A A+ A++

Epidemiczne tąpnięcie, a potem szybkie odbudowanie się popytu na mieszkania – tak scharakteryzować można to, co w ostatnich miesiącach działo się na rynku nieruchomości. Jeśli nie dojdzie do kolejnych poważnych turbulencji, to rynek ten znowu okaże się bezpieczną przystanią na wzburzonym oceanie.

Autor: housemarket.pl 05 października 2020 10:50

Napływające dane o popycie na kredyty hipoteczne, ale też informacje z rynku pracy czy wyniki całej rodzimej gospodarki pokazują, że ze skutkami epidemii Polska radzi sobie lepiej niż można się było spodziewać. To efekt m.in. stanowczych działań rządu i władz monetarnych. W efekcie niepewność, która paraliżowała wiele osób jeszcze kilka miesięcy temu, dziś coraz częściej ustępuje miejsca ostrożnemu optymizmowi. Szczególnie dotyczy to rynku nieruchomości mieszkaniowych, który od niemal samego początku epidemii zajął tradycyjne dla siebie miejsce bezpiecznej przystani.

To właśnie sytuacja na rynku nieruchomości jest szczególnie ważna dla HRE Think Tank. Dlatego na bieżąco monitorujemy ją za pomocą syntetycznego indeksu. Do jego stworzenia służy zestaw aż 18 wskaźników badających zmiany cen, ale też kondycję sektora bankowego, gospodarstw domowych i budownictwa. Interpretacja tego wskaźnika, jak i jego składowych jest taka, że zarówno zbyt wysokie (ponad 0,85), jak i zbyt niskie (poniżej 0,15) odczyty sugerują nierównowagi na rynku. Podczas gdy wyniki wysokie sugerować mogą narastanie bańki spekulacyjnej, to wyniki niskie sugerują zapaść na rynku mieszkaniowym.

Najnowszy odczyt pozostaje w strefie bezpiecznej. Co więcej, główny indeks koniunktury na rynku nieruchomości w drugim kwartale zanotował spadek względem początku br. i przyjął wartość 0,686. To o 0,043 pkt. niżej niż wynikało ze zrewidowanego odczytu za pierwszy kwartał 2020 roku (0,729). Można to zinterpretować tak, że rodzimy rynek mieszkaniowy ma silne fundamenty i w kolejnych kwartałach powinien dowieść, że jest wcześniej wspomnianą bezpieczną przystanią dla kapitału.

Rynek trzyma cenę

Widać to chociażby na podstawie danych o cenach nieruchomości. Prawdą jest, że mamy tu do czynienia z wyraźnym wyhamowaniem dotychczasowych dynamicznych wzrostów. Zgodnie z naszymi przewidywaniami nie doszło jednak do poważniejszych przecen. Powód jest prosty – popyt na mieszkania, po pierwszym epidemicznym uderzeniu, bardzo szybko zaczął się odbudowywać.

Nawet aktualna stabilizacja cen mieszkań powoduje jednak rozładowywanie napięć, które narastały przez około 2 lata. Chodzi po prostu o to, że w tym czasie mieszkania drożały coraz mocniej. Co więcej, ceny mieszkań rosły szybciej niż dochody Polaków. Gdyby stan ten utrzymywał się dłużej, mogłoby to być niebezpieczne dla długoterminowej stabilności rynku mieszkaniowego, o czym wcześniej informowaliśmy.

Wraz z początkiem epidemii mieszkania przestały jednak drożeć z dwucyfrową dynamiką. Od kilku miesięcy zmiany oscylują raczej wokół zera. W efekcie badane przez HRE Think Tank wskaźniki obrazujące sytuację cenową na rynku mieszkaniowym (subindeks cen nieruchomości) zaczął spadać. To powoduje, że pozbywamy się napięć w tym obszarze. Spodziewamy się, że sytuacja będzie się tak dalej rozwijać przez co najmniej kilka miesięcy, skutecznie oddalając nas od ryzyka powstania bańki na rynku mieszkaniowym.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzymon Bereza: Jesteśmy głodni ligowego grania
Następny artykułHonda Forza 750 w kolejnej zapowiedzi. Skuter zadebiutuje 14 października