A A+ A++

Obowiązujące od grudnia sankcje Zachodu na rosyjską ropę są poważnym ciosem finansowym w Kreml. Według szacunków Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA), fińskiego think tanku, który od rozpoczęcia inwazji monitoruje handel rosyjskimi paliwami, miesięczne przychody Rosji z eksportu ropy i produktów naftowych spadły z ponad 20 mld dol. w czerwcu ub.r. do niespełna 15 mld dol. w grudniu. Wartość importu do krajów Unii Europejskiej ograniczono w tym czasie o połowę. W styczniu Moskwa zarobi prawdopodobnie jeszcze mniej. W połowie miesiąca przybliżone przychody z eksportu ropy i produktów naftowych do UE wynosiły nieco ponad 2 mld dol., a na pozostałe kierunki – niecałe 3,5 mld.

Bardziej skomplikowane

Do ograniczenia transferów przyczyniło się zarówno unijne embargo, które odcięło rosyjską ropę dostarczaną drogą morską od kluczowych dla niej rynków zachodnioeuropejskich, jak i spadek cen surowca. Równo legle z zakazem importu do UE na oferowaną przez Rosję ropę typu Urals wprowadzono limit cenowy na poziomie 60 dol. za baryłkę. Europejskie spółki nie mogą realizować, ubezpieczać ani finansować dostaw powyżej tej ceny. Według danych CREA nieco ponad miesiąc po wejściu w życie mechanizmu tankowce stosujące się do limitu obsługiwały ok. 60 proc. morskich dostaw rosyjskiej ropy. W rezultacie upusty cenowe na rosyjski surowiec w porównaniu z ropą typu Brent, które już wcześniej były znaczące, jeszcze się powiększyły. Od połowy grudnia notowania Urals utrzymują się w okolicy 50 dol. za baryłkę. Koszt produkcji rosyjskiej ropy szacuje się na 20-40 dol. za baryłkę. Poziom cen zakładany w rosyjskim budżecie na 2023 r. – który i tak przewidywał spadek przychodów z paliw o ok. 20 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim i 1-proc. recesję – to 75 dol.

UE i jej sojusznicy z koalicji popierającej limit – kraje G7 i Australia – mogą jeszcze mocniej „dokręcić śrubę” Władimirowi Putinowi i paliwowym koncernom ze Wschodu. Zgodnie z planem przyjętym na przełomie maja i czerwca ub.r. – 5 lutego unijne embargo ma objąć produkty rosyjskich rafinerii, które dziś płyną wciąż do Europy. Moskwie będzie trudniej znaleźć dla tych produktów alternatywne rynki zbytu. Odbiorcy w Chinach i Indiach, które przyjęły duże ilości taniej rosyjskiej ropy, wolą produkować … czytaj dalej
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolejny handlarz dopalaczy ułaskawiony przez prezydenta
Następny artykuł​Leopardy na koszt Unii Europejskiej? To możliwe