A A+ A++

O działaniach artystycznych w czasach pandemii, proroczej twórczości sprzed lat i nowej rodzącej się na naszych oczach rzeczywistości rozmawiam z dolnobrzeskim artystą Stanisławem Tomalakiem.

Czy pandemia wpłynęła na Pana działalność artystyczną? Nowa rzeczywistość to okazja, by inaczej spojrzeć na otaczający nas świat. Czy stanowi to źródło inspiracji?

No cóż, każdego z nas ta sytuacja paraliżuje i przygnębia. Niweczy wcześniejsze plany, ogranicza elementarną wolność. 5 marca miałem otwarcie wystawy indywidualnej w Państwowej Galerii Sztuki w Ostrołęce. Ekspozycja miała potrwać miesiąc. Ze względów proceduralnych została zamknięta po tygodniu. Plenery malarskie, otwarte aukcje malarstwa i wystawy, turnieje szachowe… cały ten mój mały światek się zatrzymał. Wiem, że to drobiazg w porównaniu z problemami milionów ludzi, których ta sytuacja znacznie głębiej dotyka.Styl życia trzeba dostosowywać do bezprecedensowej sytuacji, kierując się elementarną odpowiedzialnością za bliskich i siebie. Dlatego mimo stanu przygnębienia staram się twórczo pracować. Zrobiłem szereg projektów graficznych na Międzynarodowe Triennale Plakatu Społeczno-Politycznego w Oświęcimiu. Nie wiadomo, czy impreza się odbędzie; pozwalam sobie zademonstrować trzy z nich. Kilka grafik nawiązujących do pandemii wysłałem e-mailem do jednej z nowojorskich galerii, która planuje tematyczną ekspozycję. Czy zostaną przyjęte czas pokaże.(grafiki w załącznikach: wirus, smog, kwarantanna) Równolegle robię nadal kompozycje strukturalne, obrazy poświęcone gigantom muzyki, trochę też rysuję, nadrabiam zaległości w lekturach i filmach. Tworzę kolorowe stylizacje z moich roboczych ubrań malarskich.(załącznik tomalak_maska)

Patrząc na Pana prace, np. cykl „Wojna totalna”, nie można się oprzeć wrażeniu, że są prorocze. Jakie emocje kierowały Panem w chwili tworzenia?

Nie przypisuję sobie wizjonerstwa, tym bardziej proroczych zapędów.  Szeroko pojęta twórczość ma to do siebie, że w różnym czasie wywołuje różne skojarzenia. Cykl „Wojna totalna” składa się z kilkunastu obiektów – obrazów, wykonanych unikatową techniką polegającej na wtopieniu plastikowych figurek żołnierzyków w masę  poliuretanową. Twórca „neutralizuje” w ten sposób „zabawki do nauki zabijania”, wykonane z najgorszego rodzaju, często toksycznego plastiku. Nabierają nowego znaczenia i pod grubą warstwą farby akrylowej nikomu nie zaszkodzą.

Cykl jest całkowicie wolny od politycznych ocen i emocji, które zwykle towarzyszą prawdziwym wojnom. Jego subiektywnym wyrażeniem niepokoju autora, który postrzega współczesny świat jako przesiąknięty konfliktami, zainfekowany organizm.Piękna koncepcja globalizacji pozwala na wymianę kulturową i gospodarczą; ubogaca państwa i narody. Równolegle swobodnie szerzy się fanatyzm, choroby, terroryzm, płyną narkotyki, niebezpieczne badania naukowe… Burzliwe, neobarokowe kompozycje nawet z niewielkiej odległości sprawiają wrażenie ekspresyjnych abstrakcji i są metaforyczną, być może banalną próbą zilustrowania tego stanu rzeczy. Wszystko staje się wirem, magmą złożoną ze zlewających się ze sobą, coraz mniej czytelnych elementów. Człowiek jest zalewany strumieniem informacji, w którym oddzielenie ziaren prawdy jest prawie niemożliwe. Stanisław Lem nazwał ten proces „tykającą bombą megabitową”. Ten autorski wyraz rozszerzającego się chaosu może kojarzyć się z sytuacją, w jakiej znalazł się świat. Kiedy 10 lat temu skonstruowałem w ramach tego cyklu dwa obiekty na bazie kul, przez myśl mi nie przeszło, że po latach będą wywoływały skojarzenia z obecną sytuacją. Zdaję sobie sprawę z banalności metafory i nachalnego grożenia palcem, rodem z Apokalipsy. No cóż, uzewnętrzniam strachy, które we mnie drzemią.

Jak widzi Pan świat po pandemii? 

Świat po wirusie musi się przewartościować. Ludzkość swój potencjał intelektualny i finansowy trwoni na bezrefleksyjne spektakle o wątpliwej wartości. Nie ma w tym wszystkim umiaru i właściwych proporcji Przemysł rozrywkowy z tysiącami statystów, produkujący efekciarskie bajeczki, zarastające trawą po kilku miesiącach obiekty olimpijskie, spektakle jednego wieczoru, o których zapomina się na drugi dzień, sięgające nieba niczym biblijna wieża Babel pustostany…Być może trzeba budować sterylne, ultranowoczesne szpitale-bunkry na wypadek zarazy, gdzie szybko i bezpiecznie można izolować i leczyć. Tak ja buduje się zbiorniki retencyjne na wypadek powodzi. Jak Noe budował Arkę.Błaznów i atletów wynagradza się tysiąckroć lepiej niż lekarzy. A niewidzialny wróg czyha i aby go pokonać, tak jak w szachach trzeba być o ruch do przodu. To jest nowy obszar „wojny totalnej” i odpowiedzialna ludzkość musi drastycznie zwiększyć nakłady na rozwój szczepionek, bakteriologię, wirusologię, elementarną higienę i szeroko rozumianą ekologię. Jest to dla świata bolesna i niezaplanowana lekcja. Nie chciałbym popaść w nadmierny patos, ale myślę, że ludzkość musi przewartościować wiele rzeczy. Musimy zrozumieć, jak wiele jest do stracenia. Jak cenna jest elementarna wolność: kwiat na łące, uścisk dłoni, piwo w ogródku, wzruszenie w teatrze, emocje na stadionie. Na świecie odbywają się protesty z tysięcy powodów. Manifestuje się w kontekście globalnego ocieplenia, mniejszości seksualnych, sporów religijnych, praw zwierząt itp. Wszystko to piękne i  szlachetne. A tu przychodzi coś, co jest poza rasą, orientacją seksualną, sympatiami politycznymi, coś, co jest poza biedą i bogactwem, niewidzialny wróg ponadpaństwowy, ponadwyznaniowy. Wierzę, że nastąpi czas globalnej solidarności. Mówi się, że kilka procent ludzi zarządza światowym kapitałem. Konieczne jest  wytworzenie  narzędzi nacisku na zwiększenie nakładów związanych z  ochroną ludzkiego życia. Utopia powiecie, naiwność idealisty…

Dziękuję za rozmowę. jb

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus. PILNE: Zmarły dwie osoby
Następny artykułGospodarka Francji niemal zamarła. W Niemczech niewiele lepiej