A A+ A++

Barbara Brylska (kapłanka Kama z “Faraona” oraz Krzysia z “Pana Wołodyjowskiego”) w latach 60. ubiegłego wieku uchodziła za prawdziwą seksbombę i jedną z najpiękniejszych aktorek w kraju. Chociaż nie mogła narzekać na brak popularności, nie kryła, że nad karierę znacznie bardziej przedkładała udane życie rodzinne.

Niestety, długo szukała szczęścia – rozwodem zakończyło się jej małżeństwo z Janem Borowcem, rozpadł się też jej związek z Jerzym Zelnikiem, którego poznała na planie filmowym. W 1970 r. poślubiła Ludwika Kosmalę, przystojnego ginekologa, i była przekonana, że u jego boku wreszcie znajdzie upragniony spokój. Marzyła o normalnym domu, wspierającym mężu i o dzieciach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Narodziny Basi

Nie posiadała się ze szczęścia, kiedy w 1973 r. na świat przyszła dziewczynka, która otrzymała imię po niej – Basia. Tej chwili nie zepsuło nawet jedno nieprzyjemne wydarzenie, o którym opowiadała potem w książce “Barbara Brylska w najtrudniejszej roli” Rybałtowskiej: “Pamiętam dokładnie, kiedy została poczęta nasza córeczka. Tego dnia mieliśmy wypadek samochodowy, gdy wraz z mężem wracaliśmy z Łodzi do Warszawy. Padał deszcz, wpadliśmy w poślizg i cudem unikając czołowego zderzenia, znaleźliśmy się w rowie po drugiej stronie szosy. Wyszliśmy z tego cało i fetowaliśmy tego wieczoru uszczęśliwieni”.

Chociaż Brylska i Kosmal byli zachwyceni rolą rodziców, wkrótce po narodzinach Basi coraz bardziej zaczęli się od siebie oddalać. W kuluarach szeptano, że Ludwik nie najlepiej sprawdzał się jako małżonek: kochał imprezować, nie dotrzymywał Brylskiej wierności, a ponadto miał być zazdrosny o zawodowe sukcesy żony, co naturalnie prowadziło do kolejnych niesnasek.

Małżonkowie kłócili się i godzili, rozstawali się i wracali do siebie (w 1982 r. na świat przyszedł ich syn Ludwik), choć nie byli ze sobą szczęśliwi. To podobno mała Basia stała się dla swojej mamy największym wsparciem w trudnych chwilach – i to ona namawiała rodzicielkę na rozstanie.

“Mamo, przysięgam ci, mogę żyć o chlebie i wodzie, ale nie potrafię już żyć bez spokoju. Rozwiedź się, proszę cię. Dla naszego dobra” – mówiła i wreszcie Brylska posłuchała rady córki.

Chciała iść w ślady mamy

Barbara Kosmal wyrosła na piękną i inteligentną kobietę. “Ona mnóstwo czytała: Andre Gide’a, Oscara Wilde’a, rzeczy trudne, od których człowiek staje się mądrzejszy, ale mniej szczęśliwy. Był okres, gdy dyskutowałem z nią o książkach. W sporach była niesłychanie apodyktyczna, identyfikowała się z matką, ale była partnerem intelektualnym”, opowiadał jej ojciec w książce Rybałtowskiej.

Ambitna nastolatka chciała iść w ślady mamy – w 1988 r. zadebiutowała u jej boku w epizodzie w filmie “Czas pełni księżyca”, a potem pojawiła się w “Motywie cienia” Józefa Skolimowskiego i “Latającym Holendrze”. Podpisała też kontrakt z agencją modelek, jeździła po świecie, brała udział w pokazach i wystąpiła w reklamie. Miała przed sobą świetlaną przyszłość, a jej rodzice nie posiadali się z dumy.

Wiosną 1993 r. Barbara Kosmal przebywała w Polsce – czas chętnie spędzała w towarzystwie swojego przyjaciela, Xawerego Żuławskiego; razem brali udział w zdjęciach do filmu “Fałszywy autostop”.

15 maja wracali z Łodzi do Warszawy małym fiatem. Żuławski, który prowadził, w pewnym momencie wpadł w poślizg i stracił panowanie nad kierownicą. Samochód uderzył w drzewo. Dwudziestoletnia Basia Kosmal zginęła na miejscu w wyniku odniesionych obrażeń

Przedwczesna śmierć

Kiedy Barbara Brylska otrzymała telefon z tragiczną informacją, była w szoku i wpadła w czarną rozpacz. Przez lata zmagała się z depresją i nigdy nie pogodziła się ze śmiercią córki – ale wiedziała, że musi znaleźć w sobie siłę, by otoczyć opieką syna Ludwika.

“Żyję tylko dzięki niemu. Pamiętam jak tego feralnego dnia mówił do mnie: ‘Mamusiu, żyj dla mnie!’. I żyję dla niego i dla swojego wnuka” – zwierzała się w magazynie “Świat i ludzie”.

Ludwik Kosmal wspominał później, że ma wielkie poczucie winy. Uważał, że mógł być lepszym mężem i ojcem. Nie było dnia, by nie myślał o swojej córce.

“Pocieszałem się, podróżując po Azji, Skandynawii i Afryce. Nic nie pomagało. Ciężko mi cieszyć się życiem. Wiem, że popełniłem w życiu wiele błędów, może chciałbym cofnąć czas, ale to już niemożliwe” – cytuje jego słowa “Dobry Tydzień”.

Xawery Żuławski spotkał mamę Basi jeszcze w dniu wypadku – płacząc, padli sobie w ramiona. Brylska nie obarczała go odpowiedzialnością za wypadek. Młody reżyser nawiązał do tego smutnego wydarzenia w swoim debiutanckim filmie “Chaos” z 2006 r.

Nie ukrywał, że ten wypadek wstrząsnął nim do głębi. A w rozmowie z “Twoim Stylem” wyznawał: “Nie chcę o tym mówić, bo co mądrego można powiedzieć. W wypadku zginęła też część mnie. Jedna chwila zmieniła wszystko. Gdyby nie tamto wydarzenie, pewnie nie rozmawiałbym z panią. Prowadziłem naprawdę rockandrollowe życie. Robiłem wszystko, co niedozwolone i głupie. Balansowałem na granicy, kilka razy byłem poza nią. Od wypadku cały czas staram się udowodnić, że wyszedłem cało po coś. Może po to, by żyć sensownie?”.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJest śledztwo w sprawie szefa KRRiT Macieja Świrskiego
Następny artykułŁAPANÓW-NIEGOWIĆ. XXIII Rajd Szlakiem Papieskim