A A+ A++

Kochał muzykę, a w szczególności jazz. Był nie tylko pasjonatem brzmienia, ale też wybitnym instrumentalistą. Janusz Sołtysik, częstochowski saksofonista oraz członek zespołu „Five O’Clock Orchestra” nie żyje.

Janusz Sołtysik urodził się na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Do Częstochowy przyjechał z rodzicami w 1949 roku. Mieszkali w budynku przy al. Wolności. Miłość do muzyki tkwiła w jego sercu od najmłodszych lat. Uczył się m.in. w podstawowej oraz średniej szkole muzycznej, a następnie w częstochowskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej. W 2016 roku jego wieloletnia działalność artystyczna została doceniona przez przyznanie mu indywidualnej nagrody w konkursie „Złota Tarka”. Tak o prestiżowym wyróżnieniu w dziedzinie muzyki mówił na antenie Radia Fiat w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską:

– To jest wynik na zasadzie konsensusu jury. W przypadku tego festiwalu wiąże się to ze stylowością. Na sali siedziało wiele osób, które znały się na muzyce. Jestem bardzo szczęśliwy, że uhonorowano mnie tą nagrodą.

Całej rozmowy posłuchać można tutaj.

Częstochowski saksofonista wybrał jazz, ponieważ uważał ten gatunek muzyczny za najbardziej „wolny” od ograniczeń interpretacyjnych. Tak cenionego artystę wspomina kolega „po fachu” Jakub Konieczko lider zespołu „Forsal”:

– Janusza Sołtysika poznałem kilkanaście lat temu. Był człowiekiem wyjątkowej charyzmy, zawsze życzliwym. Stał zazwyczaj w cieniu innych muzyków, ale wykonywał zawsze bardzo trudną „robotę” – tą, którą docenić potrafią jedynie muzycy.

Janusz Sołtysik zmarł 14 stycznia o godz. 4.30. O dacie oraz miejscu pochówku będziemy informować.

ABK

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCo oglądać w weekend na Netflix? Rozpiska wszystkich nowości na platformie
Następny artykułNawałka, czyli pierwszy selekcjoner, który dostałby robotę przez zasiedzenie