A A+ A++

– Sceny erotyczne? Zazwyczaj człowiek dowiaduje się o nich na miejscu. Agentka mówi co innego, a co innego jest na planie – mówi Iwona, studentka prawa, statystka od 5 lat.

Ostatnio pojechała na plan do znanego reżysera. Miało być statystowanie w scenie kręcenia teledysku w stylu Michaela Jacksona „Black or White”. Sto złotych za maksymalnie dwie godziny pracy. Agentka umówiła kilkanaście dziewczyn. Większość od dłuższego czasu w branży, jedna debiutantka.

– Nastawiałyśmy się na teledysk, na miejscu okazało się, że mamy grać półnagie, używając różnych gadżetów – wspomina Iwona. – O teledysku nie było ani słowa. Miałyśmy po prostu, za sto złotych, markować seks. Same, używając różnego rodzaju rekwizytów. Dziewczyny były przerażone, bo przecież na coś innego się umawiałyśmy. Większość jednak – każda z nas starała się zachować profesjonalnie – zdecydowała się zagrać to, co im kazano. Ja zgodziłam się na scenę, w której liżę lody. Debiutantka zagrała swoje, ale była mega zestresowana.

O dużym stresie mówi też wieloletni statysta, Mariusz, który brał udział w scenie seksu w serialu „Malanowski i Partnerzy”. Scena wyglądała tak: półnagi Mariusz miał leżeć na ułożonej na stole i rozebranej do bielizny statystce.

– Nie miałem pojęcia co mam robić, pierwszy raz byłem w takiej sytuacji – mówi Mariusz. – Reżyser poganiał, żebyśmy się spieszyli, bo był w niedoczasie. Leżałem między nogami tej pani i bałem się cokolwiek zrobić. Reżyser nakazał, żebyśmy szli na żywioł, tak jak w filmach erotycznych. Poszedłem więc na żywioł czyli dotknąłem piersi tej pani, ale nigdy nie byłem tak skrępowany i onieśmielony. Za udział w filmie dostał 200 złotych.

Scena gwałtu? Radźcie sobie sami

Na podobną kwotę wyceniono udział Jarka (8 lat statystowania) w scenie gwałtu.

– Wydawało mi się, że zagram to bez problemu bo miałem doświadczenie w scenach seksu w serialu paradokumentalnym „Oblicza prostytucji” – mówi Jarek. – W „Obliczach prostytucji” grałem klienta. W jednej scenie siedziałem półnagi w samochodzie ze statystką grającą prostytutkę. W drugiej rozbierały mnie dwie statystki. Wydawałoby się, że jestem nagi, ale miałem na sobie cielistą bieliznę.

Scenę gwałtu kręcił dla serialu „Ukryta prawda”. Tym razem jego rola była rozbudowana. Miał zagrać zboczeńca, który wywozi do lasu młodą dziewczynę i tam próbuje ją zgwałcić. – Grała ze mną osiemnastolatka – wspomina. – Mogłaby być moją córką. Miałem ją gonić po lesie, wywracać i rozbierać. Robiłem to, ale – jak mówił reżyser – zbyt delikatnie. Zrobiliśmy sześć dubli, wreszcie zaakceptował. Przepraszałem potem tę młodą dziewczynę. Przekonywała mnie, że jakoś sobie z tym poradziła, ale do tej pory siedzi we mnie żal. Szkoda, że nie było kogoś, kto mógłby po tym wszystkim z nami porozmawiać. Słyszałem, że na niektórych planach, podczas takich scen są psycholodzy, ale ja nigdy się z nimi nie zetknąłem. Zetknąłem się za to z tym, że w przerwie między kolejnymi ujęciami jeden z aktorów klepnął w pośladek statystkę. Dziewczyna poskarżyła się reżyserowi, ale nikt nic nie zrobił. Żal.

Żal, ale na agenta, który – jak mówi – oszukał go, ma też Marcin (10 lat statystowania). O tym, że ma wziąć udział w scenie erotycznej – w serialu paradokumentalnym – dowiedział się na miejscu.

– Agent powiedział tylko, żebym zabrał ze sobą cieliste majtki i podał kwotę: 70 zł. za scenę – mówi. – Nie było mowy o erotyce. Kiedy się okazało, że mam markować seks na stojąco myślałem tylko o mojej bieliźnie: czy jest dostatecznie kryjąca, czy moje pośladki wyglądają dobrze itd. Nie mogłem się skupić na partnerce. Kamerzysta mnie instruował co mam robić bo stałem jak kłoda i bałem się wykonać jakikolwiek gest. Po kilku dublach coś wreszcie zrobiłem. Jak się wtedy czułem? Jak szmata.

Inaczej było w innym filmie i innej scenie. Tym razem miał brać prysznic z dwoma mężczyznami. Tu wszystko było jasne od początku: akcja filmu toczy się w więzieniu. Nie ma mowy o erotyce. – No i kwota była godziwa, bo dwa razy taka jak za odegranie sceny seksu – mówi Marcin.

Orgia? Wyższe stawki dla wybranych

– Nie ma co ukrywać: seks opłaca się wszystkim za wyjątkiem statystów – dodaje Justyna (2 lata statystowania). Jej historia jest jeszcze inna: zdawała sobie sprawę, że weźmie udział w scenie orgii, w filmie fabularnym znanego reżysera. Niby wszystko było OK, bo wybrany dla niej partner miał zaklejone taśmą miejsca intymne, ale Justyna czuła dyskomfort.

– Byłam topless i dookoła widziałam dziewczyny topless grające z półnagimi mężczyznami – opowiada. – Nie przypuszczałam, że tak to będę potem przeżywać, a było mi głupio i czułam się – za trzysta złotych, bo tyle dostałam za swoją pracę – wykorzystana.

Tym bardziej, że jak mówi Justyna, za markowanie seksu inną kwotę biorą aktorzy, a inną statyści, a jeszcze inną epizodyści. Inaczej też – po scenie orgii – byli traktowani statyści, a inaczej aktorzy. Ci pierwsi dostali cienką zupkę, ci drudzy wystawny katering. Ci pierwsi wprawdzie mieli czym się okryć, ale czekając na scenę orgii byli upchnięci w ogrzewanym namiocie. Ci drudzy mieli swoje, wygodne kampery.

Statystka, która brała udział w filmie “Dziewczyny z Dubaju” napisała do Piotra Krysiaka: „Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że takich zdarzeń nie da się wymazać z głowy. Prędzej czy później wybuchniesz”.

Czytaj też: Potężna moc seksu. „Maksymalnie korzystny dla zdrowia będzie, gdy zakończy się orgazmem”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSonda NASA dotknęła Słońca. „To gigantyczny krok dla nauki”
Następny artykułCzyste powietrze Przemyśl