A A+ A++

Wcześniejsze doniesienia mówiły o tym, że rynek może się trochę obawiać zwycięstwa Demokratów także w Senacie, ponieważ wtedy wzrośnie ryzyko podwyżek podatków. Kiedy jednak to zwycięstwo nastąpiło, szybko pojawiła się znacznie lepsza dla inwestorów interpretacja rzeczywistości. Według niej wszystko jest idealnie, ponieważ Demokraci mają wystarczającą większość, aby przeprowadzić zmiany pozytywne dla gospodarki i wzrostu PKB, ale jednocześnie jest to większość zbyt mała, aby przeforsować wzrost podatków. O ile bowiem w sprawie programów pomocowych dla gospodarki Demokraci są ze sobą zgodni, a do tego mogą zapewne liczyć na poparcie niektórych senatorów republikańskich, o tyle w kwestiach podatkowych dość istotnie się między sobą różnią. Niektórzy z nich wcale nie chcą podnoszenia podatków, a Republikanie na pewno nie pomogą tym, którzy takiego podnoszenia się domagają.

Na przykład analitycy mBanku piszą o sprawie tak:

„Demokraci zdobyli dwa mandaty do Senatu w Georgii. Oznacza to, że łącznie z dwoma kandydatami niezależnymi, głosy w wyższej izbie rozkładają się 50:50, przy czym w takim przypadku decydujący głos ma wiceprezydent Kamala Harris.

To najmniejsza z możliwych większości, jakie można było uzyskać i powinna wystarczyć przy mniej kontrowersyjnej legislacji. Jest to jednak za mało, aby obstawiać kompleksową reformę podatków (i ich podwyżkę) lub daleko idące zmiany regulacyjne. Można zaryzykować stwierdzenie, że łatwiej będzie legislacji nastawionej na zwiększenie wydatków, ale bez bilansowania po stronie podatkowej.”

Skoro jednak nie ma co liczyć na wzrost dochodów podatkowych w związku z podwyżkami obciążeń, a plany zwiększenia wydatków na pewno zostaną przeforsowane, to pewne jest też, że w Stanach Zjednoczonych nadal będzie rosnąć deficyt budżetowy i dług publiczny. To znacznie zwiększy szanse na szybsze wyjście z kryzysu związanego z pandemią, szybszy wzrost gospodarczy i szybszy spadek bezrobocia. Jest to więc plan, który bardzo odpowiada inwestorom posiadającym akcje spółek giełdowych. Spółki te bowiem w takim otoczeniu gospodarczym będą mieć znacznie większe szanse na wzrost zysków niż przy pogłębiającym recesję scenariuszu zaciskania pasa i zmniejszania deficytu. Jednocześnie trudno martwić się w dzisiejszej sytuacji zagrożeniem związanym z rosnącymi kosztami obsługi długu publicznego, bo dzięki rekordowo niskim stopom procentowym koszty te ostatnio nie rosną. Na przykład w 2020 roku przy rekordowym deficycie były wyraźnie mniejsze niż w 2019 i nieco mniejsze niż w 2018. Z oczekiwaną ekspansywną polityką fiskalną administracji Bidena wiąże się więc zdecydowanie więcej plusów niż minusów.

Amerykański bank Goldman Sachs w kilka godzin po zwycięstwie Demokratów w wyborach do Senatu w Georgii podniósł swoją prognozę wzrostu PKB w Stanach Zjednoczonych w tym roku aż do 6,4 proc., przepowiadając jednoczenie spadek stopy bezrobocia z obecnych 6,7 proc. do 4,8 proc., a to wszystko przy założeniu, że Demokraci jeszcze w tym kwartale zafundują gospodarce program pomocowy wart 750 mld dolarów, a Fed nie podniesie stóp procentowych aż do 2024 roku.

Natomiast taka polityka rzeczywiście będzie zapewne osłabiać dolara, a tak naprawdę osłabia go już od pewnego czasu, bo inwestorzy na rynku dyskontują przyszłość z wyprzedzeniem. Amerykańska waluta na początku stycznia była najsłabsza względem euro od kwietnia 2018 roku. Od wiosny ubiegłego roku, kiedy stawało się jasne, że Trump i Republikanie mogą przegrać wybory przez to, jak bardzo sobie nie radzą z pandemią, dolar stracił do euro prawie 14 proc.

Z tego samego powodu, dla którego traci na wartości dolar, tanieją też w ostatnich dniach amerykańskie obligacje. Zwiększone wydatki rządowe trzeba będzie finansować nowym długiem, tak więc perspektywa pojawienia się na rynku większej podaży nowych obligacji sprawia, że ich cena spada. Rentowność dziesięcioletnich obligacji wzrosła właśnie do poziomu 1,1 proc. a jeszcze w sierpniu była w okolicach 0,5 proc. ale po pierwsze to nadal znacznie mniej niż blisko 2 proc. notowane przed pandemią, po drugie to po części także efekt oczekiwań na ożywienie gospodarcze, któremu zwykle towarzyszą wyższe rynkowe stopy procentowe i wyższa inflacja (jedno i drugie zwykle spada w recesji, a podnosi się w czasach boomów gospodarczych), a po trzecie nad rynkiem obligacji czuwa amerykański bank centralny, który na pewno nie dopuści do tego, aby rentowność obligacji wzrosła nadmiernie i w razie czego zwiększy poziom swojej interwencji na rynku.

Zobacz też: Trump sieje wiatr, reszta zbiera burzę

Cała reszta, poza dolarem i obligacjami zyskuje na wartości. Na giełdach bite są rekordy, surowce na rynkach międzynarodowych np. miedź, osiągają poziomy najwyższe od lat, w oczekiwaniu na prowzrostową stymulację fiskalną. Po wielu miesiącach stagnacji ożywiły się spółki budowlane i producenci sprzętu oraz materiałów bu … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSpotkania online pt. „Zintegrowany System Kwalifikacji – możliwości dla edukacji”
Następny artykułOleski duży park już otwarty po rewitalizacji. To teraz Centrum Ochrony Różnorodności Biologicznej