A A+ A++

Wpędzamy się w podziemie na tyłach magla. Nie wyobrażam sobie, żeby dzielić ludzi na takich, z którymi wolno się spotykać, a z którymi nie – powiedział w „Salonie Dziennikarskim” mecenas Marek Markiewicz.

CZYTAJ TAKŻE:

-W „Salonie Dziennikarskim” o sporze wokół Turowa: „Nikt nie liczy się z suwerennością kraju”; „Sędzia przeniosła na decyzję swoje poglądy”

-Czy to jest poważna partia? „GW” o rozliczeniach w Platformie po urodzinach u Mazurka: Budka zniszczył Tuskowi strategię

Nykiel: Przez lata wmawiano nam, że należy się nienawidzić

Kolejnym tematem dzisiejszego wydania wspólnej audycji publicystycznej Radia Warszawa, tygodnika „Idziemy” i portalu wPolityce.pl transmitowanej w TVP Info był udział polityków różnych partii w imprezie urodzinowej dziennikarza RMF FM Roberta Mazurka. Niektórzy parlamentarzyści ponieśli później dość surowe konsekwencje. Mowa oczywiście o ukaranych przez Tuska politykach: Borysie Budce i Tomaszu Siemoniaku.

Ta sprawa ma kilka warstw. W moich standardach nie mieści się to, aby dziennikarz na swoje prywatne uroczystości zapraszał polityków. Ale w opinii publicznej skupiono się na tym, że politycy różnych opcji… rozmawiają ze sobą. Cóż to takiego stało się złego?

— zauważyła Marzena Nykiel, redaktor naczelna portalu wPolityce.pl.

I tu rysuje się bardzo poważny problem naszego życia społeczno-politycznego, do którego zostaliśmy doprowadzeni przez opozycję totalną. Nam wmawiano przez lata, a ostatnio szczególnie, że należy się nienawidzić, że nie można normalnie rozmawiać ponad podziałami

— dodała.

Redaktor Michał Karnowski przypomniał, że publicysta Jacek Żakowski kilka lat temu sugerował, aby atakować dzieci PiS-owców.

Mamy wielu znajomych, którzy takiej opresji doświadczają. Nasze rodziny, nasze dzieci. Skoro zaordynowano taki porządek, że nie ma zgody, nie ma możliwości rozmowy, że ci PiS-owcy są „gorszymi ludźmi”, to rzeczywiście nie ma miejsca na rozmowę. Wyborca utrzymywany w takiej atmosferze, widząc, że jest jakaś styczność towarzyska między jednym a drugim politykiem, zostaje wytrącony z równowagi

— wskazała Nykiel.

Markiewicz: Wpędzamy się w podziemie na tyłach magla

Przepraszam, pani redaktor nie podejrzewam, ale skąd mogę mieć pewność, że pan [Marek Grabowski – aja] nie otarł się o jakiegoś PO-wca? Jakaś sierść na rękawie, być może jakiś zapaszek? Proszę złożyć oświadczenie

— ironizował mecenas Markiewicz.

My się wpędzamy w jakieś podziemie na tyłach magla. W tym tygodniu, nieco wcześniej pani Holland wypowiada przyjaźń wieloletnią panu Kuczyńskiemu – z którym ja się nie zgadzam, ale rozumiem, co on mówi – za to tylko, że poparł działania władz w sprawie granicy. Opowiada o chorobie jego córki, o warunkach, w jakich żył na emigracji – nie ma prawa o tym mówić. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby dzielić ludzi na takich, z którymi wolno się spotykać, a z którymi nie. Wiele moich przyjaźni na tym ucierpiało, z inicjatywy moich znajomych. Jedna z koleżanek powiedziała mi: „Marek, ja się za ciebie wstydzę”.

— podkreślił adwokat.

Grabowski: Tematy polityczne na spotkaniach rodzinnych to tykająca bomba

Zwracając się do socjologa i prezesa Fundacji Mamy i Taty, Marka Grabowskiego, prowadzący przypomniał o badaniach, z których wynika, że poziom negatywnych emocji wobec osób o odmiennych poglądach politycznych jest większy po stronie zwolenników opozycji

Jest wiele badań, które pokazują, że środowiska lewicowo-liberalne są mniej tolerancyjne niż te konserwatywno-prawicowe. Być może wynika to z tego, że konserwatyzm zawsze próbuje wchodzić w jakiś dialog, zrozumieć drugą stronę. A z tej drugiej strony mamy taką brutalną misyjność

— podkreślił Grabowski.

W naszej fundacji bardzo często mówimy, aby podczas świąt, urodzin, imienin, spotkań rodzinnych, nie poruszać tematów politycznych, bo to jest tykająca bomba

— wskazał.

Ta sytuacja pokazuje, że każda próba wybicia się w Platformie Obywatelskiej będzie brutalnie tłamszona przez Donalda Tuska. Jestem ciekaw, jakie będzie ostatnie zwarcie – bo ono będzie musiało nastąpić – z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim. Bo są przecież sondaże, z których wynika, że Platforma pod przewodnictwem Trzaskowskiego zyskuje 3 proc. w porównaniu z tym, jak kieruje nią Donald Tusk. Myślę, że były premier będzie szukał okazji, aby umniejszyć swojego głównego przeciwnika

— ocenił socjolog.

Teściowa symbolem autorytarnej władzy Tuska?

Problem jest większy. Ostateczne starcie będzie w czasie wyborów. Moja świętej pamięci teściowa mówiła, że wreszcie nastali ludzie krystalicznie czyści – tak mówiła o stronie naszej – dlatego, że wprowadzili demokrację

— powiedział z kolei mecenas Markiewicz.

A to jest taki manifest antydemokratyczny człowieka, który mieni się kimś ważnym w Europie. Otóż okazuje się, że mogą sobie państwo wybierać np. w Przemyślu czy gdziekolwiek, ludzi, którzy mają tworzyć Sejm, rząd. A i tak środowisko powie swoje i powie, że możecie państwo zabrać sobie te kartki z tych urn…

— dodał.

Bo jest teściowa? Teściowa staje się symbolem autorytarnej władzy Tuska?

— zapytał Karnowski.

A dla mojej śp. teściowej, która doskonale pamiętała czasy PRL-u, wolne wybory były wartością samą w sobie. Prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, wywodzący się z formacji, której miałem prawo nienawidzić, ale demokracja wybrała. Trudno, przeżyliśmy dwie kadencje, szkody były, ale nie straszne – na tym polega demokracja

— podkreślił prawnik.

Kiedy Agnieszka Holland powiada, że nie wolno popierać rządu w takiej sprawie, która ma dla państwa istotne znaczenie, i którą popierają ludzie, co widać w statystykach, to ona nie wypowiada przyjaźni panu Kuczyńskiemu, ale pokazuje, że po prostu nigdy nie miała przyjaźni z ludźmi

— ocenił Markiewicz.

aja

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułApple chwali się 120 Hz odświeżaniem ekranu, ale… tylko w swoich aplikacjach?
Następny artykułMieszkańcy nie są zainteresowani tym, by współdecydować o sprawach swojej części miasta.