A A+ A++

Włodzimierz Cimoszewicz: Może się tak stać, ale nie musi. Współcześni zamordyści wzorem poprzedników chcą kontrolować słowo w przestrzeni publicznej ale stosują odrobinę subtelniejsze metody. Zamiast nacjonalizacji lub administracyjnej likwidacji korumpowanie przez wpływ na reklamy, wsadzanie swoich ludzi do redakcji, kupowanie mediów przez zależne instytucje i firmy lub bogatych „przyjaciół”, zniechęcanie niesfornych przez kontrole, kary, procesy i masę innych dolegliwości. Wyobraźnia tych złoczyńców jest bogata. Udało się w Rosji i na Węgrzech, może się udać w Polsce.

Ale jest ściana, o którą mogą sobie rozbić nos. Społeczeństwo świadome swoich praw i gotowe ich bronić z pomocą sojuszników na całym świecie. Rosnąca część polskiego społeczeństwa ma odwagę i gotowość do sprzeciwu wobec destrukcji ustroju konstytucyjnego, niszczenia niezależnych sędziów i sądów, narzucania wszystkim prawa wyznaniowego i wreszcie do obrony wolnych mediów. Sukces nie jest gwarantowany ale to jedyna droga do zapobieżenia by Polska stała się Białorusią bis.

Mamy instytucje europejskie, mamy aktywną i zaangażowaną nową administrację amerykańską, mamy poparcie mediów w innych krajach. Sprzeciw wobec dyktatorskich zapędów powinien jednak być konsekwentny i mieć wiele form. Jedna z nich jest prenumerata niezależnych gazet i abonament dla niezależnej telewizji. W dojrzałych społeczeństwach demokratycznych świadomość koniecznego własnego wysiłku, udziału i wkładu jest powszechna.

Jaki to będzie świat?

– Wierzę, że się nie damy. Zwłaszcza młodzi. Poza wszystkim jest internet. Przyznam się, że od dawna internet i książki to dla mnie niemal wyłączne źródła informacji. Oczywiście w internecie nadal czytam gazety i oglądam wybrane kawałki telewizyjne. Internetu w Polsce nie odetną, mogą to sobie wybić z głowy. Wkraczamy też w epokę internetu z kosmosu, którego żaden kacyk nie zatrzyma.

Wolność to też niezależność finansowa. Jak Pana życie zmieni się po pandemii jeśli chodzi o pieniądze? Ma pan lęki finansowe? W co będzie pan inwestował?

– Nigdy nie ma stuprocentowej gwarancji bezpieczeństwa finansowego. Dowiedzieli się o tym kiedyś boleśnie klienci Lehman Brothers. To zresztą historia, która powtarza się od stuleci. Moje poczucie niepewności było do niedawna bardzo silne, bo po 30 latach służby publicznej oszczędności były skromne a system emerytalny stabilny jak domek z kart. Teraz ZUS lewituje w pustce coraz wyżej, ale ja nadal pracuję i jestem przez to niezależny. Czuję się bezpieczniej. Do wszelkich inwestycji podchodzę jak pies do jeża, bo nie znam się na tym. No cóż, nikt nie jest ideałem, mówiąc skromnie.

Czytaj także: Siemoniak: W PO w sprawie aborcji nie ma żadnego klinczu

Pytam, bo z badań firmy doradczej Deloitte wynika, że Polacy najbardziej boją się dziś pandemii i w związku z tym, podobnie jak inni Europejczycy, boją się wydawać pieniądze, jeśli w ogóle jeszcze je mają. W Polsce w dodatku ponad 300 tysięcy osób pobiera głodowe emerytury.

– To oczywiste, że kłopoty i obawy rosną. Skutki pandemii odczują miliony ludzi. Jesteśmy jednak w Unii Europejskiej, która zdecydowała się uruchomić wielki fundusz odbudowy, po raz pierwszy w historii zaciągając wspólne długi na sfinansowanie go. To niemal przewrót kopernikański. Niestety Polska jest nadal wśród krajów, które nie ratyfikowały porozumienia, od którego zależy sfinansowanie tego funduszu. Mam nadzieję, że awanturnikom politycznym nie uda się tego zablokować.

Czym innym jest kwestia emerytur. Tu czeka nas prawdziwa tragedia spowodowana przywróceniem starego, niższego wieku emerytalnego. Populistyczny i nieodpowiedzialny PiS to niestety obiecał. Kupił w ten sposób wiele głosów. Opozycja zareagowała oportunistycznym wycofaniem się ze swoich wcześniejszych pozycji, a niechęć ogromnej części społeczeństwa do arytmetyki odgrywa rolę betonu, w którym to wszystko zastygło.

Pandemia nieco pomoże rządowi i ZUS-owi, bo starsi Polacy umierają jak muchy i emerytów ubywa w przyspieszonym tempie. Bez podniesienia wieku emerytalnego nie ma żadnej szansy obrony przed głodowymi emeryturami. Oczywiście, jest na szczęście system pomocy społecznej, który w jakiejś części będzie ratował ludzi. Ale powiedzmy sobie jasno: to jednak nie bedą wakacje pod palmami.

Kryterium stanu kryzysowego są nie tylko pieniądze, ale i psychika, która zaczyna funkcjonować w trybie lękowym: boimy się, że stracimy pracę, nie inwestujemy, zresztą nikt nie wie w co? Czy posłowie PE mają świadomość, co nie dzieje z ludźmi i jakieś pomysły, jak im pomóc w tej sytuacji?

– Parlament Europejski był niezwykle zaangażowany w opracowanie funduszu jego odbudowy. Jeszcze kilka miesięcy temu wszelkie propozycje tzw. euroobligacji były twardo odrzucane. Później nastąpił przełom i zaakceptowano to. Na etapie uzgadniania bardzo ważnych szczegółów w dotyczących przeznaczenia dziesiątków miliardów euro Parlament bronił praw socjalnych, zielonej gospodarki i cyfrowej Europy. To powinno pomóc, chociaż nie jest to czarodziejska różdżka, która rozwiąże wszystkie problemy.

Pandemia jest wstrząsem jakiego Europa nie przeżyła od wojny, a więc od 2-3 pokoleń. Wielu ludzi umiera, inni wyjdą z tego psychicznie i materialnie poturbowani. Rządy poszczególnych państw mają ogromne zadania i odpowiedzialność. Ale społeczeństwa powinny tez pomagać sobie same. To czas na więcej solidarności i empatii. W rodzinie, wśród sąsiadów. To czas dla społeczników.

Zmiany gospodarcze pociągną za sobą polityczne – na biedzie najbardziej korzystają zawsze nacjonaliści, dyktatorzy i populiści. Czy Europa jest w wielkim niebezpieczeństwie politycznym, porównywalnym do tego sprzed II wojny Światowej?

– To w dużym stopniu rozstrzyga się teraz. W tych miesiącach i najbliższych kilku latach. Z trudem radzimy sobie z pierwszym egzaminem, tj. szczepieniem przeciw Covid-19. Jeśli w najbliższych tygodniach nie dojdzie do wyraźnego przyspieszenia, podważy to wiarygodność UE. Każdy narodowy nieudacznik będzie zwalał odpowiedzialność na Unię.

A później będzie czas popandemicznej odbudowy. Jeśli pomysł z wielkim funduszem się sprawdzi, to powinno to równocześnie bardzo wzmocnić Unię, jeśli będzie szwankował, to zwyciężą nacjonaliści. Ten bój trwa już od kilkunastu lat. Przed pandemią wiele wskazywało na ożywienie nastrojów proeuropejskich. Teraz musimy trochę poczekać z ocena sytuacji.

Brak szczepionek niestety bezpośrednio wpłynie na pogłębienie kryzysu, dopóki ludzie się nie zaszczepią, nie ruszy gospodarka.

– To prawda, przy czym nikt nie mógł się spodziewać, że w ciągu miesiąca będzie miliard dawek. Dobrze zorganizowana i przebiegająca akcja szczepień powinna pozwolić osiągnąć odporność zbiorową w czasie około 6 miesięcy, a więc do połowy roku. Jeśli tak będzie, liczba zakażeń gwałtownie zmaleje i będzie można w bardzo dużym stopniu przywracać normalność, choć niektóre specyficzne dla pandemii zjawiska pozostaną. Np. maseczki na naszych twarzach. Trzeba się tez liczyć z tym, że szczepionki nie uodpornią nas raz na zawsze i szczepienia trzeba będzie długo powtarzać. Być może corocznie. Dlatego musi przy okazji powstać bardzo sprawny system szczepień pozwalający w kolejnych latach szczepić circa 70 proc. społeczeństwa w 3-4 miesiące.

Zobacz więcej: „Stała tendencja wzrostowa”. Czy jesteśmy przygotowani na trzecią falę epidemii?

Razem z Leszkiem Millerem i prof. Markiem Belką wnioskowaliście w interpelacji do Komisji Europejskiej o ustanowienie możliwości refundacji kosztów przerywania ciąży, w określonych przypadkach, na obszarze całej UE, z funduszy europejskich, a Komisja odrzuciła tę prośbę. To koniec tej sprawy?

– Nie. Już jest ciąg dalszy. Sformułowaliśmy kolejny wniosek w tej sprawie. Został podpisany w ciągu kilku dni przez 88 eurodeputowanych i skierowany do Komisji. Mieliśmy też nagłą debatę na plenarnym posiedzeniu o sytuacji w Polsce po peudowyroku psedotrybunału. Presja będzie rosła.

Wygrał Pan w sądzie z Gazetą Polską, która musi Pana przeprosić za zniesławiającą publikację na temat rzekomego zdewastowania przez Pana leśniczówki i wpłacić 25 tysięcy złotych na WOŚP. Co oznacza to zwycięstwo?

– Satysfakcja z udowodnienia gazecie, której zupełnie nie cenię, że dopuściła się łgarstw jest niewielka. Trochę przyjemniej będzie, gdy zostaną zmuszeni do wpłaty na rzecz Wielkiej Orkiestry. Ale to pewnie szybko nie nastąpi, bo spodziewam się, że będą apelowali. Niezbyt to mądre, bo łgarstwo ewidentne, ale jak widać na przykładzie Ziobry wykonanie nawet prawomocnych wyroków nie mieści się tym ludziom w głowie. Czekam teraz na rozwój procesu w podobnej sprawie przeciwko TVP. Mam nadzieję, że rezultat będzie taki sam.

Czytaj więcej: Eliza Michalik: To mężczyzn, a nie kobiety, należy pouczać w Polsce ws. seksu i płodności. Profesor Zybertowicz o kobietach i ich maciach

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRozliczenie PIT – informacja dla rencistów i emerytów
Następny artykułWielka Brytania: trwają poszukiwania osoby, u której wykryto brazylijski wariant wirusa