A A+ A++

A więc ormiański chłopczyk wybiega za piłką na ulicę prosto pod koła ciężarówki. W ostatniej chwili chwyta go Gruzin i prowadzi do ojca. „Uratowałem życie pana syna” – mówi. Ormianin patrzy i rzuca: „A czapeczka gdzie?”.

Przypomina mi się ten dowcip za każdym razem, gdy oglądam nowe pandemiczne memy z pingwinkiem, który siedzi na krześle z założonymi rękami i reaguje na kolejne zmiany, teoretycznie na lepsze. Odwołują wybory pocztowe – „Teraz to chcę wziąć udział w wyborach 10 maja”; Trzaskowski wchodzi do gry – „Teraz to chcę zagłosować na Kidawę”; otwierają galerie handlowe – „Teraz już nie chcę iść do galerii, teraz chcę iść do fryzjera”; otwierają fryzjerów – „Teraz już mi się nie chce do fryzjera, tylko na wakacje do Egiptu”; znoszą obowiązek chodzenia w maseczkach – „Teraz to podoba mi się chodzenie w maseczkach”. Itp., itd.

No więc jestem trochę takim pingwinkiem, bo już zaczynam tęsknić za klimatami kwarantanny. Okazało się, że zasadniczo do funkcjonowania wystarczają mi jedna para spodni, jedne szorty, jedna kurtka brezentowa i dwa T-shirty. Nie widziałem od siebie z okna po raz pierwszy od 40 lat Himalajów, a i w pobliskich jeziorach nie natrafiłem na powracające delfiny, ale czy w Mrągowie, czy w Warszawie mniej śmierdziało, a nawet pachniało. W ogóle Warszawę najbardziej lubię w sierpniu, kiedy połowa miasta znika, bez problemu mogę zaparkować pod domem. No to te sierpnie to pikuś w porównaniu z pandemią. Moment, który będę wspominał z rozczuleniem, to ten, kiedy ok. 14 zrobiłem nie do końca legalny nawrót na Koszykowej przy placu Konstytucji, w miejscu, gdzie normalnie nawet o 23 są korki.

Tak, tak, widziałem rzeczy, którym wy, ludzie, nie dalibyście wiary. Statki szturmowe w ogniu, sunące ku ramionom Oriona, wolne miejsca parkingowe pod Halą Koszyki. Oglądałem promienie kosmiczne błyszczące w ciemnościach blisko wrót Tannhausera i widziałem pustą Marszałkowską w ciągu dnia. Wszystkie te chwile znikną w czasie jak łzy na deszczu.

Stworzyłem więcej autorskich pizz, niż mają w menu wszystkie knajpy w Polsce, ze składników nie użyłem chyba tylko lodów i czekolady, ale na tę drugą przyjdzie jeszcze czas, bo właśnie sobie przypomniałem, że kiedyś w meksykańskiej restauracji jadłem pysznego kurczaka w pikantnym sosie czekoladowym. Trzy dni przygotowywałem dwie kaczki do upieczenia w sosie pomarańczowym, wyszły wybitnie, mięciutkie, z chrupką skórką na wierzchu. Prowadziłem śmiałe eksperymenty z moim popisowym łososiem w suszonych cytrynach, skupiając się na roli musztardy w sosie pieczeniowym. Moje dzieci poznały przynajmniej pięćdziesiąt sposobów podania makaronu sojowego, aż dziwne, że nie zrobiły im się skośne oczy.

Właśnie, dzieci. Wygląda na to, że już nigdy w życiu nie spędzimy razem tyle intensywnego, w sumie rewelacyjnego czasu. Nawet w wakacje, bo latem jest pełno koleżanek, kolegów, one mają swoje sprawy, my swoje, w dodatku zazwyczaj dwa tygodnie same z dziadkami. A ta kwarantanna to był kosmos. Oczywiście, jak wszyscy porządni rodzice byliśmy regularnie bliscy szaleństwa, ze zdalną edukacją jako gigantyczną truskawką na torcie cierpienia, ale to był świetny czas. Nijak nie posunąłem się z pisaniem nowej książki, ale zachłystywałem się coraz bardziej wyrafinowanym i absurdalnym poczuciem humoru Basi i Gucia. I z jednej strony strach przed konsekwencjami ekonomicznymi lockdownu, a z drugiej ogrom czarnego poczucia humoru. Tysiące anonimowych autorów memów dosłownie ratowało nam psyche.

No i praca. Z sypialni do biura w porywach pięć metrów. Ile zaoszczędzonych dupogodzin, bezsensownych spotkań, przelewania z pustego w próżne. A do tego zakupy przez internet, ekscytacja, kiedy kurier przywoził paczkę ze sztućcami, książkami czy ubraniami dla dzieci, bo znowu wyrosły, i tylko raz na dwa tygodnie wypad do supermarketu. Nawet chleb mroziliśmy jak nasze mamy w stanie wojennym, a Ania doprowadziła do perfekcji swoje bułeczki i drożdżowe z kruszonką.

Wszystko, co napisałem, to samiuśka prawda, ale jakbym mógł prosić Bozię i miłośników nietoperzy o pewną powściągliwość, to będzie miło, bo dam sobie jakoś radę bez drugiej fali zabawy z koroną. Dziękuję.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBył taki mecz: Rymer Rybnik – LKS Krzyżanowice [WIDEO]
Następny artykułJerzy Pilch. Mistrz pięknych zdań wszystko potrafił zamienić w literaturę