A A+ A++

Sondaż United Surveys dla „Wirtualnej Polski” opublikowany 15 listopada daje co prawda PiS poparcie na poziomie 30,6 proc., ale pokazuje też wyraźny trend spadkowy: w badaniu tego samego ośrodka z początku listopada PiS uzyskał 32,6 proc. poparcia, miesiąc wcześniej 37,1 proc.

Spadkowy trend potwierdza także opublikowany w poniedziałek 22 listopada sondaż Kantar Public dla „Gazety Wyborczej”. Partia Jarosława Kaczyńskiego ma w nim poparcie na poziomie 30 proc., dwa punkty procentowe mniej niż przed miesiącem. Żaden z sondaży nie daje PiS szans na samodzielne stworzenie rządu, problemem może być nawet utworzenie go wspólnie z Konfederacją.

Drożyzna przykryła „polityczne złoto”

Rządzący obóz ma tyle problemów, że właściwie trudno, by nie tracił poparcia w sondażach. Polska wkroczyła w czwartą falę pandemii dramatycznie nieprzygotowana, rząd patrzy biernie na rekordowe liczby spowodowanych przez Covid-19 zgonów. W ostatnim tygodniu Polska miała ponad sześciokrotnie większą średnią liczbę dziennych zgonów niż prawie dwukrotnie ludniejsza Francja.

Kierownictwo PiS nie jest w stanie zapanować nad swoim własnym obozem politycznym. Rządowa większość wisi na włosku, przy każdej ważnej ustawie kiedyś wszechwładny prezes Kaczyński musi negocjować z posłami trzeciego i czwartego szeregu. Rząd nie ma większości, by przegłosować ustawę dającą pracodawcom dostęp do informacji o szczepieniach pracowników i musi rozmawiać z opozycją, którą przez ostatnie sześć lat głownie obrażał i próbował upokorzyć.

Nie widać wyjścia ze sporu z Czechami o Turów, ani z Unią Europejską o praworządność. Wbrew całej propagandowej narracji, jaką rząd uruchomił przy okazji dyskusji o Polskim Ładzie, europejskie środki z Funduszu Odbudowy nie płyną do Polski. Zamiast tego Polsce codziennie naliczają się kary za lekceważenie wyroków Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości: pół miliona euro dziennie za Turów i milion dziennie za Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Rząd ich nie płaci i zapiera się, że nie zapłaci ani eurocenta, ale instytucje unijne kary mogą po prostu odliczyć z należnych Polsce środków.

Wreszcie, najważniejszy problem: inflacja. Ceny niezbędnych codziennych produktów i usług wyraźnie rosną w sposób odczuwalny dla przeciętnych portfeli. Złoty jest najsłabszy od lat. To dla PiS szczególnie groźne. Podstawowa obietnica tej partii sprowadzała się do tego, że pod jej rządami przeciętnej polskiej rodzinie będzie się żyło lepiej. I faktycznie, do 2020 roku się żyło: dzięki świetnej koniunkturze, rekordowo niskiemu bezrobociu, wzrostowi płac, programom socjalnym rządu.

Najpierw pandemia, potem inflacja podały jednak w wątpliwość to, czy PiS będzie się w stanie wywiązać ze swojej obietnicy poprawy losu zwykłych polskich rodzin. Polski Ład, który miał stać się nową wielką narracją gospodarczo-socjalną, propagandowo nie wypalił. W październiku CBOS opublikował sondaż, pokazujący wyraźny spadek nastrojów społecznych. Od września o 9 punktów procentowych (z 56 proc. do 47 proc.) spadła liczba rodzin oceniających swoje warunki materialne jako dobre. 47 proc. to najniższy wynik od czerwca 2016. O siedem punktów procentowych wzrosła liczba osób oceniających swoje warunki materialne jako „ani dobre, ani złe”, a o dwa punkty procentowe jako złe. Trudno nie łączyć tego z drożyzną.

Wydawało się, że sytuacja na granicy to kryzys, który PiS może zmienić w „polityczne złoto”, demonizując migrantów, strasząc wojną, skupiając wyborców wokół flagi i munduru. Jak jednak wszystko wskazuje, drożyzna przykryła „polityczne złoto”. Choć według sondażu SW Research dla „Rzeczpospolitej” z połowy listopada, więcej osób ocenia politykę rządu na granicy pozytywnie (39 proc.) niż negatywnie (36 proc.), to nie przekłada się to na wzrost poparcia dla PiS. Można zgadywać, że dla wyborców codzienne sprawy związane z kosztami życia i siłą nabywczą ich pensji są na tyle ważne, że wezwania do „ochrony granic” i „szacunku dla munduru” nie są ich w stanie przekonać do rządzącej partii.

PiS stworzył społeczeństwo, które go odrzuci?

Spadek poparcia dla PiS nie jest przy tym sprawą ostatnich miesięcy, to długoterminowy trend. W badaniach przeprowadzonych przez Kantar w październiku 2020 roku PiS miał o 6 punktów procentowych poparcia więcej niż w sondażu z poniedziałku. Co takiego stało się w październiku 2020 roku? Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej praktycznie zdelegalizował aborcję w Polsce, usuwając z katalogu dopuszczalnych przesłanek zabiegu tę związaną z ciężkim uszkodzeniem płodu. Notowania PiS w dwa tygodnie zjechały wtedy o kilka punktów procentowych, ludzie masowo wyszli na ulice miast i miasteczek całej Polski.

Choć PiS w pewnym momencie zaczął odrabiać te straty, to nigdy nie wrócił do poziomu poparcia sprzed wyroku. Badania opinii publicznej sugerują dlaczego: wyrok TK całkowicie rozminął się z oczekiwaniami społecznymi. Ostatnie badanie w tej sprawie autorstwa Kantaru, opublikowane w „Gazecie Wyborczej” na początku tygodnia, wskazuje, że ponad dwie trzecie badanych (67 proc.) nie zgadza się z wyrokiem sprzed roku, popiera go niespełna jedna czwarta (24 proc.).

Z badania wynika też, że rośnie społeczne przyzwolenie na legalną aborcję także w wypadku trudnej sytuacji matki/rodziców – z 15 proc. w zeszłym roku do 28 proc. w tym. PiS rozpętał wojnę ideologiczną, którą przegrywa. Bo nawet wśród wyborców tej partii przyzwolenie na legalną aborcję w przypadku uszkodzenia płodu – opcja, którą zablokował Trybunał – wzrosło o 12 punktów procentowych.

Jest jeszcze jedne kłopotliwy dla PiS trend. W 2019 roku partia zwiększyła poparcie o 2,34 miliona głosów. Jednocześnie jej elektorat stał się bardziej „ludowy” niż w 2015. Wygrana opierała się znacznie bardziej niż w 2015 r. na osobach gorzej wykształconych, mniej zarabiających, starszych, mieszkających w mniejszych ośrodkach.

Jak wynika z badań Marcina Dumy z IBRiS-u, rządy PiS dały wielu osobom poczucie przynależności do klasy średniej. W wielu przypadkach może ono być na wyrost, ale przekłada się na zmianę aspiracji, oczekiwań wobec władzy, ale także na liberalizację postaw. Duma w wywiadzie dla „Polski Times” wymienia trzy obszary już widocznej liberalizacji: stosunek do aborcji, związków partnerskich i Kościoła katolickiego.

Co może uratować PiS?

Wszystko to składa się na poważny problem dla rządzącej partii. W następnych wyborach można sobie wyobrazić scenariusz, w którym władzę odbierze jej grupa osób, która dopiero w trakcie rządów PiS, a nawet dzięki jego polityce, poczuła się „klasą średnią”. Widać też, że władza się po prostu zużywa po sześciu latach, co jest naturalnym procesem w demokracji.

Czy to już w takim razie „koniec PiS”? Warto uważać z takimi prognozami – wielokrotnie okazywały się przestrzelone. Tym bardziej, że na razie spadki PiS nie przekładają się na wyraźne wzrosty poparcia dla opozycyjnych partii – choć sondaże wskazują, że lista zjednoczonej opozycji a nawet wspólna lista PO i Polski 2050, wygrałaby ze Zjednoczoną Prawicą. W sondażach widać też wyraźnie przyrost liczby wyborców niezdecydowanych, którzy – nawet jeśli rozczarowali się PiS – mogą do partii wrócić. Zwłaszcza jeśli PiS uda się ich przekonać – jak udawało się w przeszłości – że rządy PO i reszty opozycji to perspektywa „powrotu biedy” dla zwykłych polskich rodzin.

Jeśli opozycja nie zdoła przekonać wyborców, że w następnych wyborach realnie ma szansę zawalczyć o przejęcie władzy, ci mogą zostać w domu. A kwestia mobilizacji może okazać się kluczowa dla wyniku. Wreszcie, ostatnia sprawa: nie wiadomo, jaką siłę będzie miała Konfederacja. Jeśli zbierze rozczarowanych wyborców PiS z prawa, może okazać się koalicyjnym partnerem, zdolnym przynieść PiS trzecią kadencję. Choć taki rząd pewnie nie przetrwałby zbyt długo.

Podsumowując, PiS jest w poważnych sondażowych kłopotach, ale sama niekorzystna dla Zjednoczonej Prawicy sondażowa fala, nie musi jeszcze wynieść opozycji do władzy. Opozycja musi się sensownie pogrupować tak, by maksymalnie przełożyć swoje poparcie na mandaty i przekonać każdego znajdującego się w jej zasięgu wyborcę i każdą wyborczynię, że ich głos się liczy.

Czytaj więcej: Andrzej Duda to nie jest prezydent na czasy kryzysu. „Powtarza najbardziej prymitywną narrację”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKwarantanna spod nowego numeru
Następny artykułPrzewozili narkotyki… taksówką