Emilii-Romanii w starym domu z basenem

Bardzo przyjazne noclegi w Emilii-Romanii

Do Emilii-Romanii nie wzięliśmy namiotu zdając się wyłącznie na noclegi rezerwowane z dnia na dzień przez aplikacje mobilne serwisów noclegowych, głównie i . Bez wątpienia tym najciekawszym znalezionym miejscem był piękny, stary dom na stromym zboczu Apeninów, kilka kilometrów od Scandiano. Na porośniętym winoroślami zboczu zostaliśmy przyjęci na noc przez mężczyznę, który kilka lat temu przeprowadził się tu z miasta by znaleźć idealne miejsce do trenowania bikejoringu ze swoimi psami. Wieczór spędziliśmy przy zachodzie Słońca, ciesząc się będącym tylko do naszej dyspozycji basenem.

Na drodze rowerowej nad Padem Na drodze rowerowej nad Padem

Popularna droga rowerowa nad Padem

Ostatni odcinek trasy przejechaliśmy po świetnych drogach rowerowych. Z Parmy szybko dotarliśmy nad Pad, wzdłuż którego biegnie asfaltowa droga rowerowa poprowadzona po wałach przeciwpowodziowych całego systemu rzecznego Padu. Nią ruszyliśmy w górę rzeki, do Piacenzy. Planując Waszą trasę po Emilii-Romanii pamiętajcie, że nad dolnym odcinkiem Padu leży Ferrara, uważana za najbardziej rowerowe miasto Włoch. A z niej nad Adriatyk prowadzi popularna trasa rowerowa delty Padu. I jeszcze, że w całej Emilii-Romanii jest kilkanaście obszarów chronionych, po których poprowadzono bardzo przyzwoite trasy rowerowe. Przez jeden z nich po położonych na uboczu drogach rowerowych wyjeżdżaliśmy z okolic Modeny w stronę Apeninów.

Gwarna uliczka w Bolonii Gwarna uliczka w Bolonii

Na koniec znowu piękna Bolonia

Na koniec była znowu , gdzie tym razem na spokojnie, z przewodnikiem w ręku, oglądaliśmy miasto. Biada temu, kto zwiedzając w pośpiechu “zaliczy” wspomnianą wcześniej bazylikę Santo Stefano nie przechodząc przez niewielkie drzwi na lewej ścianie, by zobaczyć aż cztery niezwykłe świątynie, stojące obok siebie. Na miasto warto spojrzeć z jednej dwóch charakterystycznych wież, jakie ostały się z setek, które niegdyś zbudowano. Niestety, wymóg wcześniejszej rezerwacji i brak biletów nam w tym nie pomógł. Na połączonych Piazza Maggiore i Piazza del Nettuno wypiliśmy ostatnią kawę w Emilii-Romanii, żegnając się z pięknym regionem, wspominając apenińskie podjazdy, bolońskie makarony i parmeńskie lody.

Włoska para pod Palazzo Comunale w Piacenzy Włoska para pod Palazzo Comunale w Piacenzy

Rowerowe slow travel Emilii-Romanii

Podczas całej naszej podróży pośpiech był ostatnim czego szukaliśmy. Niewielkie dystanse, częste przerwy w przydrożnych barach, cieszenie się piękną pogodą (w Polsce było w tym czasie zimno i mokro), rozkoszowanie niesamowitymi smakami – chyba pierwszy raz z rowerowej wyprawy urządziliśmy wyjazd w klimacie tak bliskim znaczeniu slow travel. Z zakładanych pięciu dni jazdy, wyszło siedem. I jeszcze dodatkowe dni przerwy. Nawet pisząc ten artykuł co chwilę zauważam, że nie zobaczyliśmy wielu z planowanych miejsc. Że nie napisałem nic o pięknej Modenie, sympatycznej Piacenzy na koniec trasy. O efektownych zamkach, mijanych sadach pełnych drzewek, uginających się pod ciężarem brzoskwini, gruszek, nektarynek. Ale czy inna forma podróży po Włoszech nie jest odbieraniem sobie przyjemności z pobytu w tym fascynującym kraju? Czy wymienianie szczegółowej listy zwiedzonych zabytków nie byłoby odbieraniem sobie tych najlepszych przywiezionych wspomnień?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWłoskie dzieło sztuki. Kultowe Ferrari GTB Turbo
Następny artykułJak dobrać idealnego partnera życiowego?