A A+ A++

Diuna: Część druga to niezwykle udana produkcja. Sam montaż filmu bywał jednak dla Denisa Villeneuve’a bardzo bolesny, a wycięte sceny – choć świetne – nigdy nie ujrzą światła dziennego.

Źródło fot. Diuna 2, Denis Villeneuve, Warner Bros., 2024

i

Diuna: Część druga podbija kina i serca widzów. Odbiorcy zachwycają się świetnym montażem i odpowiednią dynamiką filmu, ale ta nie mogłaby zaistnieć, gdyby nie kilka trudnych decyzji, które musiał podjąć reżyser. Dla dobra produkcji Denis Villeneuve usunął z ostatecznej wersji bardzo udane sceny i postaci, które uwielbiał.

Aktorem, którego z bólem serca wyciął twórca, był Stephen McKinley Henderson, portretujący Thufira Hawata. Mentat miał dla Atrydów duże znaczenie, ponieważ niczym ludzki komputer wykonywał skomplikowane obliczenia i analizy, a rodzina Paula bardzo mu ufała. Adaptacja rządzi się jednak swoimi prawami i ma swoje ograniczenia, o czym w wywiadzie dla Entertainment Weekly opowiedział reżyser.

Jedną z najbardziej bolesnych decyzji była ta, by [w filmie nie uwzględniać] Thufira Hawata. To bohater, którego absolutnie kocham, ale już na początku zdecydowałem, że w adaptacji skupiam się na Bene Gesserit. To oznacza, że mentaci nie mogą być obecni na tyle, na ile powinni, lecz taka jest natura adaptacji.

Diuna, Denis Villeneuve, Warner Bros., 2021 - Denis Villeneuve wyciął z Diuny 2 postać, którą „absolutnie kocha” i nigdy nie pokaże fanom usuniętych scen - wiadomość - 2024-03-06

Diuna, Denis Villeneuve, Warner Bros., 2021

Podobny los spotkał postać portretowaną przez Tima Blake’a Nelsona. W rozmowie z Movieweb aktor wyjawił, że fakt wycięcia z filmu „złamał mu serce”, ale nie ma tego za złe reżyserowi. Artysta wyjaśnił również, iż nie może opowiedzieć, co działo się w scenie z jego udziałem, ponieważ o ujawnianiu takich informacji decyduje reżyser.

Podejście Denisa Villeneuve’a do tej kwestii jest bezkompromisowe. Choć fani z pewnością chcieliby obejrzeć wycięte sceny w formie dodatków do wydania DVD czy w reżyserskiej wersji widowiska, to niestety nie mogą na to liczyć. Twórca Diuny jest zagorzałym przeciwnikiem udostępniania takich materiałów.

Jestem głęboko przekonany, że jeśli czegoś nie ma w filmie, to jest to martwe. Czasami wycinam jakieś ujęcia i mówię: „Nie wierzę, że to robię” […]. To bolesne, więc nie mogę później do tego wrócić, by stworzyć Frankensteina, próbować reanimować coś, co wcześniej zabiłem. To zbyt bolesne. Jeśli coś jest martwe, to jest martwe, i jest takie z jakiegoś powodu. To bolesny projekt, ale taka jest moja praca. Dobro filmu rządzi. Podchodzę poważnie do montażu, nie myślę o swoim ego, a o filmie. Zabijam tych, których kocham, a to boli – wytłumaczył reżyser.

Podejście Denisa Villeneuve’a diametralnie różni się od tego, które prezentują Ridley Scott czy Zack Snyder. I choć sposób myślenia reżysera Diuny łatwo zrozumieć, to z pewnością rozczaruje on wielu widzów.

Diunę: Część drugą możecie już obejrzeć w kinach.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUM Ostrów Wielkopolski: Decydująca faza przebudowy Ronda Bankowego
Następny artykułDot. sprawy nr ArII.6730.543.2023.EB1 – ustalenie warunków zabudowy dla inwestycji pod nazwą: budowa budynku biurowego oraz budynku garażowego na działkach nr ewid. 146/3, 147/3 (obręb 0260-Józefów, arkusz 207) w Radomiu – DECYZJA NR 87/2024