Dlaczego żyję, czy moje życie ma jakiś cel? Czy jest efektem jakiegoś zamiaru? Dlaczego istnieje rzeczywistość, którą postrzegam? Na czym polega i czym jest życie? Po co i dlaczego… to wszystko?
Religie i religijność istotnie wzięły się z próby odpowiedzi przez człowieka na te pytania. Z próby dramatycznej, w sumie niewytłumaczalnej. Być może tłem i fundamentem tej próby jest stała właściwość nasza – ale nie tylko nasza, bo zwierzęta też ją posiadają, tyle że w zakresie nie przekraczającym ich bieżącego funkcjonowania – a mianowicie tworzenie spójnego i logicznego OBRAZU rzeczywistości, z którą mamy do czynienia.
Człowiek do samego początku swojego życia konstruuje z dostępnych mu wrażeń i bodźców obraz świata, sieć znaczeń, logicznie ze sobą powiązanych, wyjaśniających to, co bez owej sieci, byłoby nawałą rozmaitych bodźców. I tak dziecko uczy się, że to źródło ciepła, ochrony i zaspokojenia, ten kształt – mózg ze zbioru sygnałów elektromagnetycznych konstuuje już na stałe kształty – to… mama. Że to – jest tata. Że rodzina. Że słońce i patyk w ręku to miecz, najprawdziwszy, ostry i lśniący.
Ten proces konstruowania rzeczywistości wewnątrz człowieka podlega weryfikacji i ilekroć nie zgadza się z odbieranymi wrażeniami, człowiek doznaje bólu, lęku, dyskomfortu, tzw. dysonansu poznawczego. Więc ten obraz świata i rzeczywistości, który musi być logiczny, spójny i zgodny jest dla każdego z nas czymś fundamentalnym, czymś… w czym żyjemy. I ponieważ jesteśmy ludźmi, to ten obraz rozciągamy na “poza życie”, na “poza doznania”, “poza czas”, chcemy nim objąć rzeczywistość, która stoi “u podstaw” rzeczywistości nam danej, a że taka jest i stoi, to przekonują nas o tym równania matematyki, prawa fizyki, procesy biologii.
Więc religia i religijność nie jest tym, co nam podpowiadają ateiści twierdzący, że nasze życie nie ma przyczyny, nie ma żadnego celu i nie ma żadnej pamięci ani świadomości tego, cośmy przeżyli i doświadczyli w trakcie naszego życia, ergo, za 100-1000 lat – nas nie ma i nigdy nie było, bo żeby powiedzieć, że coś było, to trzeba pamięci o tym czymś. Religia nie jest prymitywnym zastępowaniem praw natury, działaniem bogów, którym należy oddawać hołd, w celu nagięcia rzeczywistości. Choć i takie elementy religijności w kulturach pierwotnych istniały.
Jednak od czasów pierwszych cywilizacji, Sumeru, Egiptu, Grecji, dociekania religijne to są himalaje ludzkiego wysiłku intelektualnego, skierowanego na poznanie rzeczywistości. Mówiące o niej w sposób alegoryczny, mityczny, wyrażające językiem sztuki i metafor, treści, które choć odbierane i przeżywane, nie były możliwe do precyzyjnego werbalnego wyrażenia. Religijność jest więc zwróceniem się “poza świat”, do świata stojącego u podstaw tego obserwowanego w doświadczeniu. Jest zwróceniem się w kierunku zasad tą obserwowaną rzeczywistością kierujących. Jest wyniesieniem się człowieka z poziomu zwierzęcia, do poziomu ducha, tj. rzeczywistości będącej źródłem piękna, logiki, sprawiedliwości, ale nade wszystko będącej źródlem życia samego, bo nie wiemy dlaczego, taniec łączących się w pierwszą komórkę cząstek wygląda tak, a nie inaczej, nie wiemy dlaczego z pojedynczej, homogenicznej komórki powstają komórki od siebie różne i powstają wg. bardzo dokładnego planu, w bardzo skomplikowany sposób. Tak naprawdę widzimy, że u podstaw życia i rzeczywistości fizycznej stoją wzorce, myśli, informacja, może na kształt idei Platona, który 2500 lat temu dochodził do takich właśnie religijno-filozoficznych wniosków.
Religijność więc sama w sobie jest wyrazem i przejawem aspiracji człowieka do wyjścia poza zbiór fizycznych procesów, których doświadcza i których sam jest przejawem. Tak rozumiana religijność jest fundamentem człowieczeństwa jako takiego. Sama oczywiście, jak każde próby i “eksperymenty” człowieka, może ulegać wypaczeniom, ale znaleźliśmy się tu, gdzie się znaleźliśmy, w miejscu historii, gdzie każdej jednostce ludzkiej przyznajemy “niezbywalne prawa”, gdzie wszyscy się zgadzamy – przynajmniej werbalnie – że sprawiedliwość, że prawda, że – to czasem rzadziej – miłość i solidarność.
Te wartości i zasady ludzie żyjący wiele pokoleń temu, zakotwiczali we wnioskach i prawdach płynących z religii. Następnie w ramach długiego ciągu pokoleń, wychowania dzieci, kształtowania się społecznej praktyki, obyczajów i kultury, te wartości i zasady stały się częścią życia i myślenia ludzi, niejako immanentną, naturalną. Stąd ludzie znajdują to, jako rzeczy – naturalne, gdy naturalne są doznania bólu i przyjemności, sytości i zmęczenia, ale już nie prawda, dobro, sprawiedliwość.
Dzięki temu przeniknięciu do życia i umysłowości ludzi owych wartości, możliwe było abstrahowanie od ich religijnych źródeł. Można powiedzieć – Popatrzcie. Bóg już nie jest do niczego potrzebny, możemy żyć dobrze bez niego. – I Bóg w świadomości ludzi zaczął umierać – jak to zwiastował Nietsche. – Żyjemy na oparach chrześcijaństwa – pisał niemiecki filozof. I tak właśnie było i po części tak jest, tam gdzie religijność się próbuje oficjalnie rugować. Żyjemy na oparach chrześcijaństwa – my na Zachodzie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS