A A+ A++

Uratowanie życia obrońców Azowstalu było ważniejsze od utrzymywania ostatniego, ukraińskiego punktu oporu nad Morzem Azowskim za wszelką cenę. Problem w tym, że Putinowi nie można wierzyć, a pokazowe upokorzenie żołnierzy Pułku Azow jest wciąż celem rosyjskiej propagandy.

Autobusy z wywiezionymi z terenu zakładów Azowstal w Mariupolu żołnierzami Pułku Azow i innych ukraińskich formacji, dotarły do Oleniwki koło Doniecka oraz do Nowoazowska w tzw. DRL. Tym samym Rosjanie przejęli już pełną kontrolę wojskową nad Mariupolem. Dziś i jutro, według informacji ukraińskiego wywiadu, mają zorganizować wycieczki medialne dla rosyjskich dziennikarzy. Rosyjskie służby będą pokazywać i nagłaśniać zniszczenia w mieście i sugerować, że Ukraińcy celowo się ich dopuścili.

Dla Putina ostateczne zajęcie Mariupola jest jedynym sukcesem w trwającej trzeci miesiąc wojnie. Odciął Ukrainę od Morza Azowskiego i zyskał połączenie lądowe z okupowanym od 2014r. Krymem. Dla Ukraińców historia oblężenia i zniszczenia Mariupola to trauma, ale i kolejna lekcja niesamowitego bohaterstwa obrońców. Pułk Azow przejdzie do historii jako jednostka wojskowa, która w ekstremalnych warunkach walczyła do końca, przez prawie 80 dni wiążąc w Mariupolu duże siły Rosji. Dzięki ich obronie, Rosjanie mieli rozciągnięte siły i brakowało im żołnierzy na innych odcinkach frontu. Ponieśli też duże straty w miejskich walkach.

Od początku maja sytuacja Azowa i innych obrońców była już beznadziejna. Wiadomo było, że albo zginą w podziemnych korytarzach Azowstalu, albo w jakiś sposób uda się uratować ich życie. Tego, czy tak się ostatecznie stanie nie wiadomo. Na razie są na łasce Rosjan, dla których publiczny sąd na „azowcami” był jednym z celów tej wojny. Z drugiej strony ewakuacja ukraińskich bohaterów była skutkiem negocjacji i widział ją cały świat. Pytanie, czy Władimir Putin dotrzyma słowa i czy w ogóle jeszcze przejmuje się światem?

Bohaterska obrona

Rosyjski atak na Mariupol zaczął się od ostrzału artyleryjskiego już pierwszego dnia wojny, 24 lutego. Ukraińcy spodziewali się go od lat. Miasto było dobrze ufortyfikowane i gotowe na atak. A jednocześnie dowództwo w Kijowie zdawało sobie sprawę, że sytuacja Mariupola będzie arcytrudna, jeśli uderzenie pójdzie z trzech kierunków. Tak się też stało.

Pierwsza kolumna ruszyła z rejonu miejscowości Pawłopol w tzw. Donieckiej Republice Ludowej. Druga rozpoczęła natarcie z rosyjskiego Taganrogu i kontrolowanego przez tzw. separatystów Nowoazowska, wzdłuż biegnącej po azowskim wybrzeżu trasy M14. Decydujący był jednak trzeci kierunek natarcia – od zachodu, gdzie grupa rosyjskich wojsk idąca z Krymu zajęła najpierw Berdiańsk, drugi port na Morzu Azowskim, by już trzeciego dwa wojny podejść pod Mariupol. 27 lutego Rosjanie wysadzili też silny desant morski na zachodnich rubieżach Mariupola.

Od początku miasto było ostrzeliwane huraganowym ogniem artyleryjskim, bombardowane przez lotnictwo i ostrzeliwane z morza. Zdobycie Mariupola i całego wybrzeża azowskiego, by stworzyć lądowe połączenie z Krymem i odciąć Ukrainę od morza, było jednym z głównych celów inwazji. 2 marca Mariupol znalazł się w pełnym okrążeniu. Odtąd cywile uciekający z miasta musieli przechodzić upokarzające, rosyjskie kontrole i filtrowanie, a wielu z nich było porywanych i wywożonych do Rosji.

Mariupol. Z dziennika oblężonego miasta

Mariupol stał się areną ciężkich walk i bombardowań. Jak w Aleppo, czy Groznym. W mieście broniły się Pułk Azow i 36. Brygada Piechoty Morskiej, 56. Brygada Piechoty Zmotoryzowanej, 10. Górskiej Brygada Szturmowa, czy pododdziały z wielu innych formacji, m.in. z policji, SBU i służby granicznej. Mariupol atakowała głównie rosyjska 150. Dywizja Zmechanizowana i inne jednostki 58. Armii z Południowego Okręgu Wojskowego, a także piechota morska, specnaz GRU, wojsko tzw. DRL i „kadyrowcy”.

Około 10 kwietnia, po ponad miesiącu ciężkich walk ulicznych, Rosjanom udało się podzielić miasto na pół. Wtedy główną twierdzą ukraińskiego oporu stał się ogromny teren zakładów metalurgicznych Azowstal. W podziemiach huty schroniło się ok. 3 tys. ukraińskich żołnierzy i wielu cywilów. Pod koniec kwietnia Azowstal był jedynym punktem oporu i bazą wypadową dla ukraińskich sił wciąż atakujących Rosjan. Mimo, że w pozostałej części zrujnowanego miasta Rosjanie usilnie próbowali zaprowadzać w ostatnich dniach porządki i tzw. normalne życie, nie mogli ogłosić, że całkowicie kontrolują Mariupol, kiedy w Azowstalu toczyły się walki.

To był również policzek dla Putina, bo i na innych odcinkach nie odniósł sukcesów. Spod Kijowa i z północy musiał się wycofać. Pod Charkowem Rosjanie ponoszą klęski. Na Donbasie zero znaczących postępów, a front południowy koło Chersonia zamarł. Przy czym Ukraińcy podejmują śmiałe, lokalne kontrnatarcia. Zdobyty Mariupol był Putinowi bardzo potrzebny.

Życie jest najważniejsze

Rosjanie mieli wybór. I wielokrotnie z niego korzystali, długo odrzucając wszelkie propozycje wymiany jeńców, zawieszenia ognia i ewakuacji z Mariupola choćby rannych. Nadszedł taki moment, kiedy otoczony Azowstal mogł się bronić może kilka dni, może dłużej, nawet tygodniami do ostatniego obrońcy. Każdy dzień oznaczałby jednak rosyjskie straty i nie pozwalały na odtrąbienie sukcesu ostatecznego zajęcia wybrzeża azowskiego. W negocjacje angażowały się instytucje międzynarodowe (ONZ i Czerwony Krzyż) oraz Turcja. O ewakuację apelował cały świat. Kijów prowadził własną grę. Wzruszały apele żon obrońców Azowstalu. Pojechały nawet do Watykanu prosić papieża Franciszka o wsparcie.

Żony ofcierów Azowa na spotkaniu z papieżem, 11.05.22, zdj.: TG Bilecki

Papież spotkał się z żonami ukraińskich oficerów z batalionu Azow

Uratowanie obrońców Mariupola ma kolosalne znaczenie dla Wołodymyra Zełenskiego. Prawdą jest, że nie było mu po drodze z Azowem i tzw. ruchem azowskim. To środowisko od początku rządów Zełenskiego było wobec niego mocno krytyczne. Atakowało prezydenta, urządzało demonstracje. Nawet teraz, w czasie obrony Azowstalu pojawiły się w pewnym momencie wysyłane przez sieć oskarżenia, że Kijów ich porzucił, że nie pomyślał o kontrofensywie, by odbić Mariupol. Zełenski i jego ludzie dobrze wiedzieli, że może nie teraz, ale po wojnie, pojawią się zarzuty, że zostawili Azow na zatracenie. Dlatego uratowanie resztek pułku było dla prezydenta sprawą honoru, ale i ważne politycznie. Zełenski wziął również na siebie sprawę „kapitulacji” Azowstalu. Bo mówi, że obrońcy się poddają i ewakuują wykonując jego rozkazy, po wypełnionym zadaniu, a nie dlatego, że ulegli.

Na razie udało się wynegocjować ewakuację, a żołnierzy wywieziono na terytorium tzw. DRL, czyli teren kontrolowany przez Rosję.

– Operacja ratunkowa skończy się, kiedy obrońcy Mariupola będą ewakuowani na terytorium kontrolowane przez Ukrainę – powiedziała dla BBC Hanna Malar, wiceminister obrony Ukrainy.

Malar przyznała też, że nie wszyscy obrońcy Azowstalu opuścili teren zakładów. To może oznaczać komplikacje. Negocjując Zełenski musiał zgodzić się na ewakuację pod warunkiem, że później dojdzie do wymiany jeńców z Mariupola (bo w tym momencie stają się rosyjskimi jeńcami) na pojmanych przez ukraińską armię Rosjan. Zagadką pozostaje jednak, czy Moskwa dotrzyma słowa. Po pierwsze Pułk Azow jest od wielu lat w rosyjskiej propagandzie demonizowany, jako forpoczta ukraińskiego „nazizmu”. A ostatnio niemal wprost nazywany ukraińskim „SS”. Jego zniszczenie było na wysokiej pozycji listy celów inwazji. Wyznaczając cele Putin mówił o „denazyfikacji”. Pojmanie i osądzenie w Rosji „azowców” byłoby symbolicznym spełnieniem tego celu.

Rosja chce uznać pułk Azow za terrorystów. Czy odda jeńców?

Po drugie Kreml jest w pewnej pułapce. Nie dość, że wojna idzie słabo, to stopniowe redukowanie celów od zniszczenia Ukrainy do zajęcia Donbasu, a wreszcie do zajęcia Mariupola i wojny z NATO na Ukrainie (co de facto oznacza okopanie się i długotrwałą wojnę pozycyjną) wywołuje irytację napompowanych przez propagandę środowisk radykalnych. Także tych na i wokół Kremla. A to już stwarza zagrożenie dla Putina. W Dumie (rosyjskim parlamencie) już pojawiają się wezwania by skazać i stracić „azowców”. Ich wymiana na jeńców rosyjskich pozwoli Zełenskiemu fetować sukces. Zełenski pokazałby też, że w odróżnieniu od Putina, dba o życie swoich żołnierzy. Póki są na rosyjskim terenie, nie ma pewności, jak się skończy historia bohaterów Mariupola.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułATP w Genewie: Faworyci zbyt mocni. Szymon Walków przegrał w pierwszej rundzie debla
Następny artykułZgłoś swój udział! Nabór do Programu „Opieka wytchnieniowa” – edycja 2022