A A+ A++

Dzisiejszej nocy, około 4:00 czasu polskiego, na wysokości około 1000 kilometrów nad naszymi głowami doszło niemal do zderzenia dwóch starych pojazdów kosmicznych. Naukowcy obawiali się, że kolizja spowoduje rozprysk szczątków, który byłby niezwykle niebezpieczny dla innych satelitów i mógłby wywołać reakcję łańcuchową, wpływającą na inne urządzenia orbitujące wokół Ziemi. Niosącymi zagrożenie obiektami był radziecki satelita nawigacyjny Parus wystrzelony w 1989 roku oraz chińska rakieta wspomagająca wystrzelona w 2009 roku. Mieliśmy więc do czynienia z typowym przypadkiem zagrożenia ze strony tzw. kosmicznych śmieci, których nie można od siebie w żaden sposób oddalić, z uwagi na brak napędu.

Dzisiejszej nocy, około 4:00 czasu polskiego, na wysokości około 1000 kilometrów nad naszymi głowami doszło niemal do zderzenia dwóch starych pojazdów kosmicznych. Na szczęście kolizja nie nastąpiła.

_TITLE_

Butelki przerobione na paliwo wodorowe – naukowcy już pracują

Gdyby doszło do kolizji, ta mogłaby wygenerować tysiące kawałków kosmicznego gruzu, najwięcej od czasu, gdy aktywny satelita komunikacyjny obsługiwany przez Iridium i nieaktywny rosyjski satelita zderzyły się ze sobą w 2009 roku około 800 kilometrów nad Syberią. Na szczęście krótko przed godziną 4:00 polskiego czasu, LeoLabs poinformowało, że do kolizji nie doszło. Naukowcy niemal każdego tygodnia obserwują podobne zbliżenia, podczas których nieaktywne rakiety i satelity przelatują obok siebie w niebezpiecznej odległości około 100 metrów.

NASA i ICON pracują nad Projektem Olympus – kluczem drukarki 3D

Daniel Ceperley, założyciel LeoLabs komentuje: To nie jest tak, że zdarza się to tylko raz w roku. Dzieje się to nawet kilka razy w tygodniu. To coś w rodzaju tykającej bomby zegarowej, która jest po prostu w kosmosie. Dodał, że prawdopodobieństwo takiej kolizji wynosi mniej niż 10%, jednak dodał, że zważając na okoliczności, szansa na zderzenie jest wysoka. Tylko w tym roku NASA musiała trzykrotnie ingerować w ruch kosmicznych śmieci. Jak przyznaje administrator NASA, Jim Bridenstine, były to sytuacje, które wywołały w agencji sporo nerwów.

_TITLE_

Źródło: New Scientist, Washington Post

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułINFORMACJA O TERMINIE EGZAMINU DLA KANDYDATÓW NA INSTRUKTORÓW I INSTRUKTORÓW ORAZ KANDYDATÓW NA WYKŁADOWCÓW I WYKŁADOWCÓW
Następny artykułMIĘDZYRZECZ: 5 porad jak dobrać materac do spania – radzi ekspert z Hilding Anders