A A+ A++
Do kogo trafiły nowo wykreowane pieniądze?
fot. Krystian Maj / / FORUM

Współczesny system monetarny jest oparty o kreację kredytu.
Pieniądz jest długiem produkowanym przez system bankowy pod przywództwem banku
centralnego. Przez
poprzednie 15 miesięcy masa pieniędzy trafiła „do ludzi”,  co odbyło się kosztem przyrostu długu
publicznego.

Odpowiedzią władzy na pandemię Covid-19 był mix polityki
fiskalnej, monetarnej i represyjnej. Światu narzucono mniej lub bardziej
dolegliwy lockdown, łagodzony bezprecedensowymi transferami z budżetów i agend
rządowych do firm i obywateli. Były to wszelkiej maści „tarcze”,
gwarancje długu, dopłaty do zatrudnienia, zasiłki i inne transfery socjalne. To
wszystko było finansowane nie z podatków (bo wpływy z tychże mocno spadły), ale
z emisji nowego długu państwowego mniej lub bardziej pośrednio monetyzowanego
przez banki centralne.

Ile przybyło pieniędzy?

Schemat na całym świecie był bardzo podobny. Różnice
dotyczyły skali oraz dystrybucji fiskalno-monetarnych środków osłonowych dla
polityki lockdownu. W przypadku Polski rąbka tajemnicy uchylają comiesięczne
statystyki podaży pieniądza publikowane przez Narodowy Bank Polski. Stąd możemy
się dowiedzieć trzech rzeczy:

1)     
Jakie jest tempo (i ilość) kreacji pieniądza

2)     
Do jakiego sektora trafiły nowe pieniądze

3)     
Na czyj koszt zostały wykreowane – tj. kto się
zadłużył

Od początku marca 2020 do końca maja 2021 roku podaż pieniądza
M3 w Polsce wzrosła o 292,6 mld złotych, osiągając poziom 1,82 bln zł. Przyrost
o 18,5% w ciągu nieco ponad roku to naprawdę dużo, ale jeszcze nie jest to rekord świata. Przykładowo,
w Stanach Zjednoczonych agregat M2 rósł w tempie przeszło 25% rocznie. Polską
specyfiką był za to bardzo szybki przyrost ilości fizycznej gotówki w obiegu –
wartość nominalna banknotów i monet zwiększyła się aż o 44,8% przez poprzednie
15 miesięcy.

Do kogo trafiła świeża gotówka?

W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że nowo wydrukowane
banknoty Narodowego Banku Polskiego trafiły po prostu… do ludzi. Przedsiębiorstwa
współcześnie raczej nie trzymają w sejfach papierowej gotówki, podobnie jak
banki czy inne instytucje finansowe lub władze publiczne.

Z kolei bardzo dużo pieniądza niematerialnego – bo niemal
219 mld zł – przybyło na rachunkach bankowych gospodarstw domowych. Przy czym
część tych środków pochodziła z masowo likwidowanych (bądź nieprzedłużanych)
lokat, z których Polacy po lutym 2020 wycofali ponad 115 mld zł. I trudno się
temu dziwić, skoro na skutek decyzji Rady Polityki Pieniężnej, która ponad rok
temu obniżyła stopy procentowe do zera, banki
na lokatach płacą niewiele więcej niż 0%. Można się co najwyżej zastanawiać,
kim są ci, którzy na tych praktycznie nieoprocentowanych lokatach wciąż
trzymają prawie 160 mld zł.

Drugą grupą podmiotów, które przygarnęły świeży pieniądz był
sektor przedsiębiorstw . Firmy przerażone zwłaszcza pierwszym lockdownem zaczęły
gromadzić „gotówkę”, co było widoczne zwłaszcza w okresie marzec-listopad 2020.
To także efekt rządowej „Tarczy”, w ramach których przedsiębiorstwa otrzymywały
częściowo bezzwrotne w zamian za utrzymanie stanu zatrudnienia. W ten sposób na
rachunkach przedsiębiorstw niefinansowych przybyło 106,5 mld zł. Przy czym od
tej kwoty trzeba odjąć 28 mld zł, jakie firmy wypłaciły z bankowych lokat.

I kto to za to zapłaci?

Współcześnie każda forma pieniądza jest czyimś
zobowiązaniem. Pod względem formalnym banknoty i monety są bezterminowym
zobowiązaniem banku centralnego. Natomiast drugą stroną medalu bankowego
depozytu jest czyjeś zobowiązanie wobec banku. 
I tu sytuacja jest jeszcze ciekawsza.

Otóż, zadłużenie sektora prywatnego w maju było prawie takie
same jak przed marcem 2020. Bankowe długi gospodarstw domowych zwiększyły się o
21 mld zł, czyli tylko o 2,7%. Prawie o tyle samo (tj. o 20,2 mld zł) zmalało zadłużenie
przedsiębiorstw niefinansowych, co łącznie daje prawie zerową zmianę zadłużenia
sektora prywatnego.

Za to potężny przyrost zadłużenia odnotowano po stronie
instytucji rządowych szczebla centralnego, które zwiększyły swoje zobowiązania
z tytułu emisji papierów wartościowych aż o 161 mld zł. Netto był to przyrost
zadłużenia o ponad 73 mld zł. Drugą kategorią, w której odnotowano silny
przyrost długów, były „pozostałe instytucje finansowe”, czyli Bank Gospodarstwa
Krajowego oraz Polski Fundusz Rozwoju. Te dwie państwowe agendy zwiększyły
zadłużenie o 62,7 mld zł. To w ten sposób sfinansowano antycovidowe „Tarcze”.

W rezultacie otrzymujemy nieco kuriozalną sytuację. Rząd i
jego agendy zadłużył nas podatników po to, aby wpompować pieniądze na rachunki
przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. W skali makro mamy zatem więcej pieniędzy,
lecz równocześnie wszyscy jesteśmy obciążeniami dodatkowymi długami Skarbu Państwa
(lub przez niego gwarantowanymi), które w przyszłości będziemy spłacać poprzez
wzrost (przynajmniej w ujęciu nominalnym) podatków. Cała zabawa polega na tym,
że nie każdy skorzystał z rządowych „Tarcz”, ale każdy będzie musiał za nie
zapłacić. Co więcej, każdy zapłaci w innym stopniu, ponieważ nie wiemy, jak w
przyszłości będą rozkładać się zobowiązania podatkowe.

Efekt tego wszystkiego jest taki, że władza obawiając się ekonomicznego
Armagedonu zalała gospodarkę pieniędzmi, a rzeczywistość okazała się nie aż tak
tragiczna. Teraz trwa spektakularne ożywienie gospodarcze, ale uchwalone
programy pomocowe i inwestycyjne są już
nie do cofnięcia. Tak samo jak finansująca je ekspansja monetarna. Czas więc,
aby polityka fiskalna i monetarna zajęła się wreszcie tłumieniem wywołanej przez
siebie inflacji oraz okiełznała przyrost długu publicznego.

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzewodniczący KEP: Życzę spokojnego odpoczynku wakacyjnego
Następny artykułSuperdrzewa do zwalczania zmian klimatu