A A+ A++

Oboje oskarżeni w przeszłości zasiadali we władzach stowarzyszenia zajmującego się rozmnażaniem psów i kotów. Wystawiali lewe certyfikaty sprzedawanym czworonogom. Sygnał, że na terenie pseudohodowli dzieje się bardzo źle, dotarł w lutym 2017 roku do Grzegorza Bielawskiego z organizacji społecznej Pogotowie dla Zwierząt.

– Z pomieszczeń, w których były przetrzymywane zwierzęta, wydobywał się smród uryny i amoniaku, było tam bardzo duszno. Panował taki zaduch, że aż drapało w gardle – mówił podczas jednej z rozpraw Bielawski. – Zwierzęta przetrzymywane w prowizorycznych kojcach z tektury lub starych mebli były oblepione odchodami. Były wystraszone, miały stany lękowe, wciskały się w kąty na widok człowieka. Widziałem tam także lodówkę wypełnioną szczepionkami i antybiotykami.

Małżeństwo odpowiada przed sądem za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem oraz oszustwa. Prokuratura chce dla kobiety kary trzech lat pozbawienia wolności, mężczyzna ma spędzić za kratami dwa i pół roku. Oskarżyciel chce dla obojga dziesięcioletniego zakazu  prowadzenia działalności gospodarczej związanej z hodowlą zwierząt.  

„Fabryka zwierząt” w Dobrczu wypuszczała na rynek m.in.: buldożki francuskie, yorki, maltańczyki, shih tzu, border collie i bulteriery, a także koty norweskie leśne. W sumie było tam aż 170 zwierząt przetrzymywanych w bardzo złych warunkach.

Obecnie większość psów i gotów przebywa pod opieką „Pogotowia”, część u osób prywatnych.

Sąd ogłosi wyrok 31 lipca.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWnioski o dodatek solidarnościowy do końca sierpnia
Następny artykułRuszyła infolinia Polskiego Bonu Turystycznego