A A+ A++

W sierpniu 2019 roku wpływowa amerykańska organizacja Business Roundtable zrzeszająca prezesów największych spółek, takich jak Apple, JPMorgan Chase, BlackRock, Coca-Cola, Johnson & Johnson czy Walmart, zakwestionowała paradygmat obowiązujący dotąd w spółkach publicznych, wypowiadając bezwarunkowe posłuszeństwo akcjonariuszom (shareholders).

Jednocześnie złożyła swoiste ślubowanie wszystkim interesariuszom (stakeholders): pracownikom, dostawcom, konsumentom, strąconym z piedestału akcjonariuszom, czy wreszcie całym społecznościom, w ramach których reprezentowane przez nią firmy funkcjonują. Nadchodzący kryzys związany z pandemią koronawirusa pokaże, czy był to tylko blef wypowiedziany w sytuacji, w której i tak nikt nie mógł powiedzieć „sprawdzam”.

Jak dotąd obowiązującą doktryną w wielkim amerykańskim biznesie była służebna rola spółek wobec akcjonariuszy. Sformułował ją w latach 70. ubiegłego wieku Milton Friedman, głosząc, że społeczną odpowiedzialnością biznesu jest zwiększanie zysków. A w skrócie, że chciwość – jak stwierdził wykreowany na tej kanwie Gordon Gekko, główny bohater kultowego „Wall Street” – jest dobra.

W praktyce oznaczało to tzw. maksymalizację wartości dla akcjonariuszy (maximizing shareholder value), tj. zasadę według której zarządzający powinni robić wszystko to, co prowadzi do zwiększania wartości spółki dla akcjonariuszy. Czyli wzrostu wartości akcji – co, mówiąc nawiasem, z mniej lub bardziej zasadnych powodów zmarły niedawno Jack Welch, wieloletni prezes General Electric, nazwał najdurniejszą ideą świata – lub wypłaty jak największej dywidendy.

Zobacz więcej: Jack Welch – legendarny szef General Electric nie żyje. „Neutronowy Jack” czy guru zarządzania?

„Akcjonariuszocentryzm” tak, wypaczenia nie

Dziś, zgodnie z deklaracją, celem działań podejmowanych przez największe światowe korporacje ma być, tak jak dotychczas, zaspokajanie oczekiwań akcjonariuszy, ale – co kluczowe – w harmonii z poszczególnymi grupami interesariuszy. Mają temu służyć nowe (czy wyraźniej odtąd wyartykułowane) elementy „misji” spółek: kreowanie wartości dla konsumentów, inwestowanie w pracowników, etyczne postępowanie wobec dostawców oraz wspieranie społeczności, w ramach których spółki funkcjonują.

Innymi słowy, zarządzający spółkami mają w większym stopniu skupić się na budowaniu wartości długoterminowej (a jednocześnie zrównoważonej), kosztem tej mierzonej za pomocą indeksów, czyli kapitalizacji giełdowej, która odzwierciedla tak naprawdę tylko kolektywną opinię uczestników rynku o jej obecnej sytuacji i dającej się przewidzieć w oparciu o opublikowane informacje w najbliższej perspektywie.

Koronawirus wejdzie za wszystko i powie „sprawdzam”

Oczywiście bez względu na swoją srogość, żaden kryzys, nawet kryzys strukturalny, z jakim przyjdzie nam się niebawem najpewniej zmierzyć, nie wywróci do góry nogami listy biznesowych priorytetów. Wajchę, czyli w tym przypadku biznesowy (korporacyjny) paradygmat, można przestawić, lecz zasady ekonomii pozostaną zawsze takie same – głównym zadaniem zarządzających powinno być dbanie o to, żeby tworzony przez nich model biznesowy był efektywny, lepszy od tego konkurencji, a produkty i usługi proponowane przez kierowane przez nich firmy chcieli kupować klienci, których Business Roundtable postawiło zresztą na pierwszym miejscu („put the customer first”).

Można jednak zaryz … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBZK informuje
Następny artykułBrand24. Wracamy. I to silniejsi