Dlaczego szkoły na Pradze-Północ mają słabe wyniki z egzaminów? Radny bije na alarm

Drugi w kolejności najniższy wynik dla warszawskiej dzielnicy to 53 proc. (Wola). Po przeciwnej stronie plasuje się Ursynów (70 proc.).

Dalej, średnia z polskiego to dla Pragi-Północ 54 proc. Na drugim biegunie jest 72 proc., taką średnią wypracowały szkoły w kilku dzielnicach. Stołeczna średnia to 68 proc. Wreszcie angielski, na Pradze-Północ – 52 proc. Żadna inna dzielnica nie ma wyniku niższego niż 65 proc., a prymus Ursynów to aż 82 proc.

Ale radnego niepokoi nie tylko wynik z ostatniego roku. Praga-Północ od lat ma najsłabsze wyniki egzaminów ósmoklasisty, a wcześniej gimnazjalnych, w Warszawie i od paru lat średnia idzie w dół.

Dlatego wywołał dyskusję o praskich szkołach na komisji oświaty rady dzielnicy. Zaalarmował m.in. posłankę z Pragi Magdalenę Biejat (Razem).

W dyskusji wzięła też udział Dorota Łoboda (KO), przewodnicząca komisji edukacji w Radzie Warszawy. – To niezmiernie kuszące, by porównywać szkoły według wyników egzaminów – mówi radna. – Widać, ile punktów zdobyła która szkoła i na jakim miejscu jest każda dzielnica. Ale nie pokazuje to pracy szkoły z uczniami. Te tabelki nie mogą nam przesłaniać rzeczywistej pracy z dzieckiem w szkole. Jednym z głównych czynników sukcesów w edukacji jest sytuacja społeczno-ekonomiczna uczniów. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że Praga na tle innych dzielnic wyróżnia się wyższym poziomem ubóstwa, wyższym poziomem bezrobocia, niższym poziomem wykształcenia mieszkańców. Rozmawiamy o szkołach podstawowych, gdzie nauczyciele mierzą się z różnymi trudnościami, np. z tym, by zapewnić dzieciom ciepły posiłek. Celem edukacji nie jest egzamin. Wszystko, co mówię, nie oznacza, żebyśmy nic nie robili, ale sprzeciwiam się krzywdzącej ocenie pracy nauczycielek i nauczycieli.

Uczniowie ze specjalnymi potrzebami

Radna Łoboda przytacza liczby: – Porównajmy Pragę z Żoliborzem, przy podobnej liczbie uczniów mamy na Żoliborzu 222 dzieci z orzeczeniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Na Pradze to 622 uczniów. Przepaść. Na Woli 2,9 proc. uczniów ma SPE, w Wilanowie 3,1 proc., a na Pradze 8,3 proc. Dzieci na Pradze wymagają dostrzegania ich potrzeb i większej pracy. I może nigdy nie osiągną takiego wyniku jak dzieci w innych dzielnicach.

– Nie jestem jakoś bardzo przywiązany do rankingów i nie wyciągnąłem wyników egzaminów po to tylko, żeby rzucić cień na praską oświatę, która według zapewnień urzędników i dyrektorów szkół świetnie działa – zastrzega Walkiewicz. – Ale jest tak, że wielu rodziców patrzy na progi punktów, które uczeń musi przekroczyć, żeby dostać się do dobrego liceum. I rodzice wiedzą, że przeciętny absolwent praskiej szkoły nie ma szans, żeby do dobrej szkoły się dostać. Dla mnie najistotniejsze jest wyrównanie szans uczniów, nadrobienie dystansu – podkreśla radny.

I wyjaśnia: – Chodzi mi o to, żeby znaleźć pieniądze na zajęcia wyrównawcze, których część szkół nie ma od paru lat, na zajęcia dodatkowe, żeby pomagać tym, którzy mają braki, ale też dać szansę uczniom, którzy chcą rozwijać zainteresowania, żeby dzieci startowały w konkursach przedmiotowych. Tak, żeby rodzice nie posyłali ich do szkół w innych dzielnicach albo do szkół prywatnych. A na Pradze inwestuje się w kolejne upamiętnienia, pomnik ofiar rzezi praskiej kosztował 200 tys. zł. Ile można by za to zrobić zajęć.

Edukacja – jedna z najważniejszych potrzeb

Dodaje, że wszyscy powinni mieć świadomość, że edukacja na Pradze to jedna z najważniejszych potrzeb. Jego pomysł na wsparcie, na razie jednorazowe, to projekt do budżetu obywatelskiego na rok 2022, wart niemal pół miliona złotych, m.in. na zajęcia wyrównawcze i kółka zainteresowań. Radny postuluje też „koniec dyskryminacji” szkół i przydzielanie godzin dodatkowych zajęć przez władze dzielnicy nie „po uważaniu”, jak mówi, ale proporcjonalnie do liczby uczniów; chce też rozliczać dyrektorów z wyników egzaminów i nagradzać za dobre wyniki nauczycieli.

Ale to, zdaniem radnej Łobody, prosta droga do tego, by szkoły zamykały drzwi przed uczniami z problemami. Nie wystarczy też dołożenie zajęć ekstra, by wyniki poszybowały. Jej propozycja to sięgnięcie przez dyrektorów szkół do miejskiego programu. Pomoc polega na diagnozowaniu problemów konkretnej szkoły i przygotowaniu programu naprawczego.

Jak odwrócić trend mimo pandemii

Dariusz Kacprzak, zastępca burmistrza Pragi-Północ odpowiedzialny za oświatę, mówi, że odwrócenie trendu nie jest proste. – Odkąd wprowadzono egzaminy zewnętrzne, Praga jest na ostatnim miejscu – mówi. – Zmiana to proces pokoleniowy i w zeszłej kadencji udało nam się zrobić progres, coś się ruszyło. Niestety, COVID-19 zdezorganizował pracę nad poprawianiem wyników edukacyjnych. Praca zdalna przy tych problemach społecznych, z którymi spotykamy się w dzielnicy, jest dużo większym utrudnieniem niż w innych dzielnicach. Nasi nauczyciele muszą pracować z uczniem bezpośrednio. Jeśli nie dopilnują zrobienia pracy domowej, nie dopilnuje tego rodzic. Teraz najbardziej potrzebny jest nam powrót uczniów do szkół.

Zdaniem wiceburmistrza nie powinno się „robić polityki” z sytuacji w praskich szkołach. To może tylko pogorszyć sytuację, bo rodzice zaczną uciekać z dziećmi do innych szkół. Już teraz ok. 1 tys. z 4,5 tys. uczniów przypisanych do praskich podstawówek chodzi na lekcje m.in. do szkół w Śródmieściu.

Zgłoś naruszenie/Błąd