A A+ A++

Wyniki badań naukowych wskazują, że optymizm jest jednym z najbardziej pożądanych elementów konstruujących psychiczną stronę funkcjonowania każdego człowieka. Wiemy też, że pozostaje w silnym związku z wytrwałością. Optymiści charakteryzują się mocniejszym systemem odpornościowym i większą siłą psychiczną niż pesymiści.

Częściej też niż oni otrzymują wyższe wynagrodzenie i cieszą się osiągnięciami na polu zawodowym i naukowym. Łatwiej dostosowują się do wymagań swojego zawodu i rzadziej ulegają stresowi w pracy. Są także bardziej zadowoleni z relacji z innymi i lepiej radzą sobie w sytuacjach kryzysowych, również tych najtrudniejszych, związanych z żałobą i ze stresem. Lista zysków płynących z optymistycznego podejścia do życia na tym się nie kończy, a z kolejnymi badaniami wręcz się wydłuża.

Postawa pesymistyczna czasem również ma swoje zalety, jednak zbyt wiele osób pozostaje pesymistami, ponieważ nie wie o tym, że optymizmu można się nauczyć.

Ważne emocje z dzieciństwa

Coraz więcej danych wskazuje, że optymizm, który nie opuszcza nas nawet w najtrudniejszych momentach, w dużej mierze kształtuje się w pierwszych latach życia. Psychoterapeutka Babette Rothschild w książce „Ciało pamięta” prezentuje serię badań korelacyjnych, które wskazują, że ci, którzy jako dzieci w wieku do trzech lat doświadczali ciepła, bezpieczeństwa i miłości, jako dorośli byli pozytywniej nastawieni do życia. Efekt ten jest tak silny, że prawdopodobnie istnieje zależność pomiędzy bezpiecznym dzieciństwem a późniejszą, większą odpornością na PTSD, czyli zespół stresu pourazowego. Badacze tłumaczą to działaniem ciała migdałowatego, będącego częścią układu limbicznego odpowiedzialnego za regulację zachowań emocjonalnych. Zdaniem uczonych przez pierwsze trzy lata życia, kiedy nie działa jeszcze hipokamp odpowiedzialny za zapamiętywanie (dlatego z tego okresu nie mamy wspomnień), emocjonalne przeżycia gromadzi ciało migdałowate i na podstawie ilości wchłoniętych pozytywnych emocji decyduje, czy świat jest dla nas dobry i czy sobie w nim poradzimy. Osoby, które doświadczyły

w tym okresie wielu pozytywnych emocji, później, nawet w trudnych sytuacjach, wierzą, że sobie poradzą, a jeśli wieczorem kładą się spać zmartwione, to kiedy rano wstają, patrzą z optymizmem i wierzą, że czeka je dobry dzień.

Jak patrzysz, tak widzisz

Optymizm, jak mówi jedna z badaczek tego tematu dr Aparna Iyer, psychiatra z Texas University Southwestern Medical Center, to stan umysłu, który postrzega świat, ludzi i wydarzenia w pozytywnym świetle. Jest wypracowanym stylem reagowania na otaczającą nas rzeczywistość. Iyer pokazuje także, że życie optymistów nie jest mniej obciążone trudnymi sytuacjami ani przepełnione samymi sukcesami, oni jedynie inaczej patrzą na to, co ich otacza. Optymizmu więc, tak jak i szczęścia, można się nauczyć, zmieniając nawyki i pracując nad wykonaniem konkretnych działań. Można się nim także zarażać od innych ludzi, przebywając w ich otoczeniu i obserwując ich.

Człowiekiem, który najczęściej w psychologii kojarzy się z optymizmem, jest prof. Martin Seligman, jeden z twórców podejścia pozytywnego. Jak sam mówi, zanim wraz z Nancy Etcoff, Danem Gilbertem i Mihalym Csikszentmihalyim stworzyli podwaliny pod psychologię pozytywną, psychologia była postrzegana jako dziedzina zajmująca się osobami poszkodowanymi przez świat, los i geny. Dopiero dzięki ich wieloletnim badaniom na olbrzymich grupach ludzi dowiedzieliśmy się tak dużo o tym, co czyni nas szczęśliwymi i powoduje, że optymistycznie patrzymy na świat.

Analizując wyniki swoich badań, Seligman zauważył, że optymistów od pesymistów dzieli sposób patrzenia na wydarzenia, które się im przydarzają. Kiedy optymistę spotka niepowodzenie, to bardzo szybko wytłumaczy je sobie czynnikami zewnętrznymi (pogoda, mało czasu, brak narzędzi etc.), które działają tylko chwilowo (tak się złożyło, okoliczności mnie zmusiły) i dotyczą określonego wydarzenia albo pewnego obszaru w życiu. Pesymista też tak pomyśli, ale o swoim sukcesie. Dla odmiany, kiedy optymista osiągnie sukces, uzna, że zawdzięcza go sobie, odwołując się do czynników osobowościowych albo zdolnościowych, wewnętrznych, istniejących zawsze i dotyczących wielu dziedzin jego życia. Pesymista pomyśli tak, jeśli spotka go porażka.

Przekonania, które pomagają

Na sposób myślenia i postrzegania świata wpływają też przekonania, które zbieramy przez całe życie. Część z nich wypracowujemy sami, doświadczając różnych sytuacji, inne „dziedziczymy” od ważnych dla nas osób, które nas wychowują, uczą, inspirują. Niektóre z przekonań są życiowo użyteczne, bo pozwalają nam np. na zachowanie ostrożności w niebezpiecznych sytuacjach. Inne mogą nas blokować i powodować, że na życie patrzymy w sposób mało optymistyczny.

Mariusz Wirga, psychiatra i psychoterapeuta poznawczo-behawioralny, współautor książki „ABC twoich emocji”, tłumaczy, że aby żyć pozytywnie, czasem trzeba zmienić swoje przekonania na takie, które będą dla nas bardziej użyteczne (Mauxie Maultsby, jeden z założycieli nurtu poznawczo-behawioralnego, określa takie przekonania jako zdrowsze). Temu służy RTZ – racjonalna terapia zachowania. Pozwala ona w sposób w pełni kontrolowany dokonać w sobie zmian, które spowodują, że z większym optymizmem spojrzymy na świat.

Hormony rządzą

Okazuje się, że na nasze nastawienie do świata może wpływać także wiele czynników biologicznych, takich jak zaburzenia hormonalne oraz choroby psychiczne i fizyczne. Poza normalnymi stanami nierównowagi hormonalnej, takimi jak dorastanie, ciąża czy stan napięcia przedmiesiączkowego, którego doświadczają niektóre kobiety, są jeszcze te wywołane złym funkcjonowaniem organizmu czy niewłaściwie leczonymi chorobami, np. cukrzycą czy niedoczynnością tarczycy. Dlatego zawsze, kiedy spostrzeżemy u siebie niespodziewane i długotrwałe obniżenie nastroju, zanim udamy się po pomoc psychologiczną czy psychiatryczną, warto skontaktować się z lekarzem pierwszego kontaktu i sprawdzić ogólny stan zdrowia. Brak wydzielania hormonów tarczycy i zaburzenia w gospodarce cukrowej mogą się przekładać na funkcjonowanie organizmu, ale też na generalne nastawienie do życia i poczucie wewnętrznego szczęścia, które mocno wpływa na nasz codzienny optymizm.

Szczęście z działania dla innych

Obecny stan badań nad optymizmem i szczęściem pozwala wskazać działania, które wpływają na sposób, w jaki patrzymy na świat, i które umożliwiają zarażanie się optymistycznym nastawieniem. Możemy je podejmować samodzielnie albo z pomocą innych.

Przebywanie z osobami, które mają negatywne nastawienie do otaczającej nas rzeczywistości, w dłuższej perspektywie spowoduje, że sami również zaczniemy patrzeć na świat przez „ponure okulary”, jak mówią Paul Rozin i Edward Royzman, psychologowie z Salomon Asch Center. Na szczęście postawą pozytywną też można się „zainfekować”.

Prezentując innym pozytywną wizję świata, ludzie często nieświadomie i mimowolnie przesyłają „wirale” z pozytywnymi emocjami.

Jak wskazują badania, czynnikiem najbardziej obiecującym i długofalowo wpływającym na rozwój naszego optymizmu jest posiadanie lub znalezienie sensu rozumianego jako długofalowy cel, który dotyczy działań dla innych ludzi, realizacji spraw ważnych dla społeczności lub wręcz idei związanych np. z ratowaniem świata. To one nadają sens naszemu życiu. Leah Weiss, profesor z Uniwersytetu Stanforda, w książce „How We Work: Live Your Purpose, Reclaim Your Sanity, and Embrace the Daily Grind” pokazuje, jak ważne jest posiadanie w życiu celu. Dowodzi też, że działanie na rzecz innych, społeczności, przyrody powoduje, że stajemy się optymistami i czujemy więcej szczęścia i spokoju.

Uśmiech jest zaraźliwy

Jednym ze sposobów zarażania się optymizmem jest uśmiech. Polska pisarka Małgorzata Musierowicz w latach 80. XX w. w jednej ze swoich książek z serii „Jeżycjada”, opowiadającej o losach mieszkającej w Poznaniu rodziny Borejków, każe swoim bohaterkom sprawdzić, co się stanie, kiedy będą uśmiechać się do nieznanych osób. Działanie nazwane przez nią Eksperymentalnym Sygnałem Dobra przynosi niesamowite rezultaty. Okazuje się, że badania potwierdzają ten literacki koncept – uśmiech jest zaraźliwy.

Na całym świecie są grupy, które spotykają się, aby wspólnie się śmiać i uwalniać pozytywną energię. Badania prowadzone nad tym zjawiskiem pokazują, że ma ono wiele pozytywnych efektów. Nie przewidywał ich nawet sam autor terapii śmiechem – amerykański dziennikarz i profesor uniwersytecki Norman Cousins, który w ten sposób radził sobie ze zwyrodnieniowym zapaleniem stawów. Śmiejąc się, uwalniamy endorfiny, czyli hormony szczęścia. Dzięki temu nie tylko pozytywniej patrzymy na świat, ale też dotleniamy organizm i zwiększamy siłę układu odpornościowego.

Inny z dobrze zbadanych i opisanych przez Martina Seligmana sposobów budowania w sobie optymizmu to wizyta wdzięczności. Polega ona na przypomnieniu sobie, komu jesteśmy wdzięczni za to, co dla nas zrobił, wpływając na nasze życie. Należy spotkać się z tą osobą i jej za to podziękować, przygotowując sobie wcześniej wypowiedź na piśmie, bo sytuacja podziękowań jest mocno wzruszająca i wiele osób potrzebuje spisanej listy powodów wdzięczności. Wyniki badań pokazują, że osoby, które wykonają to ćwiczenie, podobnie jak i te, które uczestniczą w nim w roli osoby odbierającej podziękowania, zaraz po i nawet przez dłuższy okres (nawet do sześciu miesięcy po tym wydarzeniu) nadal czują się szczęśliwe i bardziej zadowolone ze swojego życia w porównaniu z grupą kontrolną, która takiego działania nie wykonała.

Czasem zmianie podejścia do świata pomóc mogą nawet rzeczy, o których nigdy byśmy nie pomyśleli. Na to, jak patrzymy na świat, może wpływać nawet nasz sposób chodzenia. Nikolaus Troje, naukowiec z Uniwersytetu Queens w Kanadzie, w swoich badaniach udowodnił, że chodząc wyprostowani i z uniesioną głową, możemy wprawiać się w pozytywny nastrój, idąc zaś zgarbieni z opuszczoną głową, możemy sobie ten nastrój obniżyć.

Dbajmy o to, jak myślimy

W podejściu do optymizmu buduje nas nasza przeszłość i przyszłość. Znany z eksperymentu więziennego psycholog prof. Philip Zimbardo w swoich badaniach dowodzi, że dobrze wspominana przeszłość dodaje nam wiary w siebie, a wyobrażenia przyszłości powodują, że rosną nam skrzydła. Warto więc dbać o to, jak myślimy, i nie bać się zarazić optymizmem. Dzięki temu pełniej skorzystamy z niezwykłej okazji, jaką jest życie.

Sławomir Prusakowski – psycholog, trener, nauczyciel akademicki, doradca, trener biznesu, edukator. Studentom psychologii na Uniwersytecie SWPS pokazuje, jak to, czego uczą się na wykładach, da się przełożyć na praktykę. W biznesie szkoli z tzw. kompetencji miękkich

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus. Pierwsza śmiertelna ofiara wirusa na Podhalu
Następny artykułNowa ranga kształcenia zawodowego w powiecie grajewskim