A A+ A++

„365 dni. Ten dzień” na Netflixie

Przypomnijmy sobie, w jaki sposób się tu znaleźliśmy. Polka Laura Biel została uprowadzona, a potem wykorzystana seksualnie przez włoskiego mafiozo, Massimo. Blanka Lipińska, autorka powieści, na której opiera się scenariusz filmu, postanowiła znaleźć takie rozwiązanie dla sytuacji. Dziewczyna zakocha się w oprawcy, a gwałt można przecież przykryć ślubem. Proste prawda?

No więc jest ślub, a dokładniej „Ten dzień”, jak mówi podtytuł drugiej części „365 dni”. Problem w tym że nie ma filmu. Pierwszych dwadzieścia minut tego wyrobu filmo-podobnego to sceny seksu, które przerywają nagrane o zachodzie słońca przejazdy drogich samochodów po włoskich serpentynach. W tle romantyczna muzyka. Ślub ogranicza się do kobierca i sypania ryżu na głowy młodożeńców. Uchwycone, jak w reklamie polisy na życie, w zwolnionym tempie. Potem znów jest seks – teraz już legalny. Potem są święta, więc jest świąteczna muzyka, prezenty, jak w reklamie karty kredytowej. Na końcu jeszcze ktoś umiera, ale nie bardzo wiemy jak się z tym czuć, nie zdążyliśmy nawet zaprzyjaźnić się z tą postacią.

„365 dni. Ten dzień” to jeden z najgorszych filmów, jakie można zobaczyć na Netfliksie. Nawet aktorzy nie biorą go na poważnie. Ewa Kasprzyk, odtwórczyni jednej z trzecioplanowych ról, powiedziała: – Zobaczyłam (film) na przewijaniu. Tylko tak da się to oglądać, ponieważ tam nie ma treści – powiedziała.

Zaskakująca decyzja Netfliksa

Recenzowanie filmu Barbary Białowąs mija się z celem, bo to zlepek przypadkowych scen, sklejonych seksem. Warto o nim pisać tylko z jednego powodu. Pokazuje karygodną praktykę Netfliksa, który lat chwali się inkluzywnością, tolerancją, a jednocześnie nie widzi problemu w promowaniu przemocy seksualnej, jeśli tylko tego oczekują widzowie.

Biznesowo ten symetryzm jest w pełni zrozumiały. Algorytmy dobierające filmy pod moje gusta pewnie nigdy nie zasugerowałyby „365 dni”, ale skoro Netflix buduje swój wizerunek na takich serialach „Sex Education”, „Orange is the new Black”, podczas parad równości rozwiesza tęczowe flagi z własnym logo, a dziennikarzom wysyła pocztówki z gwiazdą drag queen Ru Paul, to oczekiwałbym, że zarabianie na przemocy seksualnej uzna za niewłaściwe. Tak się jednak nie stało.

Pierwsza odsłona „365 dni” zyskała pozycję globalnego hitu, bodaj najchętniej oglądanego filmu w swoim czasie. Nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeśli drugiej części ta sztuka również się uda. Mimo recenzji, trochę jak w przypadku filmu „Gierek”, widzowie wybiorą to, co chcą oglądać, to ich prawo. Problem w tym , że właśnie w takim momencie powinna się aktywować społeczna odpowiedzialność serwisu, który wbrew swojemu interesowi mógłby postawić tamę fatalnej, a przede wszystkim szkodliwej produkcji. Ale Netflix to biznes, który tylko czasem dla poprawy wizerunku próbuje udawać, że jest inaczej.

Seriale na majówkę? Sprawdź co warto zobaczyć

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMajowe uroczystości patriotyczne w Tarnobrzegu
Następny artykułMogą wystąpić utrudnienia w transporcie kolejowym