A A+ A++

W lipcu poprawiły się wszystkie składowe zarówno bieżącego wskaźnika ufności konsumenckiej (BWUK – opisuje obecne tendencje konsumpcji indywidualnej), jak i wskaźnika wyprzedzającego (WWUK – mówi o tendencjach oczekiwanych w najbliższych miesiącach) – wynika z opublikowanych w środę danych Głównego Urzędu Statystycznego. Poprawa w stosunku do czerwca wyniosła 6 pkt. proc. dla oceny bieżącej i 10,3 pkt. proc. dla prognoz. Oba wskaźniki, które w lipcu wynoszą ok. -13,5 pkt., pozostają jednak na poziomach znacznie niższych niż przed wybuchem pandemii COVID-19. Dla porównania – w lipcu 2019 r. BWUK wynosił 9 pkt., WWUK – 5,9 pkt. Ujemna wartość oznacza, że pesymistów jest więcej niż optymistów.

Fot.: GUS

Obydwa wskaźniki ufności konsumenckiej mogą przyjmować wartość od -100 do 100. Wartość dodatnia oznacza przewagę liczebną konsumentów nastawionych optymistycznie nad konsumentami nastawionymi pesymistycznie, wartość ujemna – przewagę pesymistów.

Fot.: GUS

Zrzucanie pesymizmu

Jednak poprawa koniunktury nie ulega wątpliwości. Zdaniem dr Soni Buchholtz, ekspertki ekonomicznej Konfederacji Lewiatan, badania GUS świadczą o tym, że gospodarstwa domowe otrząsają się z pesymizmu spowodowanego pandemią i zamrożeniem aktywności gospodarczej.

– Respondenci jednoznacznie sygnalizują, że normalizuje się sytuacja ich gospodarstw domowych. Ponadto, niezmiennie lepiej oceniają sytuację swojego gospodarstwa domowego aniżeli całej gospodarki (ocena ostatnich 12 miesięcy: -5,5 vs. -24,4, ocena najbliższych 12 miesięcy: -3,3 vs. -18,4). Paradoksalnie, w obu przypadkach progres ocen na kolejne 12 miesięcy jest silniejszy niż ocen wstecz. Nie oznacza to jednak, że niepewność ustaje całkowicie. Przykładem jest skłonność do dokonywania ważnych (w domyśle: obciążających finansowo) zakupów. Tu poprawa względem czerwca jest symboliczna w porównaniu do notowanej przed miesiącem (lipiec: -15,7, czerwiec: -19, maj: -35,7). Jeśli wyniki te faktycznie znajdą odzwierciedlenie w danych o produkcji przemysłowej czy sprzedaży detalicznej, będziemy obserwować w lipcu znacznie skromniejsze wzrosty – uważa ekonomistka.

Zwraca przy tym uwagę, że ankietowani sygnalizują odkładanie oszczędności, co – jej zdaniem – motywowane jest przezornością.

– Oczekiwane poziomy bezrobocia pozostają wciąż wysokie, chociaż indywidualne ryzyka plasują się już dość nisko. Nisko, ale jednak dalsze spadki odsetków osób, które ryzyko utraty pracy szacują jako prawdopodobne, są w porównaniu do czerwca symboliczne (26,5 proc. aktywnych zawodowo względem 28,3 proc. w czerwcu i 34,1 proc. w maju). W ślad za sytuacją na rynku pracy, podobnie łagodnie spada subiektywne zagrożenie dla osobistej sytuacji finansowej gospodarstw (60 proc. wskazujących na duże lub przeciętne zagrożenie, przy 62,5 proc. w czerwcu i 71,9 proc. w maju) – wylicza Sonia Buchholtz. Zwraca przy tym uwagę, że optymizm konsumentów jest silniej napędzany przez politykę gospodarczą aniżeli sytuację epidemiczną, która – według ekonomistki – powinna być pierwotna względem polityki gospodarczej. – Innymi słowy, mocne przekonanie o niskim prawdopodobieństwie drugiego lockdownu i szerokim strumieniu wsparcia jest dla badanych konsumentów ważniejsze niż liczba i tempo pojawiania się nowych ognisk zakażeń – tłumaczy ekspertka Lewiatana.

Czytaj też: Ludzie sobie odpuścili. A pandemia przecież trwa

W kształcie „V”

Na razie jednak dane ze sfery realnej, o których mówi Sonia Buchholtz, zaskakują. I to pozytywnie. Tak było zarówno w przypadku czerwcowej sprzedaży, jak i produkcji. Oba odczyty okazały się lepsze od prognoz ekonomistów, dla których jest to oznaką V-kształtnego przebiegu kryzysu. A ten dla gospodarki jest znacznie korzystniejszy, niż gdyby przybrał postać litery „U” lub – co gorsza – „L”.

Taką postać przybierają też wykresy obrazujące nastroje – zarówno wśród konsumentów, jak i w przedsiębiorstwach.

Okazuje się bowiem, że w lipcu koniunktura w przetwórstwie przemysłowym, budownictwie, handlu i usługach również się poprawiła.

Fot.: GUS

Choć i ona – z wyjątkiem sekcji „informacja i komunikacja” – pozostaje na minusie i jest daleka od stanu sprzed pandemii.

– Mimo poprawy koniunktury trudno mówić o wygranych, dużo łatwiej za to wskazać sektory przegrane – uważa Sonia Buchholtz.

W lipcu najgorzej radzi sobie hotelarstwo i gastronomia. Niewiele pomógł bon turystyczny i rezygnacja sporej części Polaków z wyjazdów zagranicznych na rzecz spędzania wakacji w kraju.

Fot.: GUS

– Ruch krajowy nie zastępuje turystów zagranicznych (którzy przeciętnie wydają w Polsce średnio więcej), a ograniczenia sanitarne nie pozwalają na osiągnięcie pełnych mocy typowych dla sezonu letniego. Dodatkowo, firmy sektora odnotowują wciąż znaczne ryzyko poważnych lub wręcz zagrażających stabilności zatorów płatniczych (wskazuje na to 30 proc. badanych firm) – zauważa ekspertka Lewiatana, choć przyznaje, że perspektywy na przyszłość się poprawiają, a poprawa w ocenie bieżącej (-44,0) jest ogromna w stosunku do obserwowanych w kwietniu poziomów oscylujących wokół -70.

Fot.: GUS

Z miesiąca na miesiąc poprawia się także koniunktura w handlu i logistyce, co – zdaniem Soni Buchholtz – bezpośrednio wynika z większego optymizmu wśród konsumentów.

– Powoli wracamy do wzorców zakupowych sprzed pandemii – zarówno jeśli chodzi o skłonność do zakupów dóbr trwałych, dóbr innych niż te pierwszej potrzeby, jak i sposobów ich nabywania (jednostkowo mniejsze i częstsze zakupy, żywność i farmaceutyki nabywane w sklepach stacjonarnych zamiast online). Tu jednak oceny bieżące pozostają zbliżone w stosunku do ocen na przyszłość – komentuje dr Buchholtz.

Poprawę nastrojów, i to znaczną (o ok. 10 pkt proc.), sygnalizują też w lipcu przedsiębiorstwa działające w segmencie przetwórstwa przemysłowego.

– Te wyniki pozostają spójne z wzorcami obserwowanymi w badaniu produkcji sprzedanej przemysłu, gdzie ok. dwóch trzecich sektorów notowało dodatnią dynamikę miesięczną. Tu jednak warto wspomnieć, że produkcja dóbr konsumpcyjnych radzi sobie systematycznie lepiej niż dóbr inwestycyjnych. Bez głębokiego przekonania menedżerów o dynamicznym wychodzeniu z recesji temu segmentowi będzie trudno wrócić na starą ścieżkę wzrostu – uważa ekspertka Lewiatana.

Czytaj też: Przemysł znów na plusie. Zaskakujące dane o produkcji

Fot.: GUS

Jej zdaniem podobny wniosek można wysnuć w stosunku do budownictwa, gdzie ewidentnie kończy się realizacj … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTELEFAKTY – 22.07.2020 r.
Następny artykułWielki Kapelmistrz, równie Wielkiej Orkiestry nie zaprosiłby Prezydenta na domówkę…