A A+ A++

Co prawda pod koniec 1951 roku Wielka Brytania była w lepszej sytuacji niż 11 lat wcześniej, ale kraj i tak znajdował się w poważnym kryzysie. Imperium chwiało się w posadach, na Wyspach panował kryzys gospodarczy, wiele podstawowych produktów podlegało racjonowaniu (choćby żywność i benzyna). Na to nakładał się kryzys mieszkaniowy.

Nawet Churchill nie zdawał sobie sprawy z wagi problemów z zaopatrzeniem. Po dojściu do władzy poprosił jednego z ministrów, by pokazał gabinetowi, jak małe są racje żywnościowe. Ten przyniósł spory cynowy talerz wyłożony racjonowanymi produktami. – Nie najgorszy posiłek – skomentował wyraźnie zadowolony premier. – Ale to nie są racje na jeden posiłek albo na dzień. One są na cały tydzień – padła odpowiedź. – Tydzień! Więc ludzie głodują. Trzeba temu zaradzić – odparł oburzony premier.

Sytuację gospodarczą udało się poprawić na tyle, że w 1954 roku racjonowanie zniesiono. Sukcesem okazał się też program mieszkaniowy. W trzy lata udało się wznieść 300 tys. domów, a wkrótce ich liczba sięgnęła miliona. W polityce wewnętrznej były to z pewnością największe osiągnięcia drugiego rządu Churchilla.

Premier doskonale zdawał sobie sprawę, jak istotny jest kryzys gospodarczy. Przykładał się do złagodzenia jego najboleśniejszych skutków, regularnie pomstując na racjonowanie żywności. Jednak o wiele bardziej pasjonowała go polityka zagraniczna. „Zimna wojna” – określenie, które Churchill sam stworzył kilka lat wcześniej – w każdej chwili mogła przerodzić się w gorący konflikt.

– Jeśli pozostaję w życiu publicznym w tym kluczowym momencie, to dlatego, że słusznie lub niesłusznie, ale szczerze wierzę, że mogę wnieść ważny wkład w zapobieżenie III wojnie światowej i przybliżenie trwałego porozumienia pokojowego, które ludzie każdej rasy i w każdym kraju gorąco pragną – mówił tuż przed wyborami. I rzeczywiście, jego główną troską u steru brytyjskiego rządu była próba przekonania amerykańskich władz (Dwight Eisenhower, jeden z najważniejszych dowódców w czasie II wojny, wygrał wybory w USA 4 listopada 1952 roku), do dogadania się z ZSRR. Churchill wierzył, że może być pośrednikiem w takich rozmowach. Chciał zorganizować szczyt światowych potęg. Uważał, że tylko tak można doprowadzić do zmniejszenia napięcia i zażegnać ryzyko konfliktu na wielką skalę.

Taka perspektywa przerażała Churchilla, który z ław rządowych obserwował już przecież dwie wojny światowe. Przerażała tym bardziej, że trwały zbrojenia nuklearne. W niemal rok po jego powrocie do władzy odbył się test pierwszej brytyjskiej bomby atomowej. Kraj stał się trzecią potęgą jądrową – po USA i ZSRR.

Miesiąc później Amerykanie przeprowadzili pierwszy test bomby termojądrowej, Sowieci poszli w ich ślady niecały rok później. To była broń o wiele potężniejsza niż bomby zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki. Churchilla uznał, że Wielka Brytania też potrzebuje technologii termojądrowej – „jesteśmy teraz tak daleko od ery bomby atomowej, jak bomba atomowa od [czasów] łuku i strzał” – powiedział swojemu sekretarzowi. W 1957 Brytyjczycy przetestowali ładunek o mocy 20 razy większej niż bomba zrzucona na Hiroszimę, a już wkrótce dysponowali 200 razy mocniejszymi bombami.

Choć w momencie wyborów w 1951 roku Churchill był w doskonałej formie, trudy sprawowania władzy z czasem zaczęły mu się dawać we znaki. Premier przygłuchł, a jego współpracownicy zauważali coraz częściej osłabienie jego zdolności poznawczych. Churchill cieszył się jednak inteligencją i pamięcią tak niezwykłą, że nawet osłabiony świetnie dawał sobie radę w parlamentarnych debatach, czy podejmowaniem decyzji w najważniejszych sprawach państwa. „Wciąż dominował nad Gabinetem. Teraz bardziej Budda niż Achilles” – zapisał jego sekretarz. Mimo to z czasem nagląca stała się sprawa ustąpienia z urzędu i przekazania go w ręce szykowanego na następcę Anthony’ego Edena, ministra spraw zagranicznych i męża bratanicy Churchilla.

Najtrudniejszym momentem był rozległy udar, którego premier doznał wieczorem 23 czerwca 1953 roku. Po suto zakrapianym przyjęciu na Downing Street słynący ze skłonności do alkoholu Churchill miał problemy z mówieniem i poruszaniem się. Początkowo wzięto to za skutek pijaństwa, ale szybko okazało się, że stan premiera jest poważny. O tym, jak bardzo wiedzieli jedynie najbliżsi współpracownicy.

Prawda o jego stanie zdrowia pozostawała ścisłą tajemnicą przez miesiące. O tym, jak głęboka była konspiracja, ale także o sile osobowości Churchilla może świadczyć to, że następnego ranka był w stanie poprowadzić posiedzenie gabinetu. Żaden z ministrów nie zauważył nic szczególnego – poza tym, że premier był blady i mówił mniej niż zwykle. Wkrótce jednak jego stan się pogorszył i nie był w stanie wypełniać obowiązków. W trwającej kilka tygodni rekonwalescencji najważniejsze decyzje podejmowali jego najbliżsi współpracownicy. Dodatkowym problem była nieobecność Edena, który zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi.

Dobijającemu osiemdziesiątki Churchillowi udało się odzyskać zdrowie i powrócić na Downing Street. Choć wciąż świetnie radził sobie ze sprawami państwa, przed ważnymi wystąpieniami zaczął przyjmować Benzendrynę, czyli pobudzający preparat na bazie amfetaminy.

W październiku 1953 roku, tuż po dojściu do zdrowia, przyznano mu literacką Nagrodę Nobla. Churchill od wczesnej młodości utrzymywał się z pisania, był niezwykle płodnym i zdolnym autorem. W czasie drugiego premierostwa pracował nad ukończeniem monumentalnej, kilkutomowej historii II wojny światowej.

Nagrodę przyznano za „mistrzostwo historycznej i biograficznego opisu”, a także błyskotliwe mowy, wygłaszane „w obronie wzniosłych ludzkich wartości”. Premier nie był jednak zadowolony, spodziewał się innego wyróżnienia. „Głęboko pragnął zostać zapamiętanym za wysiłki na rzecz pokoju… Pamiętam wyraźnie, jego początkową, wzruszającą radość, która zmieniła się w obojętność, kiedy dowiedział się, że to nagroda literacka, a nie pokojowa” – wspominał moment, w którym Churchilla poinformowano o nagrodzie jego sekretarz.

Temat odejścia premiera powracał regularnie. On nie miał na to ochoty. Naciskającemu Edenowi obiecywał wielokrotnie, że zrezygnuje, po czym – gdy termin się zbliżał – wycofywał się. Naturalnym momentem wydawała się koronacja Elżbiety II w czerwcu 1953 roku. To Churchill wprowadzał młodą monarchinię w arkana brytyjskiej polityki i udzielał jej pierwszych rad. Jego wpływ na królową był przemożny. Ale, wbrew przewidywaniom, po koronacji pozostał na stanowisku.

Premier, opóźniając swoje odejście, wciąż liczył, że uda mu się doprowadzić do rozmów USA i ZSRR. Miraż wielkiego szczytu, na którym po raz kolejny odegra historyczną rolę, mamił go nawet w ostatnich dniach rządów. – To pierwsza śmierć, a dla niego śmierć za życia – komentowała odejście z urzędu Clementine, jego żona i podpora. Churchill rozważał złamanie ostatecznej obietnicy złożonej Edenowi, że zrezygnuje 5 kwietnia 1955 roku. Ale tym razem, po ponad pół wieku w polityce, odszedł naprawdę.

Andrew Roberts, autor świetnej biografii legendarnego polityka, podsumowując jego karierę, przytacza taką anegdotę: Ostatni weekend przed złożeniem dymisji Churchill spędził w Chequers, wiejskiej rezydencji brytyjskich premierów. Nakazał zdjąć ze ściany gigantyczne płótno Rubensa „Lew i mysz”. Od zawsze niepokoiło go, że na obrazie niemal nie sposób dojrzeć małego gryzonia. Wziął więc pędzle, a amatorsko malował od lat, i namalował mysz wyraźniej, usiłując poprawić pracę XVII-wiecznego mistrza. „Jeśli to nie odwaga – wspominał później lord Mountbatten – to nie wiem, co nią jest”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPolicja sprawdza maseczki w galeriach i autobusach
Następny artykułTurcja: Odrzutowa amunicja krążąca o zasięgu 200 km?