Dassault Aviation zaapelował do niemieckich polityków o zatwierdzenie jego umowy z Airbusem o przyszłym myśliwcu pola walki następnej generacji w ramach nowego programu Future Combat Air System (FCAS).
Po trudnych negocjacjach Dassault i Airbus doszły do porozumienia o podziale prac w tym programie złożonym z załogowych i bezzałogowych obiektów latających wspólnego wykonania Niemiec, Francji i Hiszpanii. Utrzymują się nadal polityczne różnice zdań co do praw do technologii, ale przemysłowa strona umowy – w której Dassault przypadnie sedno prac nad myśliwcem, a Airbus reprezentujący Niemcy i Hiszpanię obejmie dwie trzecie całości – oznacza przełom w realizacji tego projektu.
– Było to trudne, ale doszliśmy do równowagi – powiedział prezes Dassault, Eric Trappier na konferencji prasowej jako szef francuskiego zrzeszenia producentów sprzętu lotniczego GIFAS. Wyraził też nadzieję, że parlamentarzyści dostrzegą strategiczny charakter europejskiego projektu i odłożą na bok zastrzeżenia w tej sprawie.
Porozumienie musi teraz trafić do rządów, szczególnie napięte terrminy czekają je w Niemczech, gdzie wpływowa komisja ds. budżetu Bundestagu ma decydujący głos – pisze Reuter. Komisja ma zapoznać się z tym tekstem w czerwcu, na krótko przed przerwą przed wyborami powszechnymi; niektórzy uznali to za ambitny cel. Publiczne zamówienia sprzętu wojskowego są drażliwym tematem w Niemczech, zwłaszcza w roku wyborów. Fiasko zatwierdzenia tej umowy mogłoby wywołać negocjacje rządu z parlamentem, ale czasu jest mało do wrześniowych wyborów.
Zmiany kadrowe w Airbusie
Trappier zdziwił się na konferencji, że jego rozmówca w Airbusie, szef działu obronno-kosmicznego, Dirk Hoke odchodzi od 1 lipca, chwalił go za pomoc w doprowadzeniu do umowy. Ten 52-latek chciał odejść jeszcze przed pandemią, ale proszono go, by został dla utrzymania stabili … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS