Podziel się na Facebooku
Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze
Ogródek Pani Mirosławy został zdewastowany na jej oczach. Sad, mini plac zabaw dla dzieci i przydomowe grządki wyglądają jak pole uprawne po wykopkach. Z zieleni na ogródku pozostało zaledwie 20%. Cały nadaje się do solidnej rekultywacji.
Bezsilność mieszkanki Jaworzna objawiła się dopiero, gdy okazało się, że nikt nie chce jej pomóc. Nadleśnictwo ze względu na to, że nie ich teren, straż miejska, urząd miejski, urząd marszałkowski również. Z problemem musi sobie poradzić sama.
Chyba nikt nie wie, jak wielkie są szkody spowodowane przez te zwierzęta. Powstaje pytanie, czy tak dalej musi się dziać w Jaworznie? Czy musi dojść do tragedii, aby władze miasta się zabrały do działania?
Na koniec zadajemy pytanie czy to „po ludzku” sprawiedliwe, że żadna miejska instytucja nie kwapi się, aby pomóc mieszkańcom w takich sytuacjach? Koronawirus nie może być jedynym wyjaśnieniem, przez które urzędnicy nic nie robią w takich sytuacjach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS